Pan prezes z poprzedniej epoki

Krążą o nim plotki: że gustuje w butach z krokodylej skóry, że jeździł lexusem, ale przestał, bo wolał samochód bardziej dyskretnej marki. Skąd ma na to pieniądze nie wiadomo, bo za żadne skarby nie chce podać wysokości swoich zarobków powołując się na wewnętrzną tajemnicę spółdzielni, w trybie dostępności do informacji publicznej niedostępną.

Zobacz:
Poznańska Spółdzielnia Mieszkaniowa rozdaje działki. Prezes milczy

Ile zarabiają prezesi, choć to informacja smaczna, jednak drugorzędna w porównaniu z ich pomysłem na zarządzanie mieniem spółdzielni?

Z obserwacji wynika, że akurat pomysł Winiarza z demokracja ma niewiele wspólnego. We władzach zasiadają od lat te same osoby, a spółdzielcze rady osiedli w istocie są fasadowe. Radni zamiast walczyć w interesie mieszkańców, w praktyce są przedłużeniem aparatu władzy.

Doskonale pokazuje to odpowiedź rady osiedla udzielona w opisywanej przez nas sprawie. Radni bronią decyzji władz, która zezwala na nieodpłatne udostępnienie spółdzielczej działki sąsiedniej spółdzielni Wielkopolance.

Radni osiedlowi, nie dość tego, wykazali się arogancją wobec mieszkańców. Odpowiadając na zapytanie o możliwość ograniczenia ruchu na uliczce osiedlowej, którą dojeżdżają (po nie swoim terenie) mieszkańcy sąsiedniej spółdzielni, uznali, że owszem, można ją zamknąć. Dla jednych i drugich.

Spółdzielnie mieszkaniowe w większości zatrzymały się w poprzedniej epoce. Szkoda, że ich władze nie są wstanie tego dostrzec i choć trochę zmienić nastawienie.