Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kamilla Baar: Żyję swobodnie, wychodzę po bułki i nie różnię się od innych Polek [ROZMOWA]

Marek Zaradniak
Kamilla Baar lubi wracać do Poznania bo mieszkała tu w dzieciństwie
Kamilla Baar lubi wracać do Poznania bo mieszkała tu w dzieciństwie Waldemar Wylegalski
Popularność dla mnie jest wyłącznie miła - mówi Kamilla Baar, aktorka, która dzieciństwo spędziła w Poznaniu

Urodziła się Pani w Człuchowie, ale Pani dzieciństwo wiąże się z Poznaniem. Tu urodzili się Pani bracia. Jaki był wtedy Pani Poznań?
Kamila Baar:Spędziłam tu część mojego dzieciństwa. Mieszkałam na Ogrodach przy ulicy Szamotulskiej. Poznań to miejsce, które jest mi bliskie i lubię tu wracać. Zdarzało mi się, że nawet będąc w tym mieście przejazdem, wpadałam, aby zobaczyć moje podwórko. Dziś Poznań jest fajnym miejscem. Widzę jak się rozwija. Gdy zobaczyłam dworzec, to poczułam się jak w jakimś nowym miejscu w Europie. Gratuluję miastu takich superinwestycji!

Zobacz też:
Jacek Braciak: Udaję, że to nie ja, a ktoś podobny

Miała Pani ulubione miejsca w Poznaniu?
Kamila Baar: To przede wszystkim stare zoo. Za moich czasów był tam hipopotam i słoń, do których w pierwszej kolejności biegłam. Jako dziewczynka przychodziłam do zoo co tydzień. A poza tym lubiłam okolice Ogrodów i oczywiście moją szkołę.

Do której szkoły Pani chodziła?
Kamila Baar:Do Szkoły Podstawowej nr 71 imienia Janusza Kusocińskiego. To była podstawówka o profilu sportowym. Gdybym tam chodziła dłużej, to może zostałabym sportsmenką?

Jaką dyscyplinę sportu Pani uprawiała?
Kamila Baar:Żadnej. Bo do tej szkoły chodziłam do pierwszych trzech klas. Specjalizacja zaczynała się później.

Czy dziś kibicuje Pani sportowcom?
Kamila Baar:Tak, przede wszystkim tenisistom. I oczywiście polskim drużynom.

A jaki sport Pani uprawia?
Kamila Baar:Jeżdżę na nartach.

Granie na scenie. Bycie na planie nie wypełnia Pani całkowicie czasu. Jakie ma Pani hobby?
Kamila Baar:Lubię szybkie samochody i ostrą… jazdę. Ale staram się jeździć ostrożnie.

Tym razem przyjechała Pani do Poznania jako ambasadorka marki Marc Cain w Polsce. Jak to się stało, że pełni Pani tę funkcję?
Kamila Baar:O wszystkim, mam takie wrażenie, zdecydował przypadek. Marc Cain szukał swojej ambasadorki od dawna. Moja kandydatura została przedstawiona w Niemczech. Doszło do pierwszego spotkania z przedstawicielami , z którymi bardzo szybko złapałam dobry kontakt, i okazało się, że to, co niesie ze sobą filozofia marki, styl, jaki proponuje, są mi bardzo bliskie. A oni zobaczyli chyba, że trafili na właściwą osobę i... tak się zaczęło.

Podobno aktorką chciała być Pani już w dzieciństwie?
Kamila Baar:Tak. Któregoś dnia na Rynku w Starych Tychach zobaczyłam plakat z filmu "Niebieski" Krzysztofa Kieślowskiego. Zapatrzyłam się. Gra Juliette Binoche zafascynowała mnie. Poczułam, że kino to może być moje miejsce. Już w liceum zdarzało mi się grywać w szkolnym teatrze. Kiedyś grałam Stanisława Augusta Poniatowskiego, oczywiście w peruce, która podczas przedstawienia mi spadła. Publiczność zaczęła się śmiać. Ja z nią, i szczerze mówiąc nie dodawało mi to wiary w mój aktorski "sukces". Jednak do szkoły aktorskiej w Warszawie dostałam się za pierwszym razem.

W teatrze debiutowała Pani w "Śnie nocy letniej" Szekspira jeszcze w Akademii Teatralnej. Debiutem filmowym była rola Magdy w filmie Juliusza Machulskiego "Vinci". W tym roku widzieliśmy już Panią w filmie "Wkręceni" Piotra Wereśniaka, ale na premierę czekają jeszcze "Służby specjalne" w reżyserii i ze scenariuszem Patryka Vegi.
Kamila Baar:Tak. Premiera odbędzie się 2 października. To political fiction, film, którego zadaniem jest odkrycie utajnionej prawdy o polityce i działaniach, o których opinia publiczna nie ma pojęcia. Scenarzysta stara się wyjaśnić różne niewyjaśnione okoliczności znikania ludzi uwikłanych w politykę.

Kogo Pani tam gra?
Kamila Baar:Aśkę, żonę głównego bohatera, czyli kapitana Janusza Cerata, który pracuje w służbach specjalnych. Jego żona jednak nie wie co tak naprawdę robi jej mąż. Nie zdaje sobie sprawy, że jego praca jest ściśle tajna i na granicy życia i śmierci.

Kamilla Baar część dzieciństwa spędziła na poznańskich Jeżycach. - Co tydzień odwiedzałam stare zoo - mówi aktorka

W serialach zadebiutowała' Pani w "Na dobre i na złe". Do tego filmu wróciła Pani tam po latach jako Hana Goldberg, lekarka. Lubi Pani swoją bohaterkę?

Kamila Baar:Bardzo, ale obecnie w Polsacie można oglądać mnie także w serialu pt. "Na krawędzi 2". Dla widzów, którzy lubią Hanę Goldberg, będzie to zaskoczenie. Zobaczą mnie w zupełnie innej odsłonie. Gram nadkomisarz Lenę Korcz, która zarządza ludźmi w policyjnym teamie. Podkreślam, że to serial kryminalny o policji, ale głównie chodzi o śledztwo, rozwiązanie zawiłej zagadki, intrygi, która rozgrywa się także poza granicami Polski.

Praca w serialach jest pracą bardzo absorbującą. Czy nadal pozostaje Pani na etacie w Teatrze Narodowym, czy może wzorem innych aktorów jest Pani sama sobie sterem, żeglarzem, okrętem?
Kamila Baar:Cały czas gram w Teatrze Narodowym, jestem aktorką tej sceny. Serdecznie zapraszam na "Tango", "Śluby panieńskie" i "Dowód na istnienie drugiego".

Widzowie często utożsamiają aktorów z ich rolami. Czy Pani utożsamia się ze swymi bohaterkami?
Kamila Baar:Cały czas jestem Kamillą Baar. Jestem aktorką, gram swoje role, więc nie przesadzajmy. To jest moja praca i staram się wykonywać ją jak najlepiej. Daję swoim bohaterkom energię i uczę się od nich. Zdaję sobie sprawę z tego, że inne są oczekiwania widzów, gdy oglądają… mnie jako lekarza medycyny Hane Goldberg, inne gdy, gram komisarz Lenę Korcz, jeszcze inne gdy gram Alę w "Tangu" Mrożka czy Ritę Gombrowicz. Dla mnie każda z tych ról jest tak samo ważna.
Wiem, że istnieje opinia, że seriale to filmy drugiej kategorii.
Ale myślę, że polscy aktorzy dojrzeli już do tego, że takie traktowanie sprawy to działanie przeciwko sobie. Aktor, który nie wychodzi z cienia i nie jest doceniony przez publiczność - często po prostu nie istnieje.

Jest Pani jedną z najpopularniejszych polskich aktorek. Czy często zdarza się Pani odrzucać role?
Kamila Baar:Nawet jeśli mi się to zdarza, to zawsze skupiam się na rolach, które są przede mną. Staram się podchodzić do nich w sposób przemyślany, ponieważ swoje życie i pracę traktuję serio.

A czy popularność odczuwa Pani na co dzień?
Kamila Baar:Żyję zupełnie swobodnie. Wychodzę po bułki, zajmuję się codziennymi sprawami i nie różnię się w tym od każdej innej Polki. A mam to szczęście, że już wiem, że moi fani to wspaniali ludzie.
W Poznaniu spotkało mnie dzisiaj miłe zdarzenie. Gdy jechaliśmy z dworca taksówką na to spotkanie, to taksówkarz przewiózł mnie gratis. Poprosił tylko o autograf, bo jego córka jest moją… fanką.
On również zadał mi to pytanie, jak to jest, gdy ludzie mnie rozpoznają. Dla mnie jest to wyłącznie miłe, bo moi widzowie dają mi motywację do pracy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski