Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tydzień Baby: Do serca przytul psa

Kamilla Placko-Wozińska
Kamilla Placko-Wozińska
Dziad po domu łaził z niedowierzaniem głową kręcąc. – To nie mogą być endorfiny tylko – wzdychał. – Kije same by tego nie zdziałały… Ani chybi spożywać coś w tym lesie musiałyście… Reakcję taką dziada słowa baby wywołały, że świat w kierunku dobrym idzie, bo ludzie jacyś tacy coraz lepsi są.

– Że niby kto? – zdumiony zapytał, a baba na to, że wielu bardzo, co widać po tym jak zwierzęta kochają.

Nie przekonały go przykłady, koleżanki lekarki z okolicy, co kotów wiele uratowała. Jeden, przygarnięty po wypadku to Trójnóg się nieprzypadkowo nazywa. To znaczy wtedy, gdy go nie ma, przyjaciółka dba bardzo, co by ksywki owej nie usłyszał… No i patrząc dalej, kolejna przyjaciółka to pieska z oderwanym uchem ma, co go ze schroniska poturbowanego wzięła. Suri owa krzywd wiele zaznała i ludzi jak ognia się bała. A teraz z sierścią piękną paraduje i głaskanie lubi bardzo…

A przyjaciółka, co z nią baba na wakacjach była, mało, że w domu sześcioma kotami po przejściach się zajmuje, to na urlopie bezpańskie czworonogi wszelakie na campingu dokarmiała.

Dziad w milczeniu historyjek owych wysłuchał, głową pokiwał i ocenił: – Wrażliwość taka z latami przychodzi wam pewnie…

Tu już się baba oburzyła, że dziad co o miesiąc starszy jest lata jej wypomina. Do komputera w milczeniu więc siadła. A tam dowód kolejny był! Koleżanka baby z pracy, co młodsza od dziecka jeszcze jest na facebooku o Nerusiu swoim pisała, co z ulicy przyszedł. „Jak chcecie stworzenie to przygarnijcie ze schroniska albo ulicy, dacie zarobić weterynarzowi i zrobicie coś fajnego” – zachęcała. Ale i tak baba u dziada zrozumienia nie znalazła. To się na kawę do koleżanki weterynarz udać postanowiła, co na pewno pogląd jej na świat podzieli.

– Może i tak – owa przekonaną do końca nie była. – Ale wariactwo też się szerzy. Kupują ludzie pieski maskotki, kokardkami je męczą, sukienkami nawet! Taszczą ze sobą wszędzie.

I opowiedziała jak na przyjęciu była, gdzie pani z grzywaczem chińskim w cekinowym wdzianku się pojawiła. Z talerza jedli nawet razem. Ledwo skończyła, dzwonek do drzwi się rozległ, sąsiadka z yorkiem przyszła. W kamizelce różowej i takiej kokardzie.

– Możesz jej zastrzyk uspokajający dać? – spytała i usłyszała, że nie, że koleżanka jak zastrzyk taki daje, to psa na oku mieć musi. No i poza tym, suczka spokojna całkiem jest.

– Teraz tak, ale muszę do fryzjera i manikiurzystki – sąsiadka wyjaśniła. – Tam szaleć może.

– Dobra – przyjaciółka się poddała, uśmiech u rozmówczyni wywołując. – Zostaw ją u mnie…

– Jak? Zostawić? – uśmiech zgasł natychmiast. – Na te zabiegi to przecież idzie ona…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski