Apeluję do rolników, żeby nie marnowali żywności i nie wyrzucali owoców i warzyw. Biedni czekają na tę pomoc - mówi Mieczysław Augustyn, senator PO i prezes zarządu Wielkopolskiego Banku Żywności.
Producenci warzyw i owoców, którzy stracili na embargu nałożonym przez Rosję, mogą starać się o rekompensaty. Ich wysokość będzie jeszcze negocjowana, powyżej prezentujemy propozycję Ministerstwa Rolnictwa. Wiadomo, że Unia Europejska chce przekazać 125 milionów euro, z czego 82 miliony euro zostaną przeznaczone na jabłka i gruszki, a 43 miliony na pozostałe produkty. Rolnicy mają wybór: mogą w ogóle nie zbierać owoców i warzyw, zebrać zielone i przeznaczyć dokompostowania albo zebrać, ale nie sprzedawać ich, wtedy produkty mogą zostać zutylizowane lub przekazane organizacjom charytatywnym.
- Jeszcze we wtorek w Brukseli polscy rolnicy i sadownicy protestowali, że te 125 mln euro na program wsparcia to za mało. Ale niezależnie od tego, jaki będzie końcowy rezultat co do sumy euro za ogórki, jabłka, pomidory i inne produkty, obowiązywać będzie zasada, że zyskuje się dwukrotnie więcej za przekazanie ich organizacjom charytatywnym niż wtedy, gdyby się to utylizowało - przekonuje senator Augustyn.
I dodaje, że na owoce i warzywa czekają m.in. banki żywności m.in. w całej Wielkopolsce.
Programem rekompensat będą objęci rolnicy, którzy po 18 sierpnia przekażą produkty i udowodnią, że pochodzą one z tej puli, która miała trafić do Rosji. Na stronie Agencji Rynku Rolnego można znaleźć instrukcję w sprawie dokumentowania przez producentów działań związanych z brakiem możliwości sprzedaży warzyw i owoców.
- We wtorek mieliśmy około 200 wniosków od rolników zainteresowanych rekompensatami - informuje Andrzej Bobrowski, dyrektor poznańskiego oddziału ARR. I dodaje, że pracownicy otrzymują dużo telefonów od rolników, którzy dopytują między innymi o to, czy będą ponosili konsekwencje, jeśli zgłoszą wycofanie produktów z rynku, a potem jednak zdecydują się je sprzedać lub jakie będą kontrole.
Ilu rolników może skorzystać z programu pomocy? Szacuje się, że tylko w powiecie pilskim, który jest zagłębiem sadowniczym, problem embarga dotyczy od 15 do 20 procent produkcji.
- Sporo jabłek z rejonu Białośliwia trafiało na Litwę i na Ukrainę. Skala problemu nie jest więc tak duża, jak na terenach przygranicznych - komentuje Mirosław Mantaj, starosta pilski. Słowa te potwierdza Wiesław Jutrowski, dyrektor grupy producentów "Sady Krajny" z Białośliwia.
- Kiedy pięć-sześć lat temu organizowaliśmy się, staraliśmy się przenieść sprzedaż na inne rynki. Dlatego problem embarga to dla nas przede wszystkim niskie ceny w skupie, ale nie problem z odbiorcami - tłumaczy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?