Poznań: Witrażysta ze Smolnej kolejną ofiarą czyściciela kamienic [ZDJĘCIA]

Pracował bez wynagrodzenia przez dwanaście lat. W zamian za ciężką pracę przy remontach kamienic otrzymał mieszkanie – ruinę, którą wyremontował własnymi rękoma. Zaufał właścicielowi budynku, ponieważ łączyła ich wieloletnia przyjaźń. Teraz może skończyć na bruku.

Umowa między Edwardem Pohlem a właścicielem budynku o możliwości dożywotniego mieszkania w lokalu w zamian za pracę była ustna. Mimo tego, pan Edward nie miał podstaw by wątpić w prawdomówność bliskiej osoby. – Byliśmy przyjaciółmi przez wiele lat. On był perkusistą, ja saksofonistą. Ufałem mu bezgranicznie. Kiedy stałem się niezdolny do pracy, przyjaźń zniknęła, pojawił się natomiast pozew o eksmisję – rozpacza Edward Pohl.

Czytaj też: Willa na Sołaczu łupem kamieniczników? Bezradni mieszkańcy walczą

Mieszkanie, które otrzymał muzyk było pustostanem. Żeby w ogóle mężczyzna mógł w nim zamieszkać, za własne pieniądze musiał je odnowić oraz naprawić instalacje elektryczną i gazową. Kiedy zdrowie nie pozwoliło mu dłużej remontować kamienic, usłyszał, że mimo dwunastu lat pracy w witrażowni właściciela budynku, musi płacić czynsz jak inni lokatorzy kamienicy. Konflikt dwóch dotychczasowych przyjaciół skończył się w sądzie. Pozew o eksmisje Edwarda Pohla z lokalu przy ulicy Smolnej sąd jednak oddalił.

– Wyrok był dla nas niekorzystny, bo sędzia uznał, że umowa została źle wypowiedziana. Teraz pan Edward na wyprowadzkę ma czas do marca 2016 roku. Wtedy mija termin trzyletniego wypowiedzenia – wyjaśnia właściciel kamienicy. Zapytany o przyjaźń z lokatorem, odpowiada: – byliśmy dobrymi znajomymi, ale na początku nasza współpraca układała się bardzo dobrze. Edward pracował i pomagał. Teraz nie może być tak, że wszyscy lokatorzy płacą, a on nie robi nic.

To, że umowa, która wiązała obie strony nie była nieodpłatna, potwierdza Joanna Ciesielska-Borowiec, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Poznaniu.
– Pan Edward Pohl zgodnie z umową był zobowiązany do wykonywania drobnych prac remontowych. Pozew o eksmisje został oddalony, ponieważ umowa została wypowiedziana lokatorowi w sposób niezgodny z ustawą. Dlatego, ma on prawo do użytkowania mieszkania – wyjaśnia.

ZOBACZ TEŻ: Kolejne ofiary czyścicieli kamienic

Witrażysta twierdzi, że od kiedy jego były pracodawca przegrał sprawę w sądzie, robi wszystko, by pozbyć się go z kamienicy.

– W listopadzie 2013 roku pan Edward złożył do Prokuratury Rejonowej w Poznaniu zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. W piśmie dokładnie opisaliśmy czynności, jakie podejmuje kamienicznik, by utrudnić mu życie – mówi pani Małgorzata S., adwokat pracująca dla Edwarda Pohla pro bono.

Jak opisuje Edward Pohl, zaczęło się od ukrywania rachunków za prąd. Zaległe pisma dostał po kilku miesiącach. Kwota, jaki musiał zapłacić, wynosiła prawie dwa tysiące złotych. Następnie właściciel budynku w październiku 2013 roku wyłączył w lokalu pana Edwarda centralne ogrzewanie.

– Przygotował się do odcięcia ogrzewania. Już latem oddzielił każde mieszkanie od centrali, a ja nie miałem ogrzewania przez cały sezon. Byłem zmuszony korzystać z pieca kaflowego, dlatego przez całą zimę mieszkałem w zadymionym pomieszczeniu – rozpacza pan Edward.

Zbliża się kolejna zima, a mężczyzna jest przekonany, że czeka go kolejny koszmar.