Pani Agnieszka od 2009 roku ma problemy z chodzeniem. Wtedy to przyznano jest drugi stopień niepełnosprawności. W orzeczeniu ma dopisek "na stałe". To skutek tego, że kobieta na poważne kłopoty z kręgosłupem i kolanami. Od tego momentu korzysta z rehabilitacji, turnusów wypoczynkowych i karty parkingowej. - Bez pomocy rehabilitanta miałabym problemy z chodzeniem - mówi pani Agnieszka i dodaje: - Także karta parkingowa to duże ułatwienie. Dlatego chciałam ją przedłużyć.
Zgodnie z wytycznymi starostwa pani Agnieszka po wypełnieniu wymaganych dokumentów stawiła się na badanie. Kobieta przyszła z pełną dokumentacją medyczną i historią choroby.
Czytaj równieżNiewidomy widzi? Urzędnik w Poznaniu wie lepiej!
- Proponuję systematyczne leczenie rehabilitacyjne - pisał w dokumencie wydanym kilka miesięcy temu Jacek Janicki, neurochirurg i neurotraumatolog. Niepełnosprawna miała też przy sobie dokumenty z Narodowego Fundusz Zdrowia. Potwierdzały one, że kobieta musi korzystać z turnusów rehabilitacyjnych. W "papierach" widniał też następny termin pomocy rehabilitanta. Udowodniła także, że Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie wyremontował i przystosował jej łazienkę tak, żeby swobodnie mogła z niej korzystać.
- Pokazałam wszystko dokumenty, które udowodniły, że jestem inwalidką, a lekarz podczas komisji tylko "przekartkował" dokumenty. Nawet ich nie przeczytał - skarży się kobieta, która złożyła już odwołanie od decyzji komisji.
Nic złego w decyzji komisji jednak nie zauważa Mariola Kokocińska, przewodnicząca zespołu ze Starostwa Powiatowego w Poznaniu. - W przypadku pani, o której mowa, nastąpiła poprawa stanu zdrowia - ucina. Na pytanie o to, czy lekarz poświęcił odpowiedni czas na zapoznanie się ze wszystkimi dokumentami, nie odpowiada. Nie komentuje także tego, ile czasu specjalista potrzebuje na rzetelne przeanalizowanie historii choroby i zaświadczeń lekarskich.
Niewidomy trzy miesiące udowadniał urzędnikom, że nie widzi. I udowodnił!
To, że sytuacji podobnych do tej, która spotkała panią Agnieszkę, jest więcej, potwierdza Mirosława Rynowiecka, prezes Wielkopolskiego Związku Inwalidów Narządu Ruchu.
- Konieczność wyrobienia sobie nowej karty miała wykryć tych niepełnosprawnych, którzy oszukują. Niestety, jest tak, że komisja "wycina" tych, którym karta się należy, a przy tym dochodzi do takich absurdów jak w przypadku pani Agnieszki - komentuje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?