Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużel: Byki w spokoju czekają na półfinały

TS
Żużlowcy Fogo Unii w meczu ze Stalą zaimponowali walecznością
Żużlowcy Fogo Unii w meczu ze Stalą zaimponowali walecznością Grzegorz Dembiński
Wywalczonym w dramatycznych okolicznościach remisem ze Stalą Gorzów Byki przypieczętowały swój awans do decydującej części sezonu. W górnej części tabeli Enea Ekstraligi wszystko jest już w zasadzie jasne. W półfinale Drużynowych Mistrzostw Polski leszczynianie zmierzą się z Unią Tarnów, a Stal Gorzów rywalizować będzie z Falubazem Zielona Góra. W przypadku tej pierwszej konfrontacji wiadomo też, że gospodarzem pierwszego meczu będzie Fogo Unia.

Walka o medale rozpocznie się jednak dopiero 14 września. Tydzień wcześniej odbędzie się ostatnia kolejka rundy zasadniczej. Biało-niebiescy pojadą w niej na wyjeździe z Włókniarzem. Klub spod Jasnej Góry popadł w ogromne tarapaty finansowe i przez większą część sezonu jeździ w kadłubowym składzie. W ostatnim meczu o punkty, w Zielonej Górze występujące bez swoich gwiazd Lwy uzbierały zaledwie 21 punktów!

Mecz z Fogo Unią ma jednak dla Włókniarza spore znacznie, bo pod Jasną Górą wierzą jeszcze, że uda im się uniknąć spotkań barażowych o miejsce w ekstralidze z drugim zespołem Nice PLŻ. Żeby tak się stało, częstochowianie muszą jednak wygrać z Bykami. Najlepiej z bonusem. Dlatego już teraz pojawiły się informacje, że na to spotkanie do składu mają wrócić Peter Kildemand, a nawet Grigorij Łaguta. To wszystko to jednak problemy ekipy z Częstochowy.

Adam Skórnicki na ten moment ma komfortową sytuację i na mecz pod Jasną Górą nie musi powoływać Nicki Pedersena oraz Przemysława Pawlickiego. Ten pierwszy wprawdzie w ekspresowym tempie rehabilituje kontuzjowany bark i pewnie wystąpi w sobotnim Grand Prix Polski w Gorzowie, ale w pełni sił na pewno jeszcze nie jest. To samo dotyczy kapitana Byków, który w minioną sobotę złamał obojczyk i obecnie jest w trakcie leczenia.

Obaj zawodnicy - jak zapewnia menedżer - mają w spokoju przygotowywać się do meczu z Jaskółkami. Taka decyzja nie dziwi, bo reszta zespołu jest w gazie i świetnie sobie radzi. Także ci, którzy zastępowali kontuzjowanych kolegów wypadli więcej niż przyzwoicie. Dotyczy to m.in. Barto-sza Smektały, który w meczu ze Stalą zadebiutował w dorosłym żużlu. 16-letni wychowanek Unii w tym debiucie zdobył pierwszy punkt w Enea Ekstralidze i w każdym biegu jechał w kontakcie z dużo bardziej doświadczonymi rywalami.

Po spotkaniu menedżer zespołu chwalił zresztą swojego najmłodszego zawodnika. - Zrobił to, co do niego należało. Nie "zagotował" się, tylko ze spokojem podszedł do meczu. Przed nim sporo fajnych wyścigów - ocenił Skórnicki. Sam Smektała skromnie podsumował swój występ. - Mam nadzieję, że nie odstawałem od reszty zawodników. Mogłem zdobyć dwa punkty, ale na własnej skórze przekonałem się, że ekstraliga to nie zawody młodzieżowe. Tutaj każdy błąd jest natychmiast wykorzystywany przez rywali - mówił nastolatek, któremu marzą się kolejne występy w najlepszej lidze świata. I kto wie, czy to marzenie nie spełni się już za tydzień w Częstochowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski