Z tym, że nauczyciele mają pod niektórymi względami lepiej niż inne grupy zawodowe, trudno się nie zgodzić. To jednak nie powód, aby przedstawiciele tego zawodu zarabiali marne grosze, za które nie sposób utrzymać rodziny. Są tacy, którzy zasługują na więcej.
Każdy, kto pamięta jeszcze szkolne czasy, pewnie zgodzi się ze mną, że nauczyciele dzielą się na tych dobrych i złych. I nie chodzi wcale o to, czy są surowi, czy pobłażliwi. Uczyli mnie nauczyciele kreatywni, którzy dbali o to, by przekazać wiedzę w sposób ciekawy.
Byli też tacy, którzy przychodzili do klasy z zeszytem - tym samym od 20 lat - z którego czytali słowo w słowo, łącznie z opowiadanymi anegdotami. Zarówno pierwsi, jak i drudzy (jeśli znajdują się na tym samym poziomie awansu zawodowego) zarabiają tyle samo. Nieważne, czy przygotowują się do zajęć, czy nie. Ani czy poprawiają klasówki w domu, czy podczas lekcji (w czasie gdy uczniowie mają zadaną pracę w grupach).
Ci pierwsi powinni zarabiać więcej, drudzy - mniej. W tym zawodzie nie ma jednak miejsca na uznaniowość. Takie, a nie inne zarobki gwarantuje Karta nauczyciela.
Jest sposób, by uciąć dyskusję na temat pracy i pieniędzy nauczycieli. Skoro z analizy Instytutu Badań Edukacyjnych wynika, że polski belfer pracuje ok. 40 godz. tygodniowo (wliczając pracę w domu), niech spędza ten czas w szkole.
W ten sposób ci, którzy rzeczywiście pracują ponad pensum, pokażą to. Wtedy można z czystym sumieniem mówić o podwyżkach - dla tych, którzy na nie zasługują.
Czytaj komentowany tekst:
Dzień Edukacji Narodowej: Polscy nauczyciele w ogonie Europy
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?