Oczywiście, żaden funkcjonariusz na służbie nie powinien udawać, że nie widzi wykroczenia. Wierzę, że są sytuacje, gdy człowiek aż się prosi, by mundurowy wyciągnął bloczek z mandatami i wypisał maksymalną kwotę. Ale są też sytuacje, w których wystarczy pogrozić palcem. I to policjant będący świadkiem zajścia, a nie jego przełożony zza biurka, powinien decydować o tym, jak zareagować.
Słyszałam różne opowieści na temat spotkań tzw. użytkowników dróg z policjantami drogówki. Gdy ktoś dostawał mandat, najczęściej wzruszał tylko ramionami. Płacił i "miał to z głowy". Natomiast wszyscy ze współczuciem patrzyli na koleżankę, która wspominała, jak przed laty przyłapano ją na przechodzeniu przez drogę na czerwonym świetle. Prosiła o mandat, ale nie dostała go: w ramach "szkolenia" musiała obejść w koło duże skrzyżowanie, przy każdej jezdni czekając na zielone światło. Towarzystwo nie dowierzało, gdy ktoś inny opowiedział, że policjant poprosił go, by - ze względu na bezpieczeństwo - wymienił przepaloną żarówkę w aucie. - Od tego jest policja - komentowano.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?