- Jesteśmy zainteresowani całą historią Poznania. Lubimy poznawać swoje miasto – mówi Adam Skowroński, który na Dni Twierdzy Poznań wybrał się z żoną, Ewą i synem, Sebastianem. Na ich trasie był między innymi Fort IVa.
- To, co widzimy, przekonuje nas do tego, że forty należy odrestaurować – mówi Ewa Skowrońska. - I to nie tylko za pieniądze i czas tych pasjonatów, ale za pieniądze miasta. Tylko tu można dotknąć historii.
**Zobacz też:
Dni Twierdzy Poznań - inny świat przy Śluzie Katedralnej**
Dla Sebastiana największą atrakcją okazał się uruchomiony po raz pierwszy na Dni Twierdzy tramwaj wodny.
- Dlaczego tylko od święta? Dlaczego nie zrobić z niego atrakcji turystycznej? - pytają się inni. - Na pewno nie będzie pływał pusty.
13-letni bliźniacy, Jakub i Tomek Przybylak, forty i schrony zwiedzali razem z rodzicami. Ta historia miasta nie była dla nich zupełnie nieznana.
- Wiedziałem, że w Poznaniu są forty. Dowiedziałem się tego od rodziców i dziadków – mówi Jakub. - Myślę, że inni 13-latkowie w Poznaniu też słyszeli o fortach. Na jednym z nich spotkałem kolegę. Rozmawialiśmy o tym, jak taki fort sprawdziłby się podczas wojny.
- To schodzenie w dół, w ciemność, to smakuje przygodą – mówi jego brat Tomek. - Historia może być ciekawa, bo możesz zobaczyć jak taki fort został zbudowany i jak mógłby wyglądać, gdyby go nie zburzyli.
- Forty łączą ludzi – to już Jakub Ziarnik ze Stowarzyszenia Miłośników Fortyfikacji Kernwerk, przewodnik po Forcie Va. - I to ludzi z różnych środowisk. Sam jestem na weterynarii, a do stowarzyszenia trafiłem dzięki koledze. Co jest pięknego w fortach? To chwila oderwania od rzeczywistości. Chwila, w której jesteś w środku historii. Tą trasę, w którą zabieram teraz zwiedzających, przeszedłem już z kilkadziesiąt razy. I nigdy się nie nudzi.
- Jak organizowaliśmy po raz pierwszy „Poznań za pół ceny” nie było jeszcze żadnego fortu do zwiedzenia – mówi Jan Mazurczak, prezes Poznańskiej Lokalnej Organizacji Turystycznej, organizatora Dni Twierdzy Poznań. - Później co roku otwierał się jeden. Stało się to tak popularne, że rok temu zaczęło to żyć własnym życiem jako Dni Twierdzy Poznań. To dopiero początek, ale już po tych pierwszych edycjach widać w tym ogromny potencjał turystyczny. Turyści, którzy w weekend zaglądali do Centrum Informacji Turystycznej, zmieniali plany gdy dowiadywali się o tej imprezie. To są atrakcje obok których my poznaniacy przechodzimy codziennie. Potrzebujemy jednak pretekstu, by je odkryć. To, co cieszy to fakt, że są nas tysiące. Za kilka lat Dni Twierdzy Poznań to będzie już marka.
- 650 osób w sobotę, a w już niedzielę na godzinę 11. były zapowiedziane cztery autokary – mówi Michał Luks z Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Fortyfikacji, które na Dni Twierdzy Poznań udostępniło Fort III. - Dla porównania w ubiegłym roku przez cały weekend mieliśmy 700 zwiedzających. Nie trzeba już zdobywać fortów. Teraz to forty zdobywają.
Francuski czołg w I wojny światowej, mundury, pistolety, karabiny, carska armata i ciężarówka z II wojny światowej - takie atrakcje czekały w niedzielę w obozie wojskowym, który rozłożył się na Ostrowie Tumskim. Iwo Musiałowski z Torunia przywiózł do Poznania między innymi swoje karabiny.
– Na co dzień trzymam je w szafie, pod łóżkiem i w piwnicy - zdradza. - Skąd miłość do historii? Chcę w ten sposób uczcić pamięć tych, którzy walczyli o Polskę. Pamięć mojego dziadka, który był w AK
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
