Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Były inspektor o aferze lekowej: Oczekiwali ode mnie niemożliwego

Krystian Lurka
Krystian Lurka
Kazimierz Jakubiec, były inspektor farmaceutyczny w Wielkopolsce, opowiada o tym dlaczego zrezygnował z pracy na stanowisku, które piastował od 21 lat i zamierza podjąć się nowych wyzwań.

Złożył pan w sierpniu rezygnację z pełnienia funkcji Wielkopolskiego Inspektora Farmaceutycznego. Od 31 października zakończy pan pracę na stanowisku, które obejmował pan przez 21 lata. Zastanawiając się dlaczego pan to zrobił spytałem ludzi, którzy z panem współpracowali. Nikt nie odważył się powiedzieć o co dokładnie chodzi. Jedynie nieoficjalnie mówiło się, że nie poradził pan sobie z nielegalnym handlem lekami. Proszę powiedzieć, czy rzeczywiście to było przyczyną pana rezygnacji?
Potwierdzam, że głównym powodem był tak zwany "odwrócony łańcuch dystrybucji produktów leczniczych".

Czytaj pierwszy tekst o zamieszaniu wokół dymisji inspektora: "Afera lekowa: Na półkach aptek leków nie ma, bo... trafiają za granicę"

Wyjaśnijmy. To proceder, w którym właściciele aptek sprzedają leki hurtowniom, a te handlują nimi za granicą. Powód jest prosty, na lekach za granicą zarabia się kilka razy więcej. Problemem jest jednak to, że nie ma ich dla polskich pacjentów. Wydaje się to tak proste do rozszyfrowania, że aż trudno w uwierzyć w to, że aptekarze decydują się ryzykować. Dlaczego jest to tak trudne to powstrzymania? Co pan zrobił, żeby do tego nie dochodziło?
Od początku. Pierwsze przypadki sprzedaży leków z aptek wielkopolskich do hurtowni farmaceutycznych stwierdziłem w 2008 roku. Wydałem wtedy decyzję o cofnięciu zezwolenia do prowadzenia tych aptek. Prawnicy wynajęci przez właścicieli aptek zaskarżyli je do organu drugiej instancji, czyli do Głównego Inspektora Farmaceutycznego. GIF uchylił moje decyzje przychylając się do ich argumentacji. Chodziło o to, że według prawników powinienem w pierwszej kolejności zalecić zaprzestanie nielegalnej sprzedaży, a dopiero z chwilą stwierdzenia, że decyzja ta nie została wykonana, cofnąć zezwolenia na prowadzenie aptek. Podkreślam to, że chciałem żeby apteki, które działają niezgodnie z prawem przestały funkcjonować. Wystawiłem ponad dziesięć zaleceń, ale to nie przynosiło efektu.

W 2013 roku, kiedy Główny Inspektorat Farmaceutyczny stwierdził, że ciężar gatunkowy problemu jest tak duży, że zjawisko może zagrażać życiu polskim pacjentom, podjęto decyzję, że należy od razu cofać zezwolenia. Niestety, w związku z naszym zainteresowaniem tą sprawą większość przedsiębiorców zaangażowanych w "łańcuch" zakonspirowało działalność poprzez jej wyprowadzenie z aptek do swoich siedzib, do których nie mamy wstępu. W skrócie, zgodnie z prawem możemy wchodzić do aptek - i weryfikować liczbę leków i faktury - ale nie mam wstępu do siedziby podmiotu gospodarczego, który tę aptekę prowadzi. A to właśnie tam właściciele ukrywali swoje dokumenty związane z "odwróconym łańcuchem dystrybucji". Byliśmy bezradni.
Czy od 2008 roku cofnął pan jakieś zezwolenia w związku z odwróconą dystrybucją leków?
Tak. W oparciu o zebrany przeze mnie materiał dowodowy GIF cofnął zezwolenie na prowadzenie hurtowni dwóm wielkopolskim przedsiębiorcom zezwolenia. Ja natomiast - z ramienia inspektoratu - zakazałem działalności jednemu przedsiębiorcy, który prowadził trzy apteki. Drugiemu grozi zamknięcie na pięć aptek. Sprawa jest w toku. W inspektoracie prowadzone są postępowania administracyjne o cofnięcie kolejnych zezwoleń uprawniających do prowadzenia jedenastu aptek na terenie Wielkopolski.

Czytaj drugi tekst o aferze lekowej: "Co piąta apteka zamieszana w sprawę. Trwa śledztwo"

Czy mógł pan zrobić więcej, żeby przerwać "odwrócony łańcuch dystrybucji leków" ?
Teoretycznie zawsze można zrobić więcej. Mając jednak na uwadze możliwości inspektoratu - w tym przypadku niewiele więcej. W budżecie na 2014 rok - na działania operacyjne, czyli delegacje służbowe i zakup paliwa do czterech samochodów służbowych - mamy 42 tysięcy złotych. To niewystarczająco.

Inspektorat zatrudnia dziesięciu inspektorów farmaceutycznych, a samych aptek jest 1300. Bieżący nadzór merytoryczny nad taką liczbą placówek jest trudny, a co dopiero mówić o działaniach w zakresie zwalczania wykroczeń i przestępstw w sektorze farmaceutycznym. Inspektorami farmaceutycznymi są farmaceuci nie mający kwalifikacji ani prokuratorskich, ani policyjnych. Na dokładkę inspektorat stać na zatrudnienie radcy prawnego zaledwie w wymiarze połowy etatu, a przedsiębiorców reprezentują najczęściej duże kancelarie prawne. Oczekiwało się ode mnie rzeczy niemożliwych do realizacji. Moja misja w tej inspekcji dobiegła końca. Czas na nowe wyzwania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski