Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rząd ma ustawę o in vitro. Czeka nas kolejna polityczna burza?

Paulina Jęczmionka
Zabieg sztucznego zapłodnienia przeprowadza się w laboratoriach, pod mikroskopem. W szpitalu klinicznym przy ulicy Polnej w Poznaniu jest on refundowany w ramach rządowego projektu
Zabieg sztucznego zapłodnienia przeprowadza się w laboratoriach, pod mikroskopem. W szpitalu klinicznym przy ulicy Polnej w Poznaniu jest on refundowany w ramach rządowego projektu Karina Trojok
Po dziesięciu latach prac i licznych projektach powstały przepisy o leczeniu niepłodności. Kontrowersje budzi m.in. zapis o wyborze płci dziecka oraz to, że z in vitro będą mogły korzystać pary bez ślubu i single.

Na przepisy dotyczące metody in vitro ludzie marzący o dziecku, ale cierpiący na niepłodność, czekali blisko 10 lat. Przez ten czas partie prześcigały się w tworzeniu projektów ustawy, a politycy rządzącej PO nie mogli nawet porozumieć się między sobą. Prawica żądała całkowitego zakazu sztucznego zapłodnienia, lewica grzmiała, że rządzący przeciągają sprawę, bo boją się Kościoła. Teraz rząd w końcu ma projekt. I polityczny spór już się nakręca.

Zobacz: Rządowy program in vitro w Poznaniu: W maju urodzi się pierwsze dziecko

- Projekt ma na celu ochronę zdrowia rozrodczego i stworzenie warunków dla stosowania metod leczenia niepłodności w taki sposób, by chronić prawa osób dotkniętych nią oraz dzieci urodzonych w wyniku wspomagania prokreacji - tłumaczy Krzysztof Bąk, rzecznik resortu zdrowia.

Rząd szczegółowo więc określa, kto może z in vitro korzystać. Zbyt wielu ograniczeń nie ma. Projekt zakłada, że wiek osób, które chcą poddać się sztucznemu zapłodnieniu, nie będzie grał roli. Ponadto, będą mogli to zrobić nie tylko ludzie niepłodni, ale także ci, którzy chcą uniknąć przekazania dziecku choroby genetycznej. W projekcie nie ma również wymogu pozostawania w związku małżeńskim. Kobieta nie będzie musiała mieć partnera, by rozpocząć leczenie. Rząd chce bowiem zezwolić na użyczanie - za zgodą dawców - komórek rozrodczych i zarodków.

Te ostatnie w ogóle mają być pod ścisłą ochroną. Zakazane będzie ich niszczenie (jeśli są zdolne do rozwoju), klonowanie czy genetyczne modyfikowanie, by np. dziecko miało określony kolor oczu. Podobnie, rodzice nie będą mogli wybrać płci dziecka, chyba że pozwoliłoby to uniknąć u niego ciężkiej, nieuleczalnej choroby dziedzicznej. I, jak się okazuje, ten ostatni przepis wywołał już kontrowersje po prawej stronie sceny politycznej, która w ogóle jest przeciwna in vitro.

Sprawdź też: Rządowy program in vitro: W Poznaniu na razie zakwalifikowało się 25 par

- Nie ma katalogu takich chorób, więc to otwieranie puszki Pandory i droga do nadużyć w postaci wybierania płci - uważa Jan Dziedziczak, poseł PiS z parlamentarnego zespołu ochrony życia i rodziny. - Dziecko nie jest produktem na półce w supermarkecie.

Rzecznik ministerstwa przyznaje, że w projekcie nie ma ani definicji, ani wykazu chorób dziedzicznych. Tłumaczy, że to określać może wyłącznie lekarz. - Ustawa jest właśnie po to, by wskazać, że chodzi tylko o nieuleczalne, ciężkie choroby. Lekarz doskonale je zna - mówi prof. Leszek Pawelczyk, kierownik Kliniki Niepłodności i Endokrynologii Rozrodu przy ul. Polnej w Poznaniu. - Jestem przeciwny wyborowi płci dziecka ze względu na fanaberie rodziców. Ale wybór w celu eliminacji wady to jak zapobieganie każdej innej chorobie.

Tak do budzącego kontrowersje przepisu podchodzi też Krystyna Łybacka, europosłanka SLD, która przypomina, że dyskusja o uregulowaniu sprawy in vitro toczy się w Polsce już od czasów rządów jej partii. - Jesteśmy jedynym państwem w UE, które nie ma odpowiedniej ustawy, bo wciąż jest blokowana przez głosy, że in vitro w ogóle nie powinno być dopuszczalne - mówi. - Ustawa ma jasno określić wszystkie aspekty procedury in vitro, by chronić te kobiety, które chcą się jej poddać. Tu nie chodzi o dyskusję nad światopoglądem. Państwo musi w końcu postawić tamę niebezpiecznej tendencji przenoszenia kwestii wiary na wszystkie sfery życia - dodaje europosłanka.

Prawica jest jednak innego zdania. PiS już zapowiada, że będzie przeciwko przyjęciu ustawy, choć jest dopiero konsultowana. Poseł Dziedziczak wskazuje, że powszechną metodą powinna być oparta na naturalnych sposobach planowania rodziny naprotechnologia, czyli diagnozowanie i leczenie niepłodności poprzez codzienne, dokładne obserwacje kobiecego organizmu. Akceptuje ją także Kościół.

Rządowy program in vitro

  • W lipcu 2013 r. rozpoczął się rządowy program finansowania in vitro. Zainteresowanie od początku było ogromne. Przez pierwszy rok zarejestrowało się 11 789 par.
  • W poznańskim szpitalu klinicznym przy ul. Polnej, jedynym ośrodku prowadzącym rządową refundację w Wielkopolsce, do połowy czerwca 2014 r. były 1263 takie pary.
  • W całym kraju, w ramach programu, dotychczas stwierdzono 2852 ciąże i urodziło się 265 dzieci.
  • W Poznaniu do połowy czerwca było 116 potwierdzonych badaniem USG ciąż. Wtedy na świecie było 11 dzieci, w tym dwie pary bliźniaków. Teraz dzieci jest już około 30.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski