Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdańsk: Oszustki podały się za rehabilitantki i okradły 90-latkę

Szymon Zięba
Nabierają "na wnuczka", podają się za policjantów czy urzędników. Na celownik biorą starszych ludzi, których ograbiają z życiowych oszczędności. Pani Jadwiga, 90-letnia gdańszczanka, wpuściła do domu dwie kobiety, które podawały się za rehabilitantki. Oszustki - jak informuje policja - nadal są na wolności.

Jak mówi pani Agnieszka, prawnuczka okradzionej, po wizycie "specjalistek" zniknęło kilkanaście tysięcy złotych i biżuteria.
Policjanci ostrzegają: wpuszczając do domu obcą osobę, nie wolno jej zostawiać samej nawet na chwilę!

90-letnia pani Jadwiga mieszka ze swoimi dziećmi. W środę, 16 lipca, miała do nich przyjechać wnuczka. Tego dnia, około godz. 14, kobieta została w domu sama. Jak zapewnia prawnuczka kobiety - to była sytuacja wyjątkowa.

- Nie było ich blisko godzinę, kiedy zadzwonił domofon - mówi pani Agnieszka. - Dzwonił kilka razy, dosyć natrętnie, ale babcia nie odbierała. Po około 5 minutach zadzwonił dzwonek do drzwi. Kobiety musiały bardzo dobrze wiedzieć, kiedy i do jakiego mieszkania przyjść - dodaje.

Wnuczka pokrzywdzonej opowiada, że jej prababcia otworzyła drzwi. Przez judasza zobaczyła dwie panie w średnim wieku.
Jedna z nich - relacjonuje nasza rozmówczyni - przedstawiła się jako pracownica przychodni, rehabilitantka. - Powiedziała, że została wezwana. Na pytanie babci, skąd ma informacje o niej, odpowiedziała, że z opieki społecznej - mówi kobieta.

Oszustka poprosiła 90-latkę o pokazanie legitymacji rencistki. - Druga pani czekała na klatce. Kiedy pierwsza "rehabilitantka" sprawdziła legitymację, babcia zaprosiła drugą do środka - mówi pani Agnieszka.

Ta poprosiła 90-latkę, aby pokazała jej łazienkę. Powiedziała, by postawić w środku krzesełko.
- Posadziła prababcię tyłem do drzwi i odkręciła wodę. Rozebrała ją i zaczęła sprawdzać stan jej kręgosłupa. Rozmawiała o jej zdrowiu i wypytywała o przeróżne rzeczy, między innymi jak długo tu mieszka i dlaczego została sama w domu - słyszymy od wnuczki poszkodowanej.
W tym czasie druga kobieta miała "zwiedzać" mieszkanie. Po wyjściu kobiet 90-latka wróciła do swojego pokoju. Spostrzegła, że zginęły jej pieniądze i biżuteria.
- Prababcia wszystkie oszczędności trzymała w tak zwanej skarpecie. Było tam 12 tysięcy złotych, pięć złotych pierścionków z kamieniami, złote łańcuszki - opowiada pani Agnieszka. I dodaje: - Pieniądze odłożone miała na swój pogrzeb, łańcuszek z medalikiem na komunię najmłodszej wnuczki. Babcia liczy się ze swoimi dniami, więc strata oszczędności dotknęła ją tym bardziej. Z drugiego pokoju zginęły pieniądze dziadka, czyli dodatkowo 2,3 tys. złotych.

O tę kradzież zapytaliśmy policję. Jak tłumaczy sierż. sztab. Lucyna Rekowska z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku, mundurowi byli na miejscu zdarzenia i zajmują się tą sprawą.
- Funkcjonariusze przeprowadzili również oględziny z udziałem technika, zabezpieczyli ślady do dalszych badań, rozpytywali okolicznych mieszkańców i ustalali świadków zdarzenia. Sprawdzono również, czy w pobliżu znajduje się monitoring - wymienia policjantka. - Czynności w tej sprawie prowadzimy w kierunku kradzieży, za co grozi sprawcy do 5 lat pozbawienia wolności - dodaje.

Całą treść artykułu można przeczytać we wtorkowym, papierowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego" (22.07.2014) i na stronie prasa24.pl.
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki