Wyniki wskazują, że rozkład mandatów dla partii politycznych pozostanie właściwie bez zmian. Widać za to spadek poparcia dla partii na korzyść komitetów społecznych. Aż jedna trzecia poznaniaków deklaruje poparcie dla kandydatów bezpartyjnych. - Należy pamiętać, że duży udział w tym wyniku ma komitet Ryszarda Grobelnego, który obok ruchów miejskich również został zaliczony do komitetów społecznych - tłumaczy prof. Ryszard Cichocki, socjolog z UAM i twórca badań.
Politolog dr Dorota Piontek oblicza siłę komitetu obecnego prezydenta na równi z partiami polityczni. - Badanie nie pokazuje dokładnie jaki jest rozkład sił w ramach wszystkich komitetów społecznych ile przypada na obóz prezydencki, ale to w tej grupie zdecydowana większość - uważa.
Zobacz też: Wybory samorządowe: Pierwszy sondaż - Grobelny nie ma powodów do radości
Jej zdaniem rozdrobnienie stowarzyszeń miejskich nie pozwala patrzeć optymistycznie na przyszłość tej frakcji i ewentualne mandaty w radzie. - Wyborcy deklarują rozczarowanie partiami politycznymi, ale jak przychodzi do wyborów głosują na znanych sobie polityków - tłumaczy dr Piontek.
Podobnie sondaż każe interpretować prof. Cichocki. Jego zdaniem ostateczne wyniki będą korzystniejsze dla partii.
Ruchy miejskie nie miały w ostatnim czasie dobrej prasy w Poznaniu, co również przypomina politolożka. Od ostatnich wyborów My-Poznaniacy rozpadli się na mniejsze ugrupowania (Prawo do Miasta i Poznaniacy), a wewnętrzny rozłam spowodował, że zaczęto je postrzegać jak kolejne partie polityczne, które mają swoje wewnętrzne interesy.
W związku z taką sytuacją ręce zacierają głównie politycy Platformy Obywatelskiej, bo to głównie jej elektorat odpływa w stronę miejskich stowarzyszeń. - Gdyby dane sondażowe potwierdziły się, Platforma dostałaby siedemnaście mandatów, czyli tyle co obecnie. Może jeden więcej - głośno liczy Marek Sternalski, szef klubu radnych PO w Radzie Miasta.
Z naszych ustaleń wynika, że taki wynik sondażowy dla PiS oznacza z kolei 8 mandatów (o jeden więcej niż obecnie). SLD natomiast może stracić jeden z pięciu mandatów.
Zdaniem Sternalskiego wybory coraz bardziej się "personalizują". - Wyborcy nie tyle głosują na partie, ile na ludzi. Dlatego na naszych listach postawiliśmy na społeczników, którzy wiele robią dla swojej dzielnicy, a nie koniecznie należą do partii - mówi.
Nie ma co ukrywać miłość do społeczników nie jest bezinteresowna. Partiom opłaca się umieszczanie ich na listach, bo popularni aktywiści przynoszą sporo głosów, a to przekłada się na ilość mandatów w okręgu (mimo iż społecznik do rady może nie wejść).
O "personalizacji" mówi też Paweł Sowa z Inwestycji dla Poznania. - Przynależność partyjna ma drugorzędne znaczenie. Najwyżej oceniam pracę czterech radnych, a każdy jest z innej partii. To Łukasz Mikuła, Mariusz Wiśniewski, Szymon Szynkowski oraz Tomasz Lewandowski - wylicza. - Zachęcam by głosować na nowe twarze. Wśród radnych jest sporo starych wyjadaczy, którzy, najwyższy czas, by opuścili Radę Miasta.
Przypomnijmy, że w tym samym sondażu 24,6 proc poznaniaków oceniło radnych pozytywnie, a 12,7 proc. dało im negatywną ocenę, pozostali nie mają zdania.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
