Najtrudniej pewnie byłoby znaleźć bramkarzy, bo to robota niewdzięczna, łatwo podpaść, ciągle pod ostrzałem, a nasi "reprezentanci" są przecież bardziej aktywni w atakowaniu, bronią tego, czego i tak wybronić się nie da. Będąc zaś napastnikiem można niczym Messi przedreptać w tłumie cały czteroletni mecz i tylko do czasu do czasu "kropnąć" jakąś celną i błyskotliwą ripostę. Poklask i uznanie zapewnione.
Rozgrywki dodatkowo utrudnia totalna nieodporność zawodników na krytykę, którzy całkowicie mylą odmienny pogląd na ich samych i na ich działania z atakowaniem Łodzi. Jakby oni byli Łodzią. Tylko oni. Nieustanne ćwiczenia w hasaniu w napadzie wyzwalają myślenie, że każdy kto nie jest w naszej drużynie, to wróg, który z pewnością jeśli go wcześniej nie "skosimy" to "skosi" nas. Dyskusji nie ma, jeńców nie bierzemy, kontuzjowani niech radzą sobie sami. Arogancja i brak szacunku dla tych, co byli na boisku przed nami. Bo taktyka jest nieskomplikowana: tylko do przodu, po nas choćby zagryziona trawa i gardła, ale tak w ogóle... zaraz... jak to po nas?
Nie ma też mowy o wyrównywaniu szans przed zawodami, no bo jak to zrobić? W piłce łatwiej - po tym, co Niemcy zrobili na mundialu, przed naszym meczem z nimi w eliminacjach do mistrzostw Europy powinniśmy wystąpić do UEFA, by w ramach wyrównywania możliwości Niemcom wolno było wystawić przeciwko naszej reprezentacji tylko trzech zawodników (i to bez bramkarza). Albo by grali z kulami u nogi, a bramkarz w kajdankach. I jest szansa na honorowego gola. A w mieście? Kule pod nogi rzuca się nieustannie, z kajdankami lepiej uważać, a za honor nic się nie kupi. Pozostają więc karne. Przecież to, kim się okaże ten kogo wybieramy, to też loteria...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?