Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ryszard Grobelny: Czy za PEKĘ polecą głowy? Przed podjęciem decyzji zrobimy audyt [ROZMOWA]

Redakcja
Ryszard Grobelny
Ryszard Grobelny archiwum polskapresse
O tym czy szef ZTM Bogusław Bajoński i zastępca prezydenta Mirosław Kruszyński stracą pracę za PEKĘ, jak politycy Platformy namawiali go, żeby nie startował ponownie na prezydenta i dał szansę ich kandydatowi oraz jaki dlaczego chce rządzić miastem przez kolejne cztery mówi w rozmowie z "Głosem Wielkopolskim" prezydent Poznania, Ryszard Grobelny

Start systemu PEKA to katastrofa. Na sesji przeprosił Pan poznaniaków za kolejki i niezliczone usterki. Ostatnim urzędnikiem, za którego tak mocno bił się Pan w piersi był Sławomir Hinc. Były wiceprezydent musiał odejść z pracy. Czy Bogusław Bajoński, szef Zarządu Transportu Miejskiego, skończy tak samo?
Ryszard Grobelny: Odpowiedź na dzisiaj brzmi: Nie wiem. Głównym zadaniem – tak moim, jak i dyrektora Bajońskiego oraz ZTM-u – jest w tej chwili zlikwidowanie problemów z wprowadzaniem PEKI. Na wyciąganie wniosków z tego, co się stało, przyjdzie czas, kiedy uda się rozładować te napięcia.

Zobacz:
System PEKA - problemy potrwają nawet trzy miesiące

Jednak skoro musiał Pan za ZTM przepraszać, to znaczy, że w Pana ocenie zarząd popełnił przy wprowadzaniu PEKI błędy. Gdzie je popełniono?
- Nie przepraszam dlatego, że w mojej ocenie ktoś popełnił błędy, tylko dlatego, że znaleźliśmy się w sytuacji, która nie powinna mieć miejsca. W tej chwili nie potrafię jeszcze odpowiedzieć na pytanie, kto i w jakim stopniu zawinił. Nie zmienia to jednak faktu, że moim zdaniem takie kolejki w punktach obsługi klienta nie powinny mieć miejsca. Ich przyczyną jest 11 problemów, które udało nam się zidentyfikować. Teraz trzeba te problemy wyeliminować.

11 problemów to zdecydowanie zbyt wiele jak na system, nad którym miasto pracowało od lat.
Problemy przy wdrażaniu tak dużego projektu mogły się zdarzyć – źle, że zdarzyło się ich tak wiele. Sposób, w jaki Zarząd Transportu Miejskiego na nie reagował, też nie był odpowiedni, przede wszystkim dlatego, że zarząd nie był nastawiony na rozwiązywanie kłopotów klientów, którzy stoją w kolejkach. Wracając do odpowiedzialności – w tej chwili nie potrafię powiedzieć, za które z tych 11 problemów odpowiada dostawca sprzętu, za które dyrektor Bajoński, a za które jakiś inny pracownik urzędu czy ZTM-u. Dlatego powtarzam: Dzisiaj nie zajmuję się tym, kto jest winny. Zajmuję się tym, żeby PEKA zaczęła w końcu poprawnie działać.

Ucieka Pan od jednoznacznej oceny dyrektora ZTM-u, ale niektóre fakty mówią same za siebie. Naprawdę nie trzeba mieć doktoratu z zarządzania, żeby w tak przełomowym momencie przerzucić do punktu obsługi klienta na Junikowie, gdzie zachorowała kasjerka, dodatkowego pracownika.
Ryszard Grobelny:Oczywiście, ale trzeba pamiętać, że to musi być pracownik odpowiednio przeszkolony. Pracownicy punktów obsługi klienta muszą być po określonych szkoleniach, łącznie ze szkoleniami kasowymi. Nie można więc było przerzucić tam na przykład sekretarki. Oczywiście, ZTM powinien mieć zapas pracowników z odpowiednimi kwalifikacjami, bo takie rzeczy po prostu się zdarzają.

Kilkanaście poważnych problemów, brak kasjerki w kluczowym punkcie... Chyba właśnie po to, żeby takie rzeczy nie zdarzyły się po 1 lipca, system był wcześniej za grube pieniądze testowany?
Ryszard Grobelny:Testy są rzeczą normalną. To, że system będzie testowany, zapisano już w zamówieniu. Przeprowadzenie testów miało sens, ponieważ wykryły one problemy, które zdążyliśmy wyeliminować. Sęk w tym, że już po testach pojawiły się kolejne kłopoty. Dlaczego się pojawiły – nie potrafię w tej chwili odpowiedzieć. Teraz skupiamy się na tym, żeby te problemy usunąć.
Po co Zarządowi Transportu Miejskiego, który ma własny zespół prasowy, zewnętrzna agencja PR-owska? Każda jednostka miejska będzie teraz korzystała z pomocy PR-owców?
Ryszard Grobelny:Na etapie wdrażania tak dużego projektu pomoc jest potrzebna. Można więc albo zbudować taką jednostkę, albo wynająć firmę zewnętrzną. Zdecydowaliśmy się na to drugie rozwiązanie.

Pracownicy ZTM-u nie potrafią sami wpaść na to, że ludziom stojącym w 30-stopniowym upale w wielogodzinnych kolejkach powinno się rozdać wodę?
Ryszard Grobelny:To akurat nie jest pomysł agencji PR-owskiej. Firma pomagała ZTM-owi w informowaniu mieszkańców Poznania o tym, jak będzie działać PEKA, współpracuje też z zarządem przy przekazywaniu bieżących informacji. Nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, jaki jest dokładnie zakres obowiązków firmy PR-owskiej, ale wiem, że jej pomoc jest ZTM-owi potrzebna. Bo zamiast tworzyć taką rozbudowaną komórkę, wolimy tworzyć etaty dla osób, które będą pracowały w okienkach.

Na sesji Rady Miasta wspomniał Pan o audycie z wdrażania PEKI. Przeprowadzi go zewnętrzna firma, czy pracownicy urzędu?
Ryszard Grobelny:Myślę, że audyt będzie robiony przez nasze biuro audytu. Być może jego pracownicy będą musieli posiłkować się pomocą specjalistów spoza urzędu – na przykład informatyków. Audyt wewnętrzny jest szybszy i sprawniejszy.

Audyt ma pokazać, gdzie ZTM popełnił błędy przy wprowadzaniu PEKI?
Ryszard Grobelny:Tak, ale w drugiej kolejności. Przede wszystkim ma odpowiedzieć na pytanie, jak uniknąć błędów w przyszłości.

Gdzie był w trakcie wdrażania PEKI wiceprezydent Mirosław Kruszyński, który nadzorował ten projekt? Pana zastępca zachował się trochę jak Jarosław Kaczyński podczas wizyty w Polsce Baracka Obamy – zniknął.
Ryszard Grobelny:Z tego, co wiem, był codziennie na wszystkich naradach i cały czas wdrażanie PEKI nadzorował.

Jak Pan ocenia ten nadzór?
Ryszard Grobelny:Oceniając efekt – odpowiem, że niedobrze. Natomiast na pytanie, czy on sam popełnił, nadzorując wprowadzanie PEKI jakieś błędy, w tej chwili nie odpowiem.

Katastrofa z PEKĄ zbiegła się w czasie z ogłoszeniem przez Pana decyzji o starcie w listopadowych wyborach prezydenckich. Na jakim etapie jest tworzenie Pana komitetu?
Ryszard Grobelny:Od strony formalniej na żadnym – komitet nie został jeszcze zarejestrowany. Jestem jednak po rozmowach z radnymi mojego klubu w Radzie Miasta i innymi osobami, które chciałyby wystartować z moich list.

Kim są te osoby?
Ryszard Grobelny:**To przede wszystkim kandydaci, którzy startowali w poprzednich wyborach, ale się do rady nie dostali. Do tego dochodzi grupa nowych osób, które są społecznie zaangażowane w życie Poznania.

Na przykład były polityk PO Michał Tomczak?
Ryszard Grobelny:Pan Michał Tomczak należy od jakiegoś czasu do mojego klubu PRO w Radzie Miasta, więc jest to naturalne, że znalazł się na tej liście.

Zobaczymy na Pana listach osoby, które są nadal w Platformie? Na przykład Wojciecha Kręglewskiego?
Ryszard Grobelny:Nie sądzę, żeby Wojciech Kręglewski wystartował z mojej listy. Niezależnie od tego, z jakiego komitetu wystartuje, w interesie Poznania leży jednak, żeby radnym został. Oceniam go bardzo wysoko, jego decyzje zawsze przyczyniają się do rozwiązywania problemów miasta. Co do innych radnych Platformy – nie prowadzę w tej chwili żadnych rozmów o transferach z tej partii.

Dlaczego zrezygnował Pan z pomysłu wystawienia swoich kandydatów do sejmiku? Nie udało się Panu znaleźć chętnych na sejmikowe listy?
Ryszard Grobelny:Nie zrezygnowałem. Nadal nie wykluczam takiego rozwiązania. Zwłaszcza że po tym, jak ogłosiłem, iż kandyduję w kolejnych wyborach na prezydenta Poznania, liczba sygnałów od ludzi i organizacji, którzy uważają, że start do sejmiku pod szyldem mojego komitetu jest dobrym pomysłem, gwałtownie wzrosła.

Od kogo płyną te sygnały?
Ryszard Grobelny:Nie czuję się upoważniony do podawania nazw tych organizacji czy nazwisk osób. Mogę tylko powiedzieć, że te sygnały płyną z całej Wielkopolski, z najróżniejszych organizacji i stowarzyszeń – najczęściej powiatowych.

Bardzo trudno zweryfikować to, co Pan mówi i Pan doskonale o tym wie. To nie jest tak, że opowiadanie o zainteresowaniu Pana komitetem jest elementem negocjacji z Platformą? Na zasadzie: Zaoferujcie mi coś, to nie wystawię listy do sejmiku, chociaż bym mógł.
Ryszard Grobelny:Z Platformą nie toczą się żadne rozmowy i w tej chwili chyba już nie bardzo mamy o czym rozmawiać. Kiedy się toczyły, dotyczyły właściwie jednej rzeczy – pomysłu Platformy, żebym już nie startował. Słyszałem wtedy: Panie prezydencie, niech Pan już nie startuje, niech Pan da nam szansę. Poza ten postulat nasze rozmowy nigdy nie wyszły. A teraz nie ma ich wcale.


Jest za to kandydat Platformy, który wystartuje w wyborach przeciwko Panu. Wolałby Pan, żeby zamiast Jacka Jaśkowiaka był to Grzegorz Ganowicz?

Ryszard Grobelny:Uchylę się odpowiedzi na to pytanie. Żeby odpowiedzieć, musiałbym ich ocenić i porównać, a tak się składa, że lubię i cenię obu.

Znani są też inni kandydaci na prezydenta. Niespodzianek na razie brak. Czy to znaczy, że kampania wyborcza będzie przedłużeniem codziennej, mało porywającej debaty o mieście?
Ryszard Grobelny:Tomasz Lewandowski z SLD, Tadeusz Dziuba z PiS i Maciej Wudarski z Prawa do Miasta to faktycznie nie są nazwiska, które mnie, czy kogokolwiek, zaskakują. Obawiam się, że będzie właśnie tak, jak Pan mówi – w kampanii nie pojawi się żaden nowy aspekt dyskusji. A szkoda, bo wybory są takim momentem, w którym szczególnie intensywnie rozmawia się o mieście i fajnie, gdyby w tych rozmowach pojawiły się nowe wątki.

Wielu uważa też, że miasto nie czeka nic nowego, jeżeli prezydentem po raz piąty zostanie Pan. Dlaczego po 16 latach nadal chce Pan rządzić Poznaniem?
Ryszard Grobelny:Ponieważ uważam, że Poznań potrzebuje dalszego rozwoju. Z jednej strony kontynuacji, a z drugiej wykorzystywania nowych szans, które przed nim stoją – związanych ze zwiększeniem zatrudnienia, z unowocześnianiem gospodarki, z nowymi inwestycjami i – w dużym stopniu – z komunikacją publiczną. Oferta, którą ja proponuję mieszkańcom, jest po pierwsze znana, a po drugie w pełni wiarygodna: wiem, jak zrobić to, co zaplanowałem. Priorytetem mojej piątej kadencji – jeżeli wyborcy o niej zdecydują – będzie walka o to, żeby poznaniacy i Wielkopolanie mogli odnosić społeczne, gospodarcze i polityczne sukcesy. W Warszawie, w Brukseli i wszędzie tam, gdzie sobie zamarzą. Nie trzeba do tego tworzyć specjalnych biur czy fundacji – wystarczy budować atmosferę i lobbować.

Weźmie Pan urlop na czas kampanii wyborczej?
Ryszard Grobelny:Na pewno nie na końcówkę. Wybory odbędą się 16 listopada, a do 15 muszę przygotować budżet miasta na 2015 rok.

Rozmawiał Michał Kopiński

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski