Scenariusz i miejsce zawsze są podobne. "Przedsiębiorca" wybiera szemraną okolicę, w której policjanci - nawet bez młodzieży pod wpływem dopalaczy - na co dzień mają wiele pracy. Dlaczego? Bo taka okolica to gwarancja stałej klienteli. Właściciel wynajmuje niewielkie pomieszczenie. Nie trudzi się nawet, żeby lokal choćby przypominał "normalny" sklep. Do środka wstawia, na przykład, gablotkę z bibelotami (których zwykle nie można kupić), a na ścianie zawieszą maskotkę afroamerykanina ze skrętem w ustach. Najważniejszym punktem i tak jest lada, spod której sprzedawca wyciąga to po co, w rzeczywistości przychodzą klienci, lub okienko w prowizorycznej ściance. To tam chowają się ci, którzy podają "amulety" i "talizmany". Tak właśnie wygląda nowy punkt z "upominkami" przy ul. Górna Wilda.
Sprawdź też: Dopalacze w Poznaniu: Sklep przy Mostowej nadal je sprzedaje!
To już drugie miejsce (tego samego właściciela) w Poznaniu, gdzie można kupić m.in.: "talizmany kierowcy", "odświeżacze powietrza" czy "amulety szczęścia". Sklep nazywa się "Upominki. Wszystko po... 2, 3, 5 złotych". Działa od dwóch tygodni. Wcześniej poznaniacy mogli kupić podobny asortyment w lokalu oddalonym od tego o kilkaset metrów. Pierwszym jest punkt tej samej marki przy ulicy Mostowej. Z nim poznański sanepid i policja bezskutecznie walczą od lat.
Zobacz również: Dopalacze w Poznaniu: Wykryto metaamfetaminę w jednym z produktów
Cyryla Staszewska z poznańskiego sanepidu, obawia się, że podobnie może być ze sklepem na Wildzie. A to oznacza, że jeszcze większej liczbie młodych po spożyciu "produktów kolekcjonerskich" grozi utrata zdrowia. Bo dopalacze powodują kołatanie serca, zawroty głowy, drżenie rąk, halucynacje i zaburzenia pamięci, a w konsekwencji problemy psychiczne.
O kłopotach z dopalaczami doskonale wie policja i sanepid. Ci pierwsi, nie mogą nic zrobić, bo dopalacze nie są oficjalnie narkotykami. Drudzy robią co mogą, jednak to nie daje efektów. Jak zauważa Cyryla Staszewska ze Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Poznaniu, nic nie wskazuje na to, żeby walka z dopalaczami okazała się zwycięska, a problem zniknął na dobre. I wyjaśnia krok po kroku bezskuteczne działania wobec "Upominków": - Sanepid wspólnie z policjantami skontrolował sklep i zarekwirował tysiące podejrzanych substancji. Tylko od lipca zeszłego roku kontroli było siedem. W sześciu przypadkach badania wykazały, że proponowany asortyment jest niebezpieczny dla życia i zdrowia. Sanepid nałożył wysokie kary finansowe - nawet po 100 tysięcy złotych - i nakazał zaprzestanie prowadzenia działalności - wyjaśnia Cyryla Staszewska.
Zobacz również: Dopalacze w Poznaniu: Wykryto metaamfetaminę w jednym z produktów
To jednak na niewiele się zdaje. Właściciel maksymalnie wydłużał procedury. Nie odpowiadał też na listy. Nie odbierał informacji o zakazie prowadzenia działalności i odwoływał się od kar, które powinni zapłacić. Do tej pory nie zapłacił ani złotówki. Jak się okazało, interes jest intratny na tyle, że otworzył nowy punkt z "upominkami"
Sprawdź też: Dopalacze w Poznaniu: Sklep przy Mostowej nadal je sprzedaje!
Jak zapowiada Cyryla Staszewska, w najbliższym czasie również on będzie sprawdzony. Najprawdopodobniej także tutaj znajdują się niebezpieczne produkty.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
