W Kostrzynie chcą sprawdzić, dlaczego nawet kilka tysięcy mieszkańców zamiast leczyć się w przychodniach na terenie gminy, woli wybrać lekarza w Swarzędzu, Pobiedziskach, czy Poznaniu. Z taką inicjatywą wystąpiła część radnych.
- Nie chodzi o to, by w naszym mieście lub innym rejonie gminy wybudować szpital, gdyż na taką inwestycję, a później prowadzenie placówki nie ma i nie będzie pieniędzy - mówi Renata Lepczyk, przewodnicząca Rady Miasta. - Jednak trzeba sprawdzić, co można poprawić w naszej służbie zdrowia, tak by nie trzeba było zastanawiać się nad wyborem Kostrzyn czy Poznań - dodaje.
Dlatego wraz z innymi radnymi i burmistrzem przygotowywana jest specjalna ankieta.
- Dzięki niej mieszańcy będą mogli wypowiedzieć się, czy chcą i, jeśli tak, to jakich zmian w lokalnej służbie zdrowia - wyjaśnia Renata Lepczyk.
Na 18 tysięcy mieszkańców gminy 13 tysięcy zapisanych jest do jednej przychodni znajdującej się w Kostrzynie
Bardziej sceptyczny co do pomysłu jest Paweł Iwański, burmistrz Kostrzyna.
- Byłem przeciwny przygotowaniu takiej ankiety, ale skoro mnie poproszono o uwagi, o przygotowanie kolejnej wersji, to zrobiłem to - przyznaje Paweł Iwański. Według niego nie można mówić o tym, że służba zdrowia działa źle.
- Brakuje u nas specjalistów, jest tylko podstawowa opieka medyczna. Jednak jeśli ktoś chce się udać do okulisty, ortopedy, to musi jechać do Poznania - stwierdza Renata Lepczyk.
Największym ośrodkiem zdrowia funkcjonującym na terenie gminy jest przychodnia prowadzona przez Lecha Dolatę.
- Mieszka u nas około 18 tysięcy mieszkańców. Z tego 13 tysięcy jest zarejestrowanych w naszej przychodni - wylicza Lech Dolata.
Dodaje, że w ośrodku zdrowia w Gułtowach zapisanych jest około 1,2 tysiąca mieszkańców.
- Dlatego trudno powiedzieć, że nie mają zagwarantowanej podstawowej opieki medycznej - wyjaśnia Lech Dolata. Pozostali wybrali przychodnie w innych miastach.
Dodaje, że w Kostrzynie był przez pewien czas duży problem, gdy zmarł jeden z lekarzy i zaczęły tworzyć się ogromne kolejki do przyjęcia przez innych.
- Teraz mamy już nowego i sytuacja wraca do normy - dodaje. Każdego miesiąca w przychodni przyjmowanych jest około 3 tysięcy pacjentów. Jest tylko jeden specjalista, czyli chirurg. Z innymi, takimi jak okulista lub ortopeda, Narodowy Fundusz Zdrowia z różnych powodów nie przedłużył kontraktów.
Zarówno Renata Lepczyk jak i Lech Dolata są zgodni w jednym. Jeśli mają pojawić się specjaliści z różnych dziedzin, to powinna w tym pomóc gmina.
- W statucie naszej jednostki jest tylko podstawowa pomoc medyczna - zauważa Lech Dolata. - Nie mamy możliwości rozszerzenia tej działalności - dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?