We wcześniejszych pojedynkach Michalik spisywał się znakomicie. W pierwszej walce poznański zapaśnik pokonał 2:0 Aishana Aishana z Chin, następnie wygrał 4:0 z Ukraińcem Ołeksandrem Sziszmanem, wreszcie w ćwierćfinale zwyciężył z Jun-Hyoung Kim (Korea Południowa) 3:1. Dopiero w półfinale Michalik poniósł pierwszą porażkę – od reprezentanta Polski lepszy okazał się Węgier Peter Bacsi, zwyciężając 4:1.
– To nie była niespodzianka, bo Węgier jest już od kilku sezonów poza zasięgiem. Natomiast w walce o brąz Tadek spisał się poniżej oczekiwań, ponieważ Szweda miał już „na rozkładzie”. Zabrakło mu pomysłu na walkę i determinacji. Poszedł w klamrę krzyżową zamiast skupić się na swojej ulubionej technice zejścia do jednej ręki. Nie możemy jednak za bardzo narzekać, bo nasz zawodnik ma dopiero 23 lata, a już osiągnął najlepszy wynik w całej męskiej reprezentacji. Gdyby to były mistrzostwa w 2015 r., to zdobyłby już kwalifikację olimpijską – tłumaczył prezes Sobieskiego, Antoni Obrycki.
Jego zdaniem Michalik w końcu i tak stanie na podium ważnej zapaśniczej imprezy. – To chłopak, który ma wszystko w odpowiednich proporcjach. Mam na myśli talent, konsekwencję, rozsądek i ambicję. W naszym klubie współpracuje z trzema trenerami i od każdego bierze to, co najcenniejsze. Ma przed sobą ciekawą przyszłości, jeśli tylko nie zabraknie mu motywacji finansowej – dodał prezes Sobieskiego.
Polskie zapasy już od wielu lat borykają się z materialnymi niedostatkami. – My wciąż żyjemy czasami igrzysk w Atlancie, a świat idzie do przodu. Jak tak dalej pójdzie, to już niedługo nie będziemy mieli kogo i za co szkolić. Gdybym ja mógł każdemu zawodnikowi dać 2,5 tys. zł na rękę, to miałbym w klubie elitę polskich zapasów. Takie są realia naszej dyscypliny. Problem wcale nie polega na masowości, bo na Węgrzech też nie mają zbyt wielu zawodników, ale mają za to inny system szkolenia i wynagradzania najlepszych – tłumaczył Obrycki.
W stolicy Uzbekistanu słabo wypadł brązowy medalista igrzysk z Londynu, Damian Janikowski. – Generalnie wszyscy kadrowicze mieli problem z przygotowaniem fizycznym. Poznańscy trenerzy nie mają jednak sobie nic do zarzucenia, bo to przecież zawodnicy z naszych klubów wypadli najlepiej. Zapaśniczki na co dzień trenują z trenerami Grunwaldu, na czele z Władysławem Stecykiem i Piotr em Krajewskim. Na kadrze tak naprawdę są tylko „przejazdem” – zauważył szef Sobieskiego.
Panią wieku się nie wypomina, ale trzeba pamiętać, że zarówno Matkowska, jak i Michalik, są już doświadczonymi zawodniczkami i po igrzyskach w Rio de Janeiro na pewno zakończą karierę.
– Następczyń nie widać i pewnie za kilka lat kobiece zapasy też już nie będą bronić honoru naszej dyscypliny. Trudno jednak, żeby było inaczej, skoro Michalik ma w kraju pięć rywalek, z którymi wygrywa jedną ręką. Rywalizacja na MP to parodia. A przecież Monika nie przebiła się tym razem na podium MŚ. To łatwo sobie wyobrazić jak wypadłyby jej krajowe rywalki – zakończył Obrycki.
Chcesz skontaktować się z autorem informacji? [email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?