Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Afera gruntowa: Dlaczego panią prokurator odsunięto od sprawy?

Łukasz Cieśla
Prokurator Rybicka oskarżyła 18 osób, w tym trzech prawników. Chciała oskarżyć też rejenta D. Ale awansowała, a nowy prokurator umorzył wątek pana D. Na zdjęciu: proces ws. afery gruntowej
Prokurator Rybicka oskarżyła 18 osób, w tym trzech prawników. Chciała oskarżyć też rejenta D. Ale awansowała, a nowy prokurator umorzył wątek pana D. Na zdjęciu: proces ws. afery gruntowej Grzegorz Dembiński
Poznańska prokurator Wioleta Rybicka w 2011 r. zaczęła stawiać zarzuty prawnikom, że wspólnie z ludźmi z półświatka oszukiwali potrzebujących ludzi. Pod pozorem udzielania pożyczek mieli pozbawiać ich nieruchomości. Gdy Rybicka chciała oskarżyć kolejnego notariusza, przełożeni awansowali ją na wyższe stanowisko. Sprawę notariusza dostał inny prokurator i ją niebawem umorzył. A gdy proces pozostałych prawników ruszył, prokurator Rybicka nie pojawiła się na żadnej rozprawie. Jej przełożeni przekonują bowiem, że ma nowe obowiązki. Tymczasem pokrzywdzeni, którzy mają bardzo duże zaufanie do prokurator Rybickiej, domagają się jej przywrócenia.

Pokrzywdzeni przekonują, że obecni prokuratorzy, którzy przychodzą na proces, są pasywni, nie znają szczegółów sprawy, nie okazują wsparcia pokrzywdzonym. A proces, w którym współoskarżonymi są znani prawnicy, może się rozmyć.

Zobacz też: Afera gruntowa: Prokuratura umorzyła sprawę podejrzanego notariusza D.

- I najwyraźniej o to chodzi. Naszym zdaniem w Poznaniu panują różne układy, a ta sprawa dotyczy przecież znanych prawników. Prokurator Rybicka była poza tymi układami, chciała wyjaśnić wszystkie wątki afery, ale została odsunięta - uważają pokrzywdzeni.

Prokuratura zapewnia tymczasem, że nie ma mowy o żadnym spisku, a sprawa jest właściwie prowadzona. Śledczy dodają, że pokrzywdzeni mają prawo do własnych twierdzeń.

Sprawdź: Afera gruntowa: Prawnicy aresztowani za próbę matactwa wychodzą z aresztu

Zatrzymania w aferze gruntowej zaczęły się wiosną 2011 r. Zdaniem śledczych przestępcy znani wcześniej np. z brutalnych napadów zaczęli zajmować się oszustwami i przejmowaniem nieruchomości. Sposobem miało być udzielanie szybkich pożyczek w kancelariach notarialnych. Poznańska prokurator Wioleta Rybicka, która zajęła się sprawą, od początku twierdziła, że do oszustw doszło dzięki wydatnej pomocy konkretnych prawników. Najpierw postawiła zarzuty notariuszowi C. Potem również adwokatowi R. Następnie pewnej pani notariusz. Czwartym podejrzanym prawnikiem został znany notariusz D.

Mówi Paweł B., oskarżony w aferze gruntowej o liczne oszustwa. Przyznał się do nich i poszedł na współpracę ze śledczymi:

Polecamy też: Afera gruntowa: Oskarżeni prawnicy za 300 tys. zł chcieli kupić niewinność?

- W przeszłości zdarzało się, że załatwialiśmy sobie różne sprawy w wymiarze sprawiedliwości. Ale kiedy w 2011 r. okazało się, że naszą sprawę prowadzi prokurator Rybicka, usłyszałem od kolegów, że trafiliśmy najgorzej, jak mogliśmy. A współpracujący z nami adwokat mówił, że do Rybickiej nie ma dojścia, że niczego u niej nie załatwimy, bo jest zbyt uczciwa. To się potwierdziło w trakcie śledztwa.

Prokuratorskie postępowanie trwało, ale na przełomie 2012 i 2013 roku zaczęły się schody. Po postawieniu zarzutów poznańskiemu notariuszowi D. Rejent został ostatnim, dziewiętnastym podejrzanym. Ale oskarżonym nie został. Bo nie przychodził do prokurator Rybickiej na końcowe zaznajomienie się z aktami. Tylko dlatego nie mogła skierować aktu oskarżenia również wobec niego.

Rejent D. zaczął przysyłać zwolnienia lekarskie. Prokurator Rybicka zweryfikowała jego stan zdrowia. Uzyskała opinię biegłych, że D. jednak może stawić się w prokuraturze. Ale on wciąż nie przychodził. I wraz z bardzo bliską krewną, zajmującą wysokie stanowisko w poznańskim wymiarze sprawiedliwości, zaczął skarżyć się na działania Rybickiej. Zarzucali jej przekroczenie uprawnień. Interweniowali u jej przełożonych, nawet u zastępcy Prokuratora Generalnego w Warszawie.

- W prokuraturze jedni uważają, że Rybicka nie miała mocnych dowodów na notariusza D. i dlatego została odsunięta. Inni mówią jednak, że miała rację, ale stawiając zarzuty panu D., uderzyła zbyt wysoko. Pan rejent i jego krewna bardzo naciskali, by ukarać Rybicką. A szefostwo, by jakoś to wszystko załatwić, awansowało ją na prestiżowe stanowisko i tym samym zyskało pretekst do odsunięcia jej od sprawy - takie opinie krążą wśród poznańskich prawników.

Awans Rybickiej polegał na tym, że zajęła stanowisko szefowej działu kadr i szkolenia. Po jej awansie, finał sprawy rejenta D. był taki, że jego wątkiem zajął się inny prokurator i niebawem go umorzył.

Poznańska prokuratura zaprzecza, by Rybicka została odsunięta od sprawy gruntowej. Tymczasem Prokuratura Generalna poinformowała nas, że - o co wnioskował podejrzany notariusz D. - doszło do zmiany prokuratora prowadzącego. Co na to Prokuratura Okręgowa? Jej interpretacja jest taka, że do zmiany doszło, ale wyłącznie "z merytorycznych powodów".

- Pani Rybicka to doświadczony prokurator. Zaproponowano jej awans na wyższe stanowisko, a ona dobrowolnie go przyjęła - odpowiada nam Magdalena Mazur-Prus, rzecznik poznańskiej prokuratury.

Od wtorku próbowaliśmy się skontaktować z Krzysztofem Grześkowiakiem, szefem Prokuratury Okręgowej. Nie odbierał od nas licznych telefonów. W środę rzeczniczka prokuratury powiedziała, że szef jest zajęty i to ją wyznaczył do wypowiedzi.

- Pani Rybicka ma nowe obowiązki w innym wydziale niezwiązanym z prowadzeniem śledztw. Jej śledztwa i wokandy przejęli inni prokuratorzy. Takie są zasady także w innych przypadkach - mówi Magdalena Mazur-Prus.

Jednak zdarza się, że prokuratorzy po odejściu z wydziałów śledczych nadal prowadzą swoje stare sprawy. Rzeczniczka prokuratury sama kilka lat temu zmieniła wydział. Ale nadal chodzi do sądu na jedną sprawę, którą kiedyś zaczęła. Chodzi o proces tzw. gangu Zapaśników.

- To wyjątkowa sytuacja, sprawa toczy się od 2002 r. Poza tym nie pojawiam się na wszystkich wokandach, jeśli koliduje to z moimi obecnymi obowiązkami - zapewnia Mazur-Prus.

Pokrzywdzeni, z którymi rozmawialiśmy, uważają, że prokurator Rybicka dostała "kopa w górę". Czyli dostała awans, by odsunąć ją od śledztwa. Podkreślają, że mimo zmiany wydziału, Rybicka nadal miała chodzić na ich sprawę.

- Mówiła nam, że będzie przychodzić na proces. Potem odesłała nas do przełożonych. A oni udają, że nie widzą problemu - mówią pokrzywdzeni.

Prokurator Rybicka nie chciała komentować sprawy.

- Czy przełożeni obiecywali jej, że będzie mogła dalej prowadzić sprawę gruntową? Nie wiem, czy takie rozmowy prowadzono - mówi z kolei rzeczniczka prokuratury.

W ostatnich miesiącach pokrzywdzeni wysłali pismo do prokuratur: okręgowej, apelacyjnej i generalnej z prośbą o jej przywrócenie. Bez skutku. Kilka dni temu pokrzywdzonych przyjął Krzysztof Grześkowiak, szef poznańskiej Prokuratury Okręgowej. Mówią, że czekali na to spotkania dwa miesiące.

Osoba pokrzywdzona chcąca zachować anonimowość: - Prokurator Grześkowiak stwierdził, że odsunął prokurator Rybicką od sprawy ponoć dla jej dobra, bo jak mówił, ona była kłębkiem nerwów. Zasugerował, że domagając się jej powrotu, zrobimy jej krzywdę. Również dlatego, że straci to wyższe stanowisko, na które ją awansowano. Poczułam się tak, jakbym to ja, choć jestem osobą pokrzywdzoną, miała komuś zrobić krzywdę. Nigdy nie widziałam też, by pani prokurator była kłębkiem nerwów.

Rzecznik prokuratury Magdalena Mazur-Prus: - Szef nieco inaczej to ujął. Chodziło mu o to, że prokurator Rybicka ma teraz dużo pracy w nowym wydziale i przywracanie jej do sprawy gruntowej nikomu nie wyszłoby na dobre.

Po tym jak Wioleta Rybicka przestała prowadzić sprawę gruntową, do prokuratury zgłosił się Paweł B., który przyznał się do oszustw. Zawiadomił, że podczas trwającego procesu ci prawnicy, którzy znaleźli się na ławie oskarżonych, chcieli go przekupić. Za pieniądze miałby ich wybielać w swoich wyjaśnieniach.

Prokuratura w ogóle nie zweryfikowała wersji Pawła B. Stwierdziła, że teraz to sąd jest gospodarzem sprawy. Notatki z rozmów z nim wysłała do sądu i wpięto je do akt sprawy. Efekt? Najpierw oskarżeni prawnicy dowiedzieli się, że Paweł B. ich pogrąża. Dopiero potem sąd zaczął zbierać dowody.

Tamto zdarzenie, w ocenie pokrzywdzonych, oprócz odsunięcia prokurator Rybickiej, jest kolejnym sygnałem, że w sprawie źle się dzieje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski