Dębiec: 730 procent podwyżki za wieczyste użytkowanie!

Dębiec. Ulica Czechosłowacka, okolice kościoła. Jezdnia, trawniki, chodniki. Bloki nr 42 i 44. Poza tym, że niedawno je ocieplono i otynkowano za pieniądze mieszkańców, w tej okolicy od lat niewiele się zmieniło. Ale czy na pewno?

Sądząc po zmianie wysokości opłaty za użytkowanie wieczyste o 730 procent zmieniło się wiele. Zmiana nastąpiła na podstawie operatu, jaki miasto zleciło rzeczoznawcom. Z dokumentu wynika, że metr gruntu na Dębcu wart jest 971 złotych. Opłata za wieczyste użytkowanie wejdzie w życie stopniowo, w ciągu trzech lat.

- Dotąd płaciłam 87 złotych rocznie. Ale miasto wypowiedziało nam umowę. Będę musiała płacić 612 złotych. To jakieś nieporozumienie - mówi Iwona Mrówczyńska, mieszkanka bloku przy ul. Czechosłowackiej.

- Będę się odwoływać, bo podwyżka jest horrendalna. W tych blokach ludzie zamożni nie mieszkają. Przy emeryturze sięgającej niewiele ponad tysiąc złotych mam prawo być przerażona, bo będę musiała zapłacić ponad 600 zł za wieczyste użytkowanie - tłumaczy Danuta Wieczorek.

Bloki przy Czechosłowackiej przed laty należały do PKP. Firma długo nie sprzedawała mieszkań. Dopiero gdy mieszkańcy nabyli prawo do użytkowania wieczystego sprzedano im mieszkania.

- Nie dalej jak siedem lat temu wykupiliśmy mieszkania. Co w tym czasie zmieniło się na Dębcu, by tak podnosić opłatę. Oczywiście, że będziemy się odwoływać - mówi Helga Misterska.

-Rzeczoznawca, który wykonywała operat nie uwzględnił, że bloki leżą blisko linii kolejowej,a dojście do przystanku tramwajowego utrudnia brak kładki nad torami kolejowymi - mówią mieszkańcy budynków.

To jednak nie koniec uciążliwości z jakimi spotykają się mieszkańcy Dębca. Zwracają uwagę na to, że nad ich głowami regularnie latają wojskowe samoloty czyli F16. A hałas jest uciążliwy.
Od wysokości opłaty za wieczyste użytkowanie odwoływała się już wcześniej Dębiecka Spółdzielnia Mieszkaniowa. Jak twierdzą pracownicy Spółdzielni ich wniosek SKO rozpatrzyło pozytywnie i stawka obniżona została o 20 procent.

- Przepisy nie pozwalają na składanie odwołania w imieniu właścicieli mieszkań - tłumaczy Maria Wellenger, rzecznik prasowy MPGM. Pani administratorka jest aktualnie na zwolnieniu lekarskim. Trudno nam zweryfikować tę informację. Ale jeśli tak mówiła, przepraszam za to mieszkańców. Zrobiła to zanim rozpoznana została sytuacja prawna – dodaje.

Zdaniem poznańskiej radnej Marii Nowickiej, mieszkanki Wildy, podwyżki są rzeczywiście wysokie i nie dziwi jej chęć ich oprotestowania. Zaznacza jednak, że radni nie mają na nie wpływu, ponieważ jest to decyzja prezydenta miasta.

- Może należałoby zapytać o wysokość opłaty w czasie sesji. Ale czy taka jeszcze w tej kadencji się odbędzie, nie wiem - mówi radna Nowicka.

W roku 2011 stawki miały znacząco wzrosnąć kilku osiedlach Poznańskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Najbardziej pechowi "rekordziści" mieli zapłacić nawet 1600 procent więcej.

Spółdzielnia złożyła jednak odwołanie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego.
- Nasze starania przyniosły skutek. SKO wystosowało pismo do Urzędu Miasta i do naszej Spółdzielni, by w drodze negocjacji dojść do porozumienia. Negocjacje trwały pół roku. Zamiast 1300 zł opłata ustalona została na 900 złotych - mówi Michał Tokłowicz, zastępca prezesa PSM.