Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprawa Majchrzaka: świadek z przeszłością kryminalną

Krzysztof M. Kaźmierczak
Marian O. podczas drugiej wizji lokalnej na ul. Fredry
Marian O. podczas drugiej wizji lokalnej na ul. Fredry fot. archiwum i ipn w poznaniu
Dotarliśmy do nieznanych dotąd dokumentów, które mogą rzucić nowe światło na sprawę śmierci Piotra Majchrzaka. Niewykluczone, że Mariana O., człowieka, który był najbliżej rannego chłopaka, chroniły organy ścigania. Co więcej, jeden z lekarzy wykonujących sekcję zwłok Piotra uważa obecnie, że O. mógł zranić go parasolem.

Jedyni znani świadkowie twierdzą, że mężczyzna stał obok leżącego chłopaka trzymając parasol z ostrym, metalowym szpicem. Nazajutrz O. potwierdził, że nim wymachiwał. I mimo iż po śmierci Piotra stwierdzono u niego głęboką ranę kłutą twarzy, to mężczyzna był traktowany w zadziwiający sposób. Trafił do aresztu tylko na 48 godzin. Najpierw oddano mu parasol, a badanie tego dowodu przeprowadzono dopiero po miesiącu. Prokurator nie zareagował też na przyjście O. na wizję lokalną po pijanemu. Działo się tak, mimo iż prowadzący wstępne czynności dochodzeniowiec Zygmunt K. był przekonany o winie człowieka z parasolem, a w aktach była notatka z miejsca zdarzenia mówiąca o tym, że to on uderzył nastolatka. Tymczasem milicjantowi zabrano sprawę zaraz po śmierci Piotra. I nigdy już dokładniej nie wyjaśniano roli O., chociaż rodzice zmarłego żądali w latach 80. postawienia mu zarzutów za przyczynienie się do śmierci ich syna.

Dotarliśmy do akt paszportowych Mariana O. znajdujących się w archiwum Instytutu Pamięci Narodowej. Wynika z nich, że w 1977 roku O. wystąpił o paszport na wyjazd do Szwecji. We wniosku paszportowym znajdowała się wtedy rubryka, w której należało podać, czy było się karanym. Mężczyzna napisał w niej, że był skazany na 6 miesięcy w zawieszeniu na 3 lata w 1970 roku za "obrażenie słowne kobiety". Była to już prawdopodobnie kara zatarta (przedawniona). Tak można wnioskować z tego, że gdy funkcjonariusze Wydziału Paszportowego wystąpili z zapytaniem o karalność do centralnego "Skorowidzu Recydywistów i Przestępców" to otrzymali odpowiedź, że O. w nim nie figuruje. Przyznano mu paszport, ale problem pojawił się rok później, kiedy mężczyzna chciał uzyskać wpis do dowodu osobistego pozwalający na wyjazdy do krajów socjalistycznych. Dostał wtedy odmowę, gdyż po sprawdzeniu w rejestrze okazało się, że O. figuruje w nim jako karany za... gwałt.

O tym, że O. miał problemy z prawem powiedziały nam też znające go osoby związane z jego rodziną. Co więcej, w aktach sprawy Majchrzaka jest zeznanie portiera "W-Z", że kilka tygodni przed pobiciem Piotra milicja zatrzymała O. po wywołaniu przez niego bójki. I tego wątku nie podjęto w śledztwie.

- Jeśli w 1978 roku figurował w rejestrze skazanych to bardzo dziwne, że w 1982 roku traktowano go jako człowieka z czystą kartą. Chyba, że świadomie przymykano na coś oczy - uważa Maciej Szuba, były szef miejskiej policji, obecnie prywatny detektyw.

Jaki mógł być powód ulgowego traktowania O.? Sprawdziliśmy w IPN, że O. nie był zarejestrowany jako źródło informacji SB. Ale mógł mieć kontakty z milicją, która miała własną sieć informatorów, szczególnie wśród osób z przeszłością kryminalną oraz tzw. prywaciarzy (O. prowadził zakład murarski). Dokumentacja milicji nie trafiła do IPN, ma ją obecnie policja.

- Niewykluczone, że w naszych archiwach są informacje na temat osób związanych ze sprawą Piotra Majchrzaka. Ale nie możemy do nich sięgnąć w sytuacji, gdy prokuratura nie prowadzi postępowania - powiedział nam Piotr Mąka, naczelnik Wydziału Kryminalnego Komendy Wojewódzkiej Policji.

Ostatnie śledztwo umorzono w 1993 roku. Obecnie trwa cywilny proces o milion zł zadośćuczynienia. Takiej sumy domagają się rodzice Piotra twierdząc, że został on pobity przez ZOMO.

- Wiele okoliczności towarzyszących tej śmierci budzi wątpliwość. Niewykluczone, że wystąpię o ich zbadanie - zapowiada prokurator Hieronim Mazurek, który na procesie reprezentuje Skarb Państwa.
Nowe światło na sprawę rzuca też wypowiedź Jana J., jednego z lekarzy, którzy robili sekcję zwłok Piotra. W Radiu Merkury powiedział on, że nie wyklucza, że O. uderzył chłopaka. Stwierdził, że "przebicie parasolem dna oczodołu spowodowało niezbyt rozległe krwawienie", co oznacza, że ranę zadano, gdy Piotr leżał nieprzytomny na chodniku.

Marian O. wcześniej rozmawiał z dziennikarzami. Wczoraj odmówił jednak rozmowy z "Głosem Wielkopolskim".

Tajemnica śmiertelnego pobicia

19-letni Piotr Majchrzak został śmiertelnie ranny wieczorem 11 maja 1982 r.
Stało się to po tym, jak przed lokalem "W-Z" przy ul. Fredry w Poznaniu doszło do bijatyki między kilkunastoma podpitymi osobami, wśród których był Marian O. Bójkę przerwał przyjazd milicji. Nieprzytomnego Piotra znaleziono między kościołem, a "W-Z". Chłopak miał stłuczenie mózgu (od uderzenia lub upadku) i ranę kłutą twarzy. Zmarł po tygodniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Sprawa Majchrzaka: świadek z przeszłością kryminalną - Głos Wielkopolski

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski