Lepiej startować w wyborach samorządowych z lokalnego czy partyjnego komitetu?
Jestem przeciwny upolitycznianiu wyborów na tym najniższym szczeblu. Choć mam ponaddwudziestoletnie doświadczenie samorządowe, to nigdy nie byłem kandydatem komitetu partyjnego. W wyborach lokalnych nie partia jest najważniejsza, ale ludzie. Wyborcę interesuje, jakie kandydat ma poglądy, jego program, a przede wszystkim to, jakim jest człowiekiem.
Jednak nawet na listach wielu lokalnych komitetów znajdują się członkowie partii. Pan jest członkiem PSL, a kandyduje Pan z Komitetu Wyborczego Wyborców Porozumienie Społeczno-Samorządowe.
Nasz komitet w 90 procentach składa się z osób bezpartyjnych. Ja, oczywiście, nie ukrywam, że jestem członkiem PSL, wielu naszych kandydatów weźmie udział w wyborach dlatego, że chcą coś zrobić dla mieszkańców, ale jednocześnie nie chcą być kojarzeni z żadną partią polityczną.
A może lokalne struktury partii politycznych specjalnie zakładają komitety o innej nazwie, bo chcą coś ukryć?
Nie chcę komentować decyzji innych komitetów. W całej Polsce tworzy się komitety wyborcze, które nie mają nazwy partii, a jeśli się spojrzy na kandydatów z list, to widać nazwiska osób kojarzonych albo z danym ugrupowaniem, albo osoby funkcyjne w jakiś sposób powiązane z partią. Proszę jednak zauważyć, że w małych gminach i miastach kandydaci zdają sobie sprawę, że partia w wyborach im nie pomoże, bo ludzi interesują jego osobiste poglądy. Zwykle wyborcy znają kandydata, wiedzą, jakim jest człowiekiem. Oczekiwania wyborcy krążą wokół danej osoby, a nie ugrupowania politycznego. Jeśli kandydat ma złą opinię, to nawet reprezentowanie komitetu partii mającej wysokie poparcie społeczne może mu nie pomóc w wyborach.
Ma Pan duże doświadczenie samorządowe. Jak to wyglądało w pierwszych latach polskiej demokracji?
Na początku tworzyło się bardzo dużo lokalnych komitetów wyborczych. Ustawodawca dał możliwość każdemu założyć taki komitet i ludzie z tego korzystali. Tworzyli je nawet do jednego okręgu, bo w gminach wiejskich na początku obowiązywały okręgi jednomandatowe. Mam ponaddwudziestoletnie doświadczenie w samorządzie gminnym i mogę powiedzieć, że wcześniej w powiecie malborskim było więcej takich inicjatyw.
Dlaczego teraz jest ich mniej? Mieszkańcy są zmęczeni udziałem w wyborach?
Nie stawiałbym sprawy w ten sposób. To problem złożony. Każde wybory są inne, sytuacja jest zmienna. Podczas jednych wyborów jest więcej ludzi mających inicjatywę, pomysły na zmiany, a w innych wyborach aktywność może być mniejsza. Dużo zależy od nastrojów społecznych.
W tym roku mieszkańcy gmin i miast będą głosować na kandydatów w jednomandatowych okręgach wyborczych. To dobra wiadomość dla wyborców?
To eksperyment, którego efekty będziemy mogli ocenić za jakiś czas. Okręgi jednomandatowe nakładają na kandydata konieczność większej pracy w terenie. Musi się on przedstawić wyborcy, zaprezentować swój program, porozmawiać. W gminach o wiele łatwiej jest rozróżnić problemy danych społeczności, bo okręg często dotyczy danej miejscowości. W miastach jest trudniej, bo te są podzielone dzielnicami, ulicami, więc trudniej zdiagnozować problemy, które są inne niż w okręgu oddalonym o ulicę. Kandydaci będą rywalizować w okręgu między sobą. Na pewno te wybory dużo nowego nas nauczą.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?