Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znalazł wymarzony dom, płaci kredyt. Ale nie ma gdzie mieszkać

Katarzyna Dobroń
Piotr Przybylak od roku płaci ponad 850 zł raty kredytu za dom, który oddał deweloperowi. Wciąż czeka na 150 tys. zł
Piotr Przybylak od roku płaci ponad 850 zł raty kredytu za dom, który oddał deweloperowi. Wciąż czeka na 150 tys. zł Waldemar Wylegalski
We wrześniu 2012 roku Piotr Przybylak znalazł swój wymarzony dom w Wirach pod Poznaniem. Jak podkreśla mężczyzna szeregowiec miał dobrą lokalizację, idealne rozmieszczenie pokoi, a nawet przystępną cenę. Budową, która miała się zakończyć do czerwca 2013 roku, zajmował się Pajo, deweloper z Lubonia.

Razem z żoną wzięli kredyt w wysokości 330 tysięcy złotych. W październiku wpłacili deweloperowi 150 tysięcy złotych jako pierwszą transzę. Miesiąc później żona pana Piotra niespodziewanie zmarła. Został sam z kilkuletnią córką i domem o powierzchni 110 metrów kwadratowych na kredyt.

– Nie ubezpieczyliśmy kredytu na życie, a to był błąd – przyznaje Piotr Przybylak. I dodaje: – To przestroga dla wszy-stkich, którzy biorą kredyt. Oczywiście, że w tym wieku wszyscy zakładają, że nic złego się nie stanie, a wyższa o blisko 200 złotych rata jest sporym obciążeniem. My też się niczego nie spodziewaliśmy.

Po kilku miesiącach od tragedii mężczyzna uznał, że musi pozbyć się domu i kredytu.

– W pierwszej chwili ambitnie stwierdziłem, że spełnię nasze wspólne marzenie i przeprowadzę się z córką do tego wymarzonego domu – opowiada Piotr Przybylak. – Jednak kiedy już ochłonąłem, rodzina uświadomiła mi, że sam nie dam rady.

Jest porozumienie, nie ma pieniędzy
Najpierw mężczyzna próbował znaleźć kupca na szeregowiec w Wirach na własną rękę.

– Okazało się, że to wcale nie jest takie łatwe. W maju ubiegłego roku rozpoczęliśmy z deweloperem rozmawiać i w lipcu podpisaliśmy porozumienie – opowiada poznaniak.

Zgodnie z porozumieniem mieszkanie wróciło do Pajo. W zamian deweloper miał w ciągu 60 dni wpłacić na konto banku 150 tysięcy złotych, czyli wkład pana Piotra. Jednak do tej pory tego nie zrobił.

– Podpisując porozumienie Pajo oficjalnie uznało dług wobec Piotra Przybylaka. Termin jego zwrotu minął we wrześniu ubiegłego roku – potwierdza Róża Dembska, prawnik poszkodowanego poznaniaka. – Zwróciłam się w jego imieniu do Pajo z formalnym żądaniem zwrotu pieniędzy, ale na żadne pismo nie otrzymałam dotąd odpowiedzi. – Pierwszy raz spotykam się z taką sytuacją, żeby deweloper w ogóle nie odpisywał na listy z kancelarii.

Tymczasem unikanie przez dewelopera kontaktu jest dla poznaniaka równoznaczne z kolejną ratą do zapłacenia.

– Nad panem Przybylakiem wisi kredyt, który bank już od dawna mógłby wypowiedzieć – mówi Róża Dembska. – Co miesiąc trzeba płacić raty i kary, dlatego domagamy się zwrotu wpłaconej transzy oraz wszystkich kosztów obsługi kredytu po terminie zapłaty.

Kontakt z deweloperem okazał się dla „Głosu” równie trudny, jak dla p. Przybylaka. Kiedy próbowaliśmy poprosić o komentarz, okazało się, że dyrektor Pajo jest na urlopie i nikt jej nie zastępuje. Nie otrzymaliśmy też odpowiedzi na pytania wysłane drogą elektroniczną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski