Zygmunta Góralskiego, strażnika w więzieniu w Wągrowcu, a zarazem członka oddziału podziemnego skazano na śmierć za zorganizowanie ucieczki więźniów politycznych. Jego zwłoki pogrzebano pod zmienionym nazwiskiem w ustronnej części cmentarza na Miłostowie w Poznaniu. W 1990 roku w tym samym miejscu pochowano inną osobę. Rodzina Góralskiego dowiedziała się o tym, gdzie on spoczywa dopiero z naszej publikacji.
Czytaj też: Po 61 latach znalazł w Poznaniu grób zamordowanego brata
Ze względu na stan zdrowia do Poznania nie mógł przyjechać ze Żnina brat zamordowanego, Wacław Góralski. Cmentarz na Miłostowo odwiedził natomiast jego syn. Towarzyszyliśmy mu i wskazaliśmy lokalizację mogiły. Bratanek rozstrzelanego pomodlił się i zapalił tam znicze.
- Nie miałem możliwości go poznać, ale w domu wiele mówiło się o bracie ojca. Dziadkowie przez wiele lat łudzili się, że Zygmunt może jednak żyje, tylko zesłano go do ZSRR - powiedział nam Roman Góralski.
Rodzina rozstrzelanego marzy o tym, aby jego szczątki spoczęły w rodzinnym grobie. Niestety, Instytut Pamięci Narodowej poinformował nas, że nie planuje zająć się ostatnim zamordowanym w Wielkopolsce żołnierzem wyklętym. Jego bliscy liczą obecnie na to, że rodzina osoby pochowanej w tym samym miejscu zgodzi się na ekshumację szczątków Zygmunta Góralskiego. Zwróciliśmy się do niej z pytaniem w tej sprawie - korzystając z pośrednictwa zarządzającej cmentarzem spółdzielni Universum. Niestety, okazało się, że adres dysponenta grobu jest nieaktualny. Osoba te nie figuruje też w książce telefonicznej. Być może uda się uzyskać jej namiary przez biuro adresowe.
Dotarliśmy do kolejnych akt dotyczących śledztwa w sprawie członka Pierwszego Plutonu Szturmowego Armii Krajowej Ziemi Wielkopolskiej. Wynika z nich, że Góralski zorganizował ucieczkę w sposób perfekcyjny i to tak, by represje nie dotknęły innych strażników. Po aresztowaniu nie chciał wydać osób pomagających mu w ukrywaniu się.
Rozprawa Zygmunta Góralskiego miała charakter pokazowy i odbywała się - co nietypowe - w więzieniu we Wronkach.
- Chodziło prawdopodobnie o to, by zastraszyć strażników więziennych, aby nie współpracowali z podziemiem - uważa historyk więziennictwa, płk dr Krystian Bedyński.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?