Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Magiczne metamorfozy dla mam, czyli "Drużyna szpiku" w akcji [ZDJĘCIA, FILM]

Krystian Lurka
Magiczne metamorfozy dla mam, czyli "Drużyna szpiku" w akcji
Magiczne metamorfozy dla mam, czyli "Drużyna szpiku" w akcji Waldemar Wylegalski
Jedenaście mam, które dzień i noc przebywają na oddziale onkologicznym z chorymi dziećmi, przeszło w piątek "magiczne metamorfozy".

Akcja zaczęła się w piątkowe południe. Wtedy wolontariusze "Drużyny szpiku" porwali mamy, które przebywają ze swoimi dziećmi na oddziale onkologii w Szpitalu Klinicznym im. Karola Jonschera w Poznaniu. Było ich jedenaście. Dzięki współpracy kilku poznańskich firm na kilka godzin zamieniły niewygodną szpitalną karimatę na komfortowe fryzjerskie fotele.

Zobacz też: Piotr Reiss z Drużyną Szpiku odwiedzili małych pacjentów [ZDJĘCIA]

Kobiety pojechały do salonu fryzjerskiego w galerii "Green point". Z uśmiechem na ustach zostały przyjęte przez fryzjerów i kosmetyczki. Miały także przygotowany poczęstunek. Mogły się odprężyć i uśmiechnąć.

- Może to zabrzmieć banalnie, ale właśnie o to nam chodziło. O ten uśmiech! - mówi Oskar Ganowski z firmy "Beabeleza". Przyznaje, że żadnego z przedsiębiorstw nie trzeba było namawiać do współpracy. Jego firma zapewniła kosmetyki oraz zorganizowała miejsce, w którym odbyła się metamorfoza. Poza nimi pomagały także "Spa_larnia" i salon "J. Wujec".

- Na początku mieliśmy obawy, czy panie, które codziennie mają na głowie rzeczy o wiele ważniejsze niż makijaż czy fryzura, przyjmą propozycję z aprobatą - mówi Oskar Ganowski. Od razu jednak dodaje: - Po minucie, zdecydowały się na metamorfozy i wszystkie fotele były zajęte. A po chwili schodziły z nich już po metamorfozie. To one są gwiazdkami.
I miał rację. W salonie pojawili się przedstawiciele poznańskich mediów. Co chwilę widać było błyski fleszów.

Hanna Polna to jedna z matek, która chętnie pozowała przed aparatem. - Jak się czujemy? Super - mówiła. - Jesteśmy mile zaskoczone. Bo przecież ci ludzie nie musieli nam pomagać. Nikt im za to nie płaci. Robią to z potrzeby serca - przyznała.

Honorata Wincenciak, inna z mam stwierdziła wprost, że nie spodziewała się takiego zamieszania wokół nich. - To miłe. I mimo całego zamieszania jest to dla nas chwila wytchnienia, która tak bardzo jest nam czasami potrzebna - mówiła, patrząc na zegarek.

Spieszyła się, bo od kilku godzin nie było jej przy chorym dziecku, któremu cały czas towarzyszy w walce z chorobą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski