Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

PZU doniósł na Fundację Bieda. Poszło o prowizje od bezrobotnych?

Łukasz Cieśla
PZU doniósł na Fundację Bieda. Poszło o prowizje od bezrobotnych?
PZU doniósł na Fundację Bieda. Poszło o prowizje od bezrobotnych? archiwum polskapresse
Czy pod szczytną ideą pomocy bezrobotnym kryła się również chęć zarobienia na nich? Taki wniosek można wyciągnąć ws. współpracy PZU z poznańską Fundacją Bieda. PZU doniósł na fundację do prokuratury. Ale pojawia się też pytanie, w jakim celu państwowy ubezpieczyciel nawiązał wcześniej współpracę z fundacją założoną przez bezrobotnych.

Przez lata poznańska Fundacja Bieda (Bezrobotna Inicjatywa Ekonomiczna dla Aktywnych założona w 2001 r.) zbierała pieniądze od bezrobotnych, którzy chcieli mieć ubezpieczenia grupowe. Składki trafiały do PZU Życie, który w razie kłopotów wypłacał odszkodowania. Jednak w 2011 roku państwowy ubezpieczyciel doniósł prokuraturze, że fundacja przywłaszczyła pieniądze od bezrobotnych. Bo nie przelała PZU części składek. W grę ma wchodzić nawet 1 mln zł.

Zobacz:
Przywłaszczono milion złotych?

Przyjrzeliśmy się współpracy Fundacji Bieda i PZU. Dzięki temu dotarliśmy do kolejnych szczegółów sprawy. Wskazują m.in. na to, że oba podmioty miały zarabiać na prowizjach ze składek od bezrobotnych, absolwentów czy gospodyń domowych.

Fundacja Bieda nie prowadzi działalności, ale nadal można się dodzwonić na używany przez nią kiedyś numer telefonu. Kiedy pod niego dzwonimy, odbiera pracownica poznańskiej firmy Nadzieja Ubezpieczenia. Zaprzecza, by Nadzieja miała cokolwiek wspólnego z Biedą. Ale co innego wynika z dokumentów w Krajowym Rejestrze Sądowym. Prezesem i fundatorem Biedy był ten sam mężczyzna, który potem został prokurentem w firmie Nadzieja Ubezpieczenia. Z kolei jedna z jego córek została prezesem Nadziei, a druga udziałowcem.

To nie koniec. Do 2009 r., przynajmniej w teorii, istniała spółka Huberpol II. Była firmą budowlaną, którą kiedyś założył prezes Fundacji Bieda. Huberpol II był martwą spółką. Nie prowadził działalności, nie miał zysków, a wręcz straty.

W 2009 r. Huberpol II zaczął się przekształcać w Nadzieja Ubezpieczenia. Jak wynika z dokumentów, już rok później, w pierwszym roku działalności, Nadzieja osiągnęła aż 397 tys. zł zysku. I wypłaciła dywidendę, czyli część zysku, jedynemu wspólnikowi: córce prezesa Fundacji Bieda. Dywidenda wyniosła 147 tys. zł . Podwyższano też kapitał Nadziei z 5 tys. zł do 155 tys. zł.

Czy takim razie pieniądze bezrobotnych trafiły do Nadzieja Ubezpieczenia? Skąd firma miała pieniądze na działalność? Sprawę od trzech lat wyjaśnia KWP w Poznaniu i prokuratura. - Mamy plan śledztwa. Badamy, co się stało z pieniędzmi bezrobotnych. Ale szczegółów nie możemy ujawniać - mówi Andrzej Borowiak, rzecznik KWP.

Dotarliśmy do byłego prezesa Biedy i jednocześnie prokurenta Nadziei. Odmówił udzielenia oficjalnych odpowiedzi na nasze pytania.

Udało nam się jednak porozmawiać z osobą związaną z Biedą. Stanowczo zastrzegła swoją anonimowość. Przedstawiła punkt widzenia fundacji na doniesienie PZU.

- Przed laty pracownik PZU zwrócił się do nas o współpracę. De facto fundacja pomagająca bezrobotnym została pośrednikiem PZU. Bezrobotni wpłacali nam pieniądze na ubezpieczenie grupowe, a my przekazywaliśmy je do PZU. Miesięczna składka od osoby wynosiła od ok. 30 do 80 zł. Oczywiście i fundacja, i PZU pobierały swoje prowizje. Nie ma co ukrywać, że w tej sprawie chodziło o kasę wpłacaną przez bezrobotnych - opowiada przedstawiciel Biedy.

Kłopoty miały się zacząć w 2009 roku. Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej zakwestionowało wtedy sprawozdanie fundacji za 2007 rok. Bieda przyznała bowiem w dokumencie, że pobrała składki na kwotę 1,765 mln zł. Do PZU, po potrąceniu swojej prowizji, odprowadziła 1,688 mln zł. Ministerstwo uznało, że taka działalność Biedy budzi "istotne wątpliwości". Czyli, czy jeszcze jest to działalność statutowa, czy już gospodarcza.

Aby wyprostować sprawy prawne, podobno ustalono, że powstanie firma Nadzieja i ona przejmie działalność Biedy. Stosowne umowy między Nadzieją a PZU były podpisane na początku 2010 roku.

- Wszystko byłoby w porządku, ale pewne osoby z PZU, kiedy zauważyły, jak duże pieniądze wchodzą w grę, chciały nas odciąć od jakichkolwiek prowizji. Moim zdaniem po prostu na tych prowizjach miał zarabiać ktoś inny. Dlatego zaczęliśmy nawiązywać współpracę z innymi ubezpieczycielami. A PZU, które straciło kąsek w postaci bezrobotnych, doniosło na nas do prokuratury, że przywłaszczyliśmy czyjeś pieniądze. To nieprawda. Ich doniesienie należy traktować jedynie jako działanie niezadowolonej konkurencji. Fundacja niczego nie przywłaszczyła, żaden z klientów nie został "na lodzie" - przekonuje osoba związana z Biedą.

Centrala PZU w Warszawie już wcześniej odmówiła nam komentarzy. Zakład podkreślił jednak, że w sprawie ma charakter pokrzywdzonego. Śledztwo poznańskiej policji i prokuratury trwa już od 2011 roku. Do tej pory nikomu nie postawiono zarzutów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski