Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stop pedofilii: Więzienie za edukację seksualną? Taki projekt trafił do Sejmu

Anna Jarmuż
Fundacja PRO o swoich działaniach informowała także w Poznaniu. Kontrowersyjny plakat, mówiący o zagrożeniach, jakie niesie za sobą edukacja seksualna, zawisł na rondzie Śródka
Fundacja PRO o swoich działaniach informowała także w Poznaniu. Kontrowersyjny plakat, mówiący o zagrożeniach, jakie niesie za sobą edukacja seksualna, zawisł na rondzie Śródka Grzegorz Dembiński
Do Sejmu trafił projekt ustawy "Stop pedofilii" zakazujący m.in. lekcji na temat antykoncepcji. Pomysł budzi wiele kontrowersji, także wśród wielkopolskich nauczycieli i części polityków.

"Czternastolatek zgwałcił dziesięciolatkę - oto efekty edukacji seksualnej w szkołach" - informuje na swojej stronie internetowej Fundacja PRO - Prawo do życia. Członkowie organizacji złożyli w Sejmie obywatelski projekt ustawy "Stop pedofilii". Za taką uznają też... edukacje seksualną. Pomysł zaniepokoił wielkopolskich polityków i nauczycieli. Jeżeli ustawa wejdzie w życie, będą mogli trafić do więzienia jeśli np. przyniosą na lekcję prezerwatywę lub zalecą uczniom tzw. nieodpowiednią literaturę.

Inicjatorzy projektu powołują się na jeden z artykułów kodeksu karnego. Mowa w nim, że "kto publicznie propaguje lub pochwala zachowania o charakterze pedofilskim, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2". W tym artykule ma znaleźć się drugi paragraf. Będzie on informował, że tej samej karze podlega ten, "kto publicznie propaguje lub pochwala podejmowanie przez małoletnich poniżej lat 15 zachowań seksualnych lub dostarcza im środków ułatwiających podejmowanie tych zachowań".

Zobacz też: Wulgarny plakat na Śródce: Nadzy mężczyźni i seksedukacja

- Zachęcanie osób poniżej 15. roku życia do seksu można uznać za molestowanie seksualne - stwierdza Mariusz Dzierżawski z Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej "Stop pedofilii". - Seksedukatorzy docierają do szkół - i to do coraz młodszych dzieci, często bez wiedzy ich rodziców. Uczą, że dzieci powinny czerpać radość z masturbacji i każą im czytać nieodpowiednią literaturę, np. "Wielką księgę siusiaków" i "Wielką księgę cipek".

Zdaniem inicjatorów projektu programy edukacyjne, które zamierza się wprowadzić do szkół, zostały już uwzględnione w raporcie Światowej Organizacji Zdrowia. Niebawem kontrowersyjne metody wychowawcze mogą dotrzeć do Polski.

- Mówi się tam, że już sześciolatkowie powinni wiedzieć, czym jest prezerwatywa, a 12-latkowie potrafić się nią posługiwać. To są działania niszczące młode pokolenie. To jest molestowanie dzieci - apeluje Mariusz Dzierżawski. - Gdyby ktoś w związku z narastającym zagrożeniem AIDS kazał ćwiczyć swoim pracownikom zakładanie prezerwatywy, uznano by to za molestowanie seksualne. A gdy to odbywa się w szkołach, nazywa się to edukacją seksualną.
Lekcji wychowania do życia w rodzinie, podczas których nie można informować młodzieży, czym jest antykoncepcja, nie wyobrażają sobie nauczyciele.

- Na zajęciach nauczyciel realizuje program. Pojawiają się tam takie tematy jak antykoncepcja, molestowanie, pornografia - wylicza Ligia Przybył, wicedyrektor Gimnazjum nr 50 w Poznaniu, która uczy przedmiotu wychowanie do życia w rodzinie. - Wolę, aby młodzież porozmawiała o tym ze mną, niż czerpała wiedzę od rówieśników i z internetu.

Zdaniem nauczycieli teorie na temat edukacji seksualnej - na które powołują się inicjatorzy projektu - są często wyssane z palca.

- Takie zajęcia mają bardzo indywidualny charakter. Program jest dostosowany do danej grupy. Zdarzają się bowiem dzieci mniej lub bardziej uświadomione. Bywa, że uczniowie sami chcą rozmawiać na określone tematy - mówi Ligia Przybył.

Projekt ustawy trafił już do Sejmu. Po wakacjach odbędzie się jego pierwsze czytanie. Inicjatywę poparło ćwierć miliona Polaków. Za "ciekawy" i "potrzebny" uznają go też niektórzy prawicowi politycy.

- Mam podobne zdanie jak setki tysięcy Polaków, którzy podpisali się pod projektem obywatelskim - zapewnia Jan Dziedziczak, poseł PiS z okręgu kalisko-leszczyńskiego. - Wszystko musi mieć swój czas i sens. Organizowanie dzieciom z pierwszej klasy szkolenia z zakładania prezerwatyw i przynoszenie im na zajęcia pluszowych genitaliów to sztuczne rozbudzanie popędu. Na taką edukację jest stanowczo za wcześnie.

Inne zdanie mają na ten temat politycy pozostałych partii. Ten projekt to bzdura, trzeba go wyśmiać - mówią.

- Grupa, która stoi za tą inicjatywą, opiera się na mitach. W szkołach musi być edukacja seksualna. Dzieci i tak znajdą interesującą ich wiedzę w internecie. Dowiedzą się wszystkiego od "wujka Google" - mówi Maciej Banaszak, poznański poseł Twojego Ruchu, który chciał wprowadzić edukację seksualną od pierwszej klasy podstawówki. - Edukacja w szkołach dziś nie istnieje. To musi się zmienić!
WIEDZA O SEKSIE W SEJMIE

Edukacja seksualna od pierwszej klasy
W lutym 2013 r. do Sejmu trafił projekt zmian w ustawie o systemie oświaty, złożony przez Ruch Palikota. Posłowie chcieli, aby edukacja seksualna była realizowana już od pierwszej klasy szkoły podstawowej. Lekcje takie miałyby się odbywać co najmniej raz w tygodniu. Pomysł został odrzucony.

Wiedza o seksualności człowieka przedmiotem obowiązkowym
Wiosną posłowie dyskutowali nad projektem, złożonym przez wicemarszałek Sejmu Wandę Nowicką. Zakładał on wprowadzenie do szkół obowiązkowego przedmiotu "wiedza o seksualności człowieka". Ten projekt też został odrzucony.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski