Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Renty wypadkowe: Ofiary wypadków tracą renty, bo kończą się pieniądze

Agnieszka Świderska
Ofiary wypadków tracą renty, bo kończą się pieniądze
Ofiary wypadków tracą renty, bo kończą się pieniądze Anna Kaczmarz/Polskapresse
Ofiary wypadków z lat 90. tracą renty wypłacane im przez ubezpieczycieli z powodu wyczerpania zbyt niskich sum gwarancyjnych. Ministerstwo finansów i posłowie udają, że nie ma problemu i torpedują próby zmiany przepisów.

Zostałeś ciężko ranny w wypadku? Nigdy nie odzyskałeś zdrowia? Sąd przyznał ci rentę od ubezpieczyciela? W każdej chwili możesz ją stracić, gdyż państwo nie zadbało o to, by ci ją zabezpieczyć. Tym, który od lat walczy, by to zmienić, jest poznański prawnik, Zbigniew Karasiewicz.

Zobacz: Odszkodowanie lub renta wypadkowa. Sprawdź kiedy można się o nie starać

W latach 90-tych było to jedno z najbardziej znanych nazwisk w Poznaniu. W 1999 roku karierę przekreślił wypadek samochodowy. 228 procent trwałego inwalidztwa nie pozwoliło Karasiewiczowi prowadzić kancelarii. Po pięcioletnim procesie wywalczył rentę wyrównawczą (rekompensuje utracone zarobki) od firmy ubezpieczeniowej.

Udało mu się wtedy również podwyższyć sumę gwarancyjną - pulę, z której jest mu wypłacana, a która była już na wyczerpaniu. Nie starczy jej na długo - za trzy lata znowu się wyczerpie. A to oznacza, że nie dostanie już renty. W świetle prawa wszystko będzie w porządku: skoro firma ubezpieczeniowa nie będzie miała mu już z czego płacić, to znaczy, że płacić już nie musi.

- Wejście do Unii wymusiło lepszą ochronę poszkodowanych - mówi Zbigniew Karasiewicz. - Od dwóch lat suma gwarancyjna wynosi już 5 milionów euro, ale nas, czyli ofiary wcześniejszych wypadków, ta zmiana już nie objęła. Zostaliśmy na starych przepisach i przy niemal dziesięć razy mniejszej sumie gwarancyjnej.

Zobacz również: Mężczyznę zabiło drzewo. Prezydent Poznania zapłaci odszkodowanie za wypadek

W to, że firmy ubezpieczeniowe nie mają z czego płacić nie wierzy nikt. Szkopuł w tym, że nie muszą, bo prawo działa na ich korzyść. Nie pomogły ani interwencje rzecznika ubezpieczonych, ani Agnieszki Kozłowskiej-Rajewicz, kiedy pełniła jeszcze funkcję pełnomocnika rządu ds. równego traktowania.
Ministerstwo finansów uparcie odmawia zmiany przepisów na korzyść poszkodowanych odsyłając do ...sądów, które tak jak w przypadku Karasiewicza mogą podwyższyć sumę gwarancyjną. Niestety, nie jest to reguła, o czym przekonała się rodzina 55-letniego Janusza Kozieła, ofiary wypadku z 1991 roku.

Ze złamanym kręgosłupem skazany jest na wózek, stałą opiekę i drogą rehabilitację. Mimo to sąd uznał, że po wyczerpaniu sumy gwarancyjnej renta wyrównawcza już mu się nie należy. O tym, że suma gwarancyjna jest na wyczerpaniu, że w ogóle może dojść do takiej sytuacji, nikt go wcześniej nie uprzedził. Dowiedział się o tym z tego samego pisma, w którym firma ubezpieczeniowa informowała go o wstrzymaniu renty.

- Mój ojciec jest podwójną ofiarą, raz wypadku, drugi raz państwa - mówi córka Kamila Kozieł. - Powinno być rozwiązanie systemowe, które zabezpieczałoby ofiary wypadków w takich sytuacjach, zamiast zostawiać ich na pastwie losu. Nie dość, że go nie ma, to jeszcze jest niezrozumiały, wręcz lekceważący opór ze strony polityków, by to zmienić. Ojciec szukał między innymi pomocy u niepełnosprawnych parlamentarzystów licząc na to, że będą mieli więcej zrozumienia. Od jednego z nich usłyszał, żeby nie zawracał mu głowy, bo nie jest z jego okręgu...

Rzecznik ubezpieczonych proponował, by w wypadku wyczerpania się sumy gwarancyjnej renty były wypłacane z Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego tworzonego przez wszystkie firmy ubezpieczeniowe. Propozycja upadła.
Powód? Posłowie uznali, że prawo nie może działać wstecz, a takie rozwiązanie może zdemoralizować ubezpieczonych. Mając bowiem zagwarantowane świadczenia powyżej sumy gwarancyjnej podpisywaliby umowy tylko na jej minimum. Na to, że chodzi o umowy, w których nic zmienić już nie można, bo podpisane ponad 20 lat temu nie chcieli zwrócić uwagi.

Upadła również na razie propozycja Agnieszki Kozłowskiej-Rajewicz, by nałożyć na firmy ubezpieczeniowe obowiązek informowania o zbliżającym się wyczerpaniu sumy gwarancyjnej. Na tyle wcześnie, by iść do sądu i próbować wywalczyć jej zwiększenie.

- Jedyne, co można zrobić, to samemu wystąpić do firmy ubezpieczeniowej o taką informację, a potem złożyć pozew powołując się na artykuł 357'1 kodeksu cywilnego, który pozwala na zmianę umowy z powodu nadzwyczajnej zmiany stosunków - doradza Zbigniew Karasiewicz.

W jego przypadku sąd uznał, że taką okolicznością było wejście do Unii i zmiana postrzegania funkcji ubezpieczenia jako systemu chroniącego poszkodowanych a nie ubezpieczających.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski