Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bóg, ojczyzna, wiedza i przyjaźń, czyli po co studentom korporacje?

Karolina Koziolek
Odsłonięcie tablicy poświęconej korporantom-rektorom Uniwersytetu Poznańskiego w Collegium Minus UAM w czerwcu 2011 r.
Odsłonięcie tablicy poświęconej korporantom-rektorom Uniwersytetu Poznańskiego w Collegium Minus UAM w czerwcu 2011 r. archiwum
Nowy rok akademicki oznacza nowy sezon działalności korporacji akademickich. W Poznaniu działa ich obecnie pięć. W planach jest powstanie muzeum pokazującego ich działalność jeszcze przed wojną.

Korporacje studenckie powstały w Polsce w XVII w., ale ich rozkwit przypada na dwudziestolecie międzywojenne. To wówczas kształtujące się na nowo państwo polskie potrzebowało zaangażowanych patriotów - zaangażowanych w kształtowanie społeczeństwa. Korporacje chciały wychowywać nowe elity. Ich rozkwit boleśnie przerwała II wojna światowa. Wielu korporantów zginęło w walkach za ojczyznę. Po wojnie, aż do 1989 r. funkcjonowanie korporacji zostało zakazane. Jednak już po upadku komunizmu szybko znaleźli się ludzie, którzy zaczęli walczyć o przywrócenie korporacyjnych tradycji na uniwersytetach.

Przedwojenne korporacje studenckie, które do 1989 r. miały zakaz funkcjonowania, odrodziły się wraz III RP. Także w Poznaniu. W tej chwili działa pięć z nich, łącznie zrzeszają około 200 mężczyzn i zapraszają nowych członków. Są to: Lechia (1990-1993), Baltia (2002), Chrobria (2002), Magna-Polonia (2004) i Masovia (2006).

- Niestety, obecnie znowu zapanował zastój w naszych szeregach, dlatego chcemy się otworzyć i zaprosić nowych członków - komentuje Tomasz Cieślak z Magna-Polonii. - Czynnymi członkami korporacji mają być przede wszystkim studenci, a my, najaktywniejsi członkowie, ukończyliśmy studia i obecnie działamy jako filistrzy. Dlatego zapraszamy chętnych odważnych studentów - apeluje Cieślak.

Zaznacza, że do korporacji nie może wstąpić każdy. Po pierwsze konieczna jest zbieżność światopoglądowa i akceptacja czterech filarów działania korporacji: Religio - wskazuje na wiarę katolicką; Patria - na zakorzenienie w bieżących sprawach Polski; Scienta - na fakt, że wszyscy studiują i przez naukę chcą się przygotować do życia zawodowego, i Amicitia - na przyjaźń, która ma łączyć korporantów dożywotnio.

Każdy kandydat przez pierwszy rok jest fuksem, czyli osobą pilnie obserwowaną przez "oldermana", opiekuna młodego narybku.

- Kandydat jest sprawdzany wielostronnie: pod kątem lojalności, odpowiedzialności, punktualności, sumienności i solidności - wylicza Tomasz Cieślak, który sam jest "oldermanem".

Twierdzi, że od pewnego czasu tendencja się odwróciła i mężczyźni, na których najbardziej można polegać, znajdują się na Politechnice Poznańskiej.

- Kiedyś korporacje celowały przede wszystkim w uniwersytety i humanistów. Teraz więcej zainteresowanych związkiem z tradycyjnymi wartościami jest na politechnice. Tamtejsi studenci sami szukali z nami kontaktu. Władze uczelni są nam bardzo przychylne i to tam się spotykamy.

Przychylnym okiem na korporacje akademickie patrzy również metropolita poznański, abp Stanisław Gądecki. Archidiecezja udostępniła trzem stowarzyszeniom mieszkanie przy ul. Mielżyńskiego w Poznaniu, które obecnie remontują i które już służy jako miejsce cotygodniowych spotkań - konwentów oraz tzw. komersów, które odbywają się dwa razy do roku (wówczas przyjmowani są m.in. nowi członkowie).

Czym zajmują się korporacje?
Stowarzyszenia są do siebie podobne w dwóch zasadniczych kwestiach: są formacją ideowo-wychowawczą oraz pełnią rolę towarzyską.

- Stawiamy na rozwój i samokształcenie poza normalnym tokiem studiów, dzielimy się wiedzą między sobą - tłumaczy Maciej Andrzejewski z korporacji Roma, która zrzesza blisko 20 członków i jest najmłodszą w Poznaniu, (właśnie obchodziła 5-lecie). - Sami przygotowujemy wykłady. Z historii, dotyczące obecnej sytuacji w kraju, polityki zagranicznej, ale także spraw dotyczących naszych zainteresowań - mówi.

- Konstrukcja wieżowców, medycyna, pierwsza pomoc - dorzuca do tego zbioru tematów Tomasz Cieślak z Masovii.
Wykłady mają naukowy charakter i odbywają się raz w tygodniu - uściśla dr Bartłomiej Wróblewski, z którego inicjatywy pośrednio lub bezpośrednio odrodziła się większość poznańskich korporacji.

Oprócz dyskusji jest też strona praktyczna. Korporanci angażują się w organizację wydarzeń patriotycznych takich jak obchody dni pamięci żołnierzy wyklętych, uroczystości państwowych i kościelnych, są obecni w swoich korporacyjnych strojach (czapka, szarfa i insygnia) na inauguracji roku. Czasem organizują zbiórki dla Polaków mieszkających na Wschodzie.
Korporanci spotykają się towarzysko, realizując kolejny ważny filar ich stowarzyszeń - "amicitia", czyli przyjaźń. Historycznym napojem, który towarzyszy tym spotkaniom jest piwo.
- Ale nie ma obowiązku, by je pić - natychmiast zaznacza śmiejąc się Tomasz Cieślak.

Przyjaźnie, które rodzą się w ten sposób, mają przetrwać lata. Członkowie korporacji poznają się bardzo dobrze, łączą ich solidne podstawy, często już w dorosłym zawodowym życiu współpracują ze sobą.

Korporacja daje ideową i intelektualną formację: uczy jak być patriotą, odpowiedzialnym za państwo, ale także najbliższych, jak być dżentelmenem, jak traktować kobiety (z szacunkiem, przepuszczać w drzwiach, być grzecznym, pomagać). Jak tłumaczy Tomasz Cieślak, członek korporacji, musi być osobą uczynną, porządnie ubraną (obowiązuje garnitur), nie dążyć za tym, co "lekkie, łatwe i przyjemne".

- Korporacja ma naprawić stereotypowy wizerunek studenta, który pokazywany jest jako obibok, który często pije alkohol i niczym się nie przejmuje - opowiada Maciej Andrzejewski z Romy. - Tutaj uczymy się inaczej postępować, kształcimy intelektualistów, którzy w przyszłości będą mogli objąć ważne role społeczne - mówi.

Jaka jest przyszłość korporacji?
- Niedawno podczas obchodów jednego z wydarzeń patriotycznych dwie starsze panie wykrzyknęły na nasz widok: "o, korporanci", z wyraźnym podziwem w głosie. Widać było, że pamiętają jeszcze przedwojenne korporacje i kojarzyły im się dobrze. Tak właśnie chcielibyśmy się kojarzyć ludziom - opowiada Maciej Andrzejewski.

Korporacje zawsze były elitarne i niszowe - mimo iż przed wojną należało do nich 25 proc. wszystkich studentów - jednak Poznań liczy na to, że szeregi tutejszych korporacji poszerzą się.

Liczy na to mocno Bartłomiej Wróblewski, ojciec chrzestny odrodzenia się przedwojennych stowarzyszeń, obecnie dyrektor Instytutu Prawa SWPS w Poznaniu. Jest twórcą Archiwum Korporacyjnego - największego zbioru pamiątek po polskich organizacjach akademickich w XIX i XX wieku (www.archiwumkorporacyjne.pl). To właśnie te zbiory pozwoliły odtworzyć insygnia i statuty dawnych stowarzyszeń z Poznania, ale także Gdańska, Torunia, Wrocławia, Lublina.

- Bardzo liczę, że w Poznaniu uda się stworzyć Cyfrowe Archiwum Polskich Korporacji Akademickich, a w dalszej perspektywie także Muzeum Życia Akademickiego. Byłoby to jedyne takie muzeum w Polsce i jedno z kilku w Europie. Od 2009 r. trwają rozmowy z Uniwersytetem im. Adama Mickiewicza. W ostatnim czasie pomoc w digitalizacji zbioru zaoferowało Wydawnictwo Miejskie, prowadzone są rozmowy z Urzędem Miasta. Czekam na rezultaty tych rozmów i mam nadzieję, że zbiory uda się wkrótce upublicznić - deklaruje Wróblewski.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski