Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ola Piotr wraca do zdrowia. W Klinice Budzik spędziła 9 miesięcy [ZDJĘCIA]

Katarzyna Dobroń
Ola Piotr wraca do zdrowia. W Klinice Budzik spędziła 9 miesięcy
Ola Piotr wraca do zdrowia. W Klinice Budzik spędziła 9 miesięcy Katarzyna Dobroń
Kim jesteś? - pyta Katarzyna Piotr 15-letnią córkę, która w ubiegłym tygodniu wybudziła się z trwającej prawie dziewięć miesięcy śpiączki. - Movie star! [gwiazdą kina - tł. red.] - odpowiada Ola. - Bo ciągle przychodzą ekipy telewizyjne - wyjaśnia jej mama. - A jaka jesteś? - kontynuuje odpytywanie. - Zaj...ta - mówi bez zastanowienia nastolatka. I ma rację. W lutym nie było z nią żadnego kontaktu. Dzisiaj pozuje do zdjęć, czyta o sobie w gazetach i rozbraja optymizmem.

O tym, że w warszawskiej klinice wybudzono dziesiąte dziecko, głośno było nie tylko w całej Polsce. O wybudzeniu Oli wspominały nawet media w Kanadzie i Australii.

W ubiegłe mikołajki poznańską harcerkę potrąciła "osiemnastka" przy skrzyżowaniu ulic Hetmańskiej i Rolnej. Trudno nie pomyśleć "cud", gdy uradowana babcia mówi przez telefon "Ola przesyła wam buziaki". Jednak nic bardziej mylnego. Cud potrzebuje jeszcze ciężkiej pracy. O wiele więcej niż można sobie wyobrazić.

Tyłki do góry!
Wielisława Wawrzyniak odwiedzała wnuczkę kilka razy w miesiącu. Autobusem z Dworca Głównego w Poznaniu jedzie się na Dworzec Centralny kilka godzin. Stąd trzeba przesiąść się w jadący sprzed hotelu autobus linii 525 i po 40 minutach wysiąść przed Centrum Zdrowia Dziecka. Do kliniki prowadzi skrót przez gmach centrum: idzie się długim korytarzem, schodzi piętro w dół, wychodzi na zewnątrz, mija plac zabaw, obchodzi klinikę żywienia i nareszcie jest, wznoszony od 2007 roku okrągły budynek Kliniki Budzik.

- Też się w tamtym tygodniu zgubiłam - pociesza babcia Wielisława.
Wnętrze budynku nie przypomina kliniki. Jasne, słoneczne ściany, kolorowe sprzęty do rehabilitacji, pościel rozwieszona na poręczy schodów, suszarki z praniem i kuchnia, w której babcia Wielisława opowiada o jedynej wnuczce. Ola w tym czasie odsypia ćwiczenia za drzwiami, na których wisi jej uśmiechnięte zdjęcie.

Zobacz też: 15-letnia Ola Piotr z Poznania wybudziła się w Klinice Budzik [FILM]

- W czerwcu miała wstawianą zastawkę, a w lipcu plastykę czaszki. Guz był wielkości jabłka - opowiada babcia. - Gdyby nie plecak i płaszczyk z kapturem, mogłoby być dużo gorzej, ale upadając na plecak, nie złamała kręgosłupa. I szybko przyjechała pomoc z Cegielskiego.

Do Budzika została przyjęta 10 stycznia. Tydzień później obchodziła tu piętnaste urodziny.
- To uparty Koziorożec. Chodziła do gimnazjum dwujęzycznego, uczyła się trochę japońskiego, zawsze była bardzo ambitna. Widać to podczas rehabilitacji - babcia jest zwyczajnie dumna. I opowiada dalej: - Pokazujemy jej zdjęcie na drzwiach i mówimy, że to Ola Piotr. Powiedzieliśmy jej, że to ona tak się nazywa. Wszystko idzie powoli, bo tak każe psycholog. Części umiejętności w ogóle nie zapomniała: czyta, pisze i obsługuje tablet.

Ola budzi się, przytula do mamy i już jest gotowa, żeby pozować do zdjęć, robić "dziubek" i przesyłać buziaki. Paznokcie na żółto pomalowała babcia. Wcześniej były w kolorze fuksji. Mama zawozi ją na kilkanaście minut ćwiczeń, a gdy wracają, Ola znowu zasypia.

Grafik rehabilitacji jest napięty, ćwiczenia trzeba powtarzać kilka razy dziennie. Od momentu wybudzenia mają tylko miesiąc w klinice. Do Poznania wracają 15 września. Na razie jednak obie - matka i córka - ciężko pracują z fizjoterapeutami. Motywują się na każdym kroku. Gdy uruchamia się telefon Oli, na ekranie komórki pojawia się napis "Tyłki do góry!".

Nigdy jak Steven Seagal
- Oczywiście, że pamiętam przyjęcie Oli. Była świeżo po wypadku, zastanawialiśmy się nawet, czy nie za wcześnie ją przyjęto, bo nie mieliśmy z nią żadnego kontaktu - mówi Maciej Kopciński, ulubiony rehabilitant Oli. Wkrótce okazuje się, że nie tylko Oli.

- Jak widać to był dobry wybór. Wielki ukłon w stronę mamy, bo zrozumiała, że musimy zacząć bardzo spokojnie i powoli. To nie jest film, gdzie Steven Seagal otwiera oczy, ćwiczy, a następnego dnia spuszcza łomot największym zbirom. Tutaj sukcesem jest każdy ruch powieką i każde ściśnięcie dłoni - dodaje.

Poziom świadomości ocenia się według skali Glasgow (w skrócie GCS). Do kliniki przyjmowane są dzieci znajdujące się pomiędzy piątym a ósmym poziomem. Piętnastka oznacza wybudzenie. Pacjenci poniżej piątki nie są przyjmowani. Zdarza się więc, że dzieci mają otwarte oczy, ale nie reagują na bodźce i polecenia. Z medycznego punktu widzenia są wciąż w śpiączce. Aby z niej wyszły, potrzebna jest praca zespołu fizjoterapeutów, lekarzy, pielęgniarek i rodziców.

Rodzice z całej Polski przychodzą co chwilę do budzikowej kuchni. Opowiadają, skąd i jak długo już są w klinice, jak tu trafili ze swoimi dziećmi i pokazują wspólne zdjęcia na ekranach telefonów.

- Sylwia miała wypadek w andrzejki, rok po tym, jak przeprowadziliśmy się do nowego domu w Kielcach - opowiada mama 17-latki. - Zanim trafiłyśmy do kliniki, rehabilitacja w szpitalu trwała 20 minut. Nie wiedziałam, na co zwracać uwagę, co robić.
W Budziku rodzice uczestniczą w rehabilitacji, a nawet dostają prace domowe.

- Rodzice w Budziku uczestniczą w procesie rehabilitacji dzieci. Uczy się tu, w jaki sposób opiekować się nimi - wyjaśnia Jarosław Jasik, dyrektor kliniki. I dodaje: - Wcześniej dziecko biegało i mówiło, a teraz leży. Tu rodzic zdobywa umiejętności, które będą mu niezbędne po powrocie dziecka do domu.

Tutaj właśnie Katarzyna Piotr spędziła każdą dobę od dziesiątego stycznia. Nigdy nie stracili nadziei, ale też nigdy nie było łatwo. W jednej chwili zmienił się cały rytm dnia. Brakuje kontaktu z bliskimi, nawet jeśli wizyty są na porządku dziennym.
- Inaczej sobie wyobrażałam klinikę, opieka jest profesjonalna, ale widać, że to dopiero jej początki - mówi Katarzyna Piotr. - Przez długi czas miałyśmy podwójny pokój naprzeciwko dyżurki pielęgniarek. Goście przychodzili na zmianę do Oli i do drugiej dziewczynki, czasami wręcz brakowało spokoju.

Wydawałoby się, że najtrudniejszy okres mają za sobą, ale to powrót świadomości jest zarówno dla dziecka, jak i opiekunem pewnym szokiem.

- Oleńka z czasem dostawała coraz mniej leków wyciszających i zaczęła się budzić. Wierciła się, była bardzo ciekawa tego, co się dzieje, trzeba było czuwać, żeby nie spadła - opowiada babcia.

Teraz są tu wszystkie trzy: Ola, Katarzyna i Wielisława. Wszystkie odliczają już dni do powrotu do domu. A tam niespodzianka. Jedna z poznańskich firm zapowiedziała, że ufunduje Oli 150 godzin rehabilitacji.

Zegar tyka
Nie każdego pacjenta udaje się wybudzić. Wkrótce z Budzika zostanie wypisana imienniczka poznańskiej harcerki, jedna z pierwszych pacjentek kliniki.

- Wszyscy mamy nadzieję na wybudzenie, ale od początku przygotowujemy rodziców, że pobyt w Budziku ma też poprawić stan zdrowia i kondycję fizyczną pacjenta - mówi Jarosław Jasik. - Dziecko przebywa u nas dwanaście miesięcy. Taki mamy kontrakt z NFZ-em. Może zostać maksymalnie trzy miesiące dłużej, jeśli tak zaopiniuje zespół terapeutyczny, a NFZ się na to zgodzi. Jeśli nie, wraca do domu, albo do hospicjum.

Nic więc dziwnego, że rodzice mają ogromne oczekiwania i żadnego dnia do stracenia.
- Zdarza się, że rodzice chcą, abyśmy prowadzili terapię szybciej i intensywniej - przyznaje Maciej Kopciński. - Taka jest już nasza praca, żeby im wytłumaczyć, że trzeba iść etapami. Czasami nawet warto cofnąć się, aby zrobić dwa kroki do przodu.
Krok do tyłu zrobił Narodowy Fundusz Zdrowia. W pierwszej połowie roku klinika wygrała przetarg na trzyletni kontrakt. Do tej pory kontrakt był przedłużany co pół roku. Nietrudno sobie wyobrazić, jaką ulgą była umowa z funduszem na trzy lata, skoro pacjenci są przyjmowani na 12 miesięcy. Jednak decyzja została cofnięta.

- Już pod koniec ubiegłego roku klinice groziło zamknięcie ze względu na zbyt niską wycenę świadczeń - mówi dyrektor - Odetchnęliśmy, kiedy wygraliśmy konkurs na trzy lata, ale, niestety, został anulowany. Wkrótce ma być ogłoszone nowe postępowanie konkursowe, a jesienią mamy wznowić rozmowy. Jesteśmy dobrej myśli, bo nikt sobie już nie wyobraża, by Budzika mogło nie być.

W ciągu zaledwie roku funkcjonowania udało się wybudzić 10 dzieci. Fizjoterapeuta Oli pamięta je wszystkie. W Budziku jest od początku.

- To była moja najlepsza decyzja. O tych dzieciakach nie da się myśleć tylko w godzinach pracy, ale żona mi wybacza - śmieje się Maciej Kopciński. - Gdy człowiek ma problemy, to pomaganie innym jest najlepszym lekarstwem.

Miejsce Oli szybko zostanie zajęte. Już ruszył proces weryfikacji zgłoszonych dzieci. Tymczasem Olę czeka jeszcze długa rehabilitacja w domu. Na razie nikt nie chce wyrokować, jakie będą jej efekty.

- Mówili, że nie ma wielkich szans, ale się wybudziła. Zapowiadali, że nie będzie mówić, a dziadkowi na urodziny zaśpiewała "Sto lat" - mówi dumna babcia.

Niepewne losy Budzika?
Klinika powstawała od 2007 r, ale dopiero w 2012 r. udało się uzyskać zapewnienie z Narodowego Funduszu Zdrowia, że rehabilitacja w klinice będzie za darmo. Budzik powstał z inicjatywy Fundacji "Akogo?" Budowa została częściowo sfinansowana dzięki funduszom unijnym. Jeśli jednak klinika nie przetrwa pierwszych pięciu lat, fundacja Ewy Błaszczyk będzie musiała zwrócić dotację.
Tymczasem już w grudniu ubiegłego roku Klinice Budzik groziła likwidacja. NFZ obniżył wyceny świadczeń, przez co placówka nie była w stanie się utrzymać.

Budzimy Olę! Na wszystkie sposoby

18 stycznia przyjaciele Oli założyli na Facebooku profil "Budzimy Olę Piotr". Harcerze, mieszkańcy Wildy, a nawet kibole Lecha włączyli się w zbiórkę pieniędzy na rehabilitację dziewczyny. W wielu sklepach stały puszki, a harcerze zbierali pieniądze po niedzielnych mszach. Nikt nie miał wątpliwości, że Ola się obudzi.

Więcej na temat akcji: Ola Piotr z Poznania w śpiączce po wypadku. Pomóżmy jej się obudzić! [ZDJĘCIA, FILM]

Odwiedziny harcerek w Budziku
W lutym Olę postanowiły odwiedzić harcerki. O pomoc w tej sprawie do poznańskich radnych zwróciła się wildecka Wiara Lecha. Udało się! Pracownicy kliniki do tej pory pamiętają wizytę poznańskich harcerek śpiewających przy gitarze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski