Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Horror w Biedronkach. Pracownicy wyjdą na ulice?

Katarzyna Dobroń
Jeśli zarząd nie odniesie się do pisma wysłanego przez związkowców, w poniedziałek rozpoczną się pikiety
Jeśli zarząd nie odniesie się do pisma wysłanego przez związkowców, w poniedziałek rozpoczną się pikiety Jakub Pokora
Związkowcy alarmują, że pracownicy sklepów Biedronka pracują ponad siły. Wysyłają do zarządu kolejne pisma i zapowiadają, że jeśli nie otrzymają do poniedziałku żadnej odpowiedzi, zaczną organizować pikiety. O ciężkiej sytuacji opowiadają też sami pracownicy.

Czytaj także:

ZOBACZ:

Czytaj też:
Decyzja o pikietach we wtorek

- W jednym ze sklepów kierownik rejonu kazał pracownicy zadzwonić w nocy po męża, żeby rozkręcał z nią regały, bo brakowało pracowników - opowiada Anna, pracownica Biedronki. - Na zmianie powinno być pięć osób, a często bywa, że są dwie plus kierownik. Trzeba obstawić kasę, wypiekać chleb, latem kroić arbuza, pilnować porządku w sklepie. Jak przychodzi sanepid i wystawia karę, to płaci ją pracownik - dodaje.

Anna pracuje w jednej z poznańskich Biedronek od blisko 20 lat. Teraz jest zastępcą kierownika i dalej awansować nie zamierza. Jej zdaniem wyżej idą tylko ci, którzy potrafią gnębić podwładnych. Dodaje, że horror sprzed dziesięciu lat powraca.

Zobacz także: Związkowcy Lidla protestują - "polska pensja jest zawsze niższa"

- Pracownicy płaczą po kątach, bo nie wytrzymują takiego obciążenia - mówi Anna. - Zasady BHP są notorycznie łamane. Gdy brakowało osób do noszenia kartonów, usłyszeliśmy, że mamy nosić banany w kiściach - wspomina.

Pracownicy Biedronki skarżą się na pracę ponad siły. Bywa, że na zmianie są dwie zamiast pięciu osób.

Związki zawodowe próbują interweniować w sprawie trudnych warunków, ale zdaniem Jacka Siekierskiego z WZZ "Sierpień 80" problemem jest chęć osiągania maksymalnego zysku najniższym kosztem.

- Obsady pracowników na sklepach są za małe, a procedur jest coraz więcej - mówi związkowiec. - Pracownik wie, że w każdej chwili może ich odwiedzić tzw. paragoniarz (podstawiona osoba sprawdzająca wydawanie paragonu - red.) lub tajemniczy klient.

Podkreśla też, że wystarczą trzy nagany, aby stracić pracę.

- Naganę można dostać za wszystko: od niewyłożonego towaru po subiektywnie oceniany bałagan - mówi J. Siekierski.

- Odchodzi się potem z wpisem "Brak zaufania do pracownika" albo "pracownik niereformowalny" - dodaje Anna.

Sprawą trudnych warunków pracy zajmuje się też NSSZ Solidarność.

- Grafiki zmieniają się nawet 40-60 razy w miesiącu, więc pracownicy nie mogą zaplanować życia prywatnego. Brakuje etatów, pracownicy są przeciążeni do tego stopnia, że boją się iść na piętnastominutowe przerwy - relacjonuje Piotr Adamczak, przewodniczący "Solidarności" w Biedronce. I dodaje: - Pracownicy mają umowy na miasta, więc zdarza się, że ktoś, kto pracuje np. na Ratajach, a następnego dnia rano musi stawić się na Piątkowie.

Firma Jeronimo Martins, właściciel sieci Biedronka, stworzyła stanowisko dyrektora do spraw pracowniczych, który co kwartał spotyka się z przedstawicielami zatrudnionych, jednak zdaniem związkowców, te spotkania nie przynoszą żadnej poprawy.

- Na kilkadziesiąt zgłoszonych spraw, poprawiane są te o najmniejszej wadze - mówi Jacek Siekierski. I zapowiada: - Wysłaliśmy do zarządu trzecie pismo. Jeśli do poniedziałku, 15 września nie otrzymamy odpowiedzi, zaczniemy organizować pikiety przed sklepami.

Od blisko roku protestują też pracownicy sieci Lidl. Zarówno w przypadku Biedronki, jak i Lidla związkowcy podkreślają, że niemiecki pracodawca lepiej traktuje swoich rodaków.

Związkowcom z Biedronki kończy się cierpliwość. W poniedziałek mogą odbyć się pierwsze pikiety pod sklepami

Zdaniem Mariusza Piotrowskiego, doktora prawa gospodarczego i prawa konsumenckiego na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu, takie podejście wynika z rachunku ekonomicznego.

- To oczywiste, że wiele firm lokuje swoje oddziały w Polsce, ze względu na oszczędności. Jeżeli chcą oszczędzać bardziej, a ceną produktu nie można już manipulować, to szuka się cięć w innych miejscach - uważa. - Wiele koncernów tworzy Europejskie Rady Zakładowe. Pracownicy różnych krajów spotykają się raz w roku i wymieniają doświadczeniami.

Decyzje i opinie członków Europejskiej Rady Zakładowej nie są jednak w żaden sposób wiążące.

Walka Bożeny Łopackiej
Symbolem walki o prawa pracownicze jest Bożena Łopacka, która była kierowniczką sklepu Biedronka w Elblągu. Z pracy odeszła w 2002 roku, po sześciu latach. Przez kilka miesięcy nie wychodziła z domu. W końcu poszła do sądu pracy z pozwem za niezapłacone nadgodziny. Sprawę wygrała dopiero w 2007 roku. Spółka miała jej wypłacić 26 tys. zł zaległego wynagrodzenia.

W 2012 r. powstał film "Dzień Kobiet", który do złudzenia przypomina historię walki Bożeny Łopackiej z siecią Biedronka. Łopacka podkreśla jednak, że chociaż wiele faktów się zgadza, film nie był z nią konsultowany.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski