Remisując ze Stalą Gorzów, osłabione brakiem dwóch czołowych zawodników Byki wjechały do fazy play-off. Bohaterem meczu został Grzegorz Zengota, który w ostatnim wyścigu przyjechał na drugiej pozycji. - Cały zespół zasłużył jednak na wielkie słowa uznania. Każdy, nawet 16-letni Bartek Smektała, dołożył swoją cegiełkę do tego sukcesu - mówił Adam Skórnicki, który jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki odmienił zespół z Leszna. A to ponoć jeszcze nie koniec...
- Najważniejsze mecze dopiero przed nami. W play-off będziemy walczyć do upadłego - zapowiada menedżer Byków. Już teraz wiadomo, że rywalem Fogo Unii w półfinale będzie Unia Tarnów. Na bardziej wymagającego rywala leszczynianie trafić nie mogli. - Byki są jednak teraz w takiej formie, że nie zdziwię się, jak sięgną po tytuł mistrza kraju - mówił przed telewizyjnymi kamerami były świetny zawodnik biało-niebieskich, Jan Krzystyniak.
I trudno nie przyznać mu racji. Jeśli ktoś ma pokonać Unię z Tarnowa, to jest to właśnie Unia z Leszna. Tym bardziej że już w ostatnim meczu rundy zasadniczej, za niespełna dwa tygodnie z Włókniarzem w Częstochowie, Byki powinny wystąpić w optymalnym składzie.
- Nicki Pedersen chce już pojechać za kilka dni w gorzowskim Grand Prix. W meczu ze Stalą mogliśmy za niego zastosować zastępstwo zawodnika, ale to by się wiązało z jego dwutygodniowym zwolnieniem lekarskim, a na takie rozwiązanie Duńczyk nie chciał się zgodzić, co mnie wcale nie dziwi - mówił Skórnicki.
W miarę szybko do pełni sił powinien też wrócić Przemysław Pawlicki. - Ma złamany obojczyk, ale bez żadnych przemieszczeń. W tym przypadku nie jest więc wymagana żadna operacja. Przemek już za dwa tygodnie powinien być gotowy do jazdy - stwierdził podczas meczu ze Stalą jego ojciec, Piotr Pawlicki. To dobre wiadomości dla kibiców, bo wraz z powrotem do składu rekonwalescentów siła Fogo Unii jeszcze wzrośnie.
Bez awansu do fazy play-off są jeszcze żużlowcy Carbon Startu. Gnieźnianie byli rewelacją pierwszej części sezonu i zaskarbili sobie sympatię kibiców. Takimi meczami jak ten niedzielny w Rybniku mogą ją jednak szybko stracić. Fani, którzy pojechali za czerwono-czarnymi do Rybnika wyszli zresztą ze stadionu po 10. wyścigu. - To była totalna niemoc - przyznał były już prezes Startu Arkadiusz Rusiecki.
I choć gnieźnianie tłumaczyli swoją postawę arcytrudnymi warunkami torowymi, to nie sposób było jednak patrzeć, jak tak doświadczony żużlowiec jak Jonas Davidsson nie potrafi złamać motocykla w łuku. Z czym świetnie sobie radzili 16-letni Kamil Wieczorek czy niewiele od niego starsi Kacper Woryna i Vaclav Milik.
- To była parodia, a nie walka - stwierdził Robert Łukasik, przewodniczący rady nadzorczej gnieźnieńskiego klubu, który zapowiedział też, że wobec niektórych zawodników mogą zostać wyciągnięte konsekwencje. Na szczęście na betonie przy Wrzesińskiej Carbon Start prezentuje się o niebo lepiej i jeśli w ostatniej serii spotkań rundy zasadniczej pokona GKM Grudziądz, to awansuje do czołowej czwórki. I to najprawdopodobniej z drugiego miejsca, w co przed sezonem nikt pewnie by nie uwierzył.
Runda zasadnicza już się za to zakończyła w PLŻ 2. Tam nie było mocnych na MDM Komputery Ostrovię, która z dużą przewagą wyprzedziła rywali. W półfinale zespół trenera Grzegorza Dzikowskiego zmierzy się z Victorią Piła i będzie zdecydowanym faworytem tego dwumeczu. Tak jak i całych rozgrywek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?