Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolejne kluby rezygnują z zatrudnienia Visnjakovsa. Zostanie w Widzewie?

Paweł Hochstim
Eduards Visnjakovs nadal jest piłkarzem Widzewa
Eduards Visnjakovs nadal jest piłkarzem Widzewa Krzysztof Szymczak
Eduards Visnjakovs miał być ratunkiem dla budżetu Widzewa. Tymczasem z każdym dniem coraz bardziej prawdopodobne jest pozostanie piłkarza w Łodzi.

Najpierw SC Freiburg, później FC Sankt Pauli Hamburg, a następnie Torpedo Moskwa - wszystkie te kluby były zainteresowane pozyskaniem Visnjakovsa. Z różnych powodów ostatecznie żaden z nich nie doprowadził jednak do sfinalizowania transakcji.

Najmniej zainteresowany "Wiśnią" był Freiburg, ale St. Pauli i Torpedo zaprosiły piłkarza do siebie. Niemiecki klub przeprowadził badania medyczne, a z transferu zrezygnował prawdopodobnie z powodu niejasnej sytuacji z menedżerami, którzy rościli sobie prawa do przeprowadzenia transferu Visnjakovsa. Jednym z głównych rozgrywających w sprawie sprzedaży Łotysza jest były współwłaściciel Widzewa Andrzej Grajewski, który próbuje swoich sił w zawodzie menedżera. Jego najbardziej znanym klientem jest były reprezentant Polski Sławomir Peszko.

Nieoficjalnie wiadomo, że Grajewski naciskał na to, by Visnjakovs pojechał na zgrupowanie Torpedo. Były szef Widzewa przed laty był m.in. menedżerem reprezentacji Rosji, więc pewnie ma jeszcze znajomości z dawnych lat.

Łotysz trenował z moskiewskim klubem na zgrupowaniu w Austrii przez tydzień, ale transfer upadł. Nieoficjalnie wiadomo, że nie z powodu kwoty transferowej - ta była ustalona - a terminów spłaty kolejnych rat. Widzew ma złe doświadczenia ze sprzedaży piłkarzy w ratach, bo z tureckim Konyasporem długo walczył o pieniądze za Marcina Robaka.

Visnjakovs wrócił do Polski, wznowił treningi w Widzewie i pojechał na zgrupowanie do Świdnika. Trener Włodzimierz Tylak wystawił go nawet do gry przeciwko Stali Kraśnik, co pokazuje, że pozostanie Visnjakovsa w Widzewie nie jest nierealne. Do tej pory Łotysz bowiem nie występował w meczach sparingowych, żeby nie ryzykować kontuzji. Widać, że to już jest nieaktualne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki