Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wszystkie teatry w Polsce przeżywają podobne problemy

Stefan Drajewski
"Amatorki" według Elfriede Jelinek w Teatrze Polskim w Poznaniu - premiera 13 stycznia 2007 roku
"Amatorki" według Elfriede Jelinek w Teatrze Polskim w Poznaniu - premiera 13 stycznia 2007 roku Andrzej Szozda
Raport "Teatry polskie" opracowany przez Stowarzyszenie Dyrektorów Teatrów pokazuje stan teatru polskiego w latach 2007-2009. Obejmuje 91 teatrów: 8 oper, 8 teatrów muzycznych, 20 teatrów lalkowych i dla dzieci, 2 teatry tańca oraz 53 teatry dramatyczne, które podlegają samorządom wojewódzkim lub miejskim.

Średnia krajowa

W Polsce teatrami kierowały najczęściej trzy osoby. Średni zespół artystyczny w teatrach dramatycznych to 30 osób, w teatrach lalkowych 16, operach - 178, a w teatrach muzycznych 78 osób. Średnie zatrudnienie (wszyscy pracownicy) wynosiło: w teatrach dramatycznych - 93, w teatrach lalkowych - 47, operach - 300 (dane nie uwzględniają Opery Narodowej), 158 - teatry muzyczne.

Z ankiety wynika jednoznacznie, że w lepszej kondycji finansowej były w tym czasie teatry dramatyczne podlegające władzom województwa niż teatry miejskie. Te pierwsze średnio otrzymywały dotacje na działalność podmiotową na poziomie 4 321 850 zł, 5 103 734 zł, 5 186 458 zł, natomiast te drugie odpowiednio: 3 794 504 , 4 175 266 oraz 4 354 756 zł. Teatry podległe marszałkom miały też większe dotacje na inwestycje i remonty. Ta sama prawidłowość dała się zaobserwować w przypadku oper i teatrów muzycznych.

Poznań na tle wybranych miast

Jak na tle Polski prezentuje się teatr w Wielkopolsce? Jako materiał porównawczy wybrałem cztery miasta: Poznań, Wrocław, Kraków i Trójmiasto (jako jeden wspólny organizm). W każdym z nich działa opera, teatr dla dzieci, dwa teatry, z których jeden podlega samorządowi wojewódzkiemu, drugi miejskiemu. W każdym mieście przynajmniej jedna lub dwie instytucje są współfinansowane przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Liczba premier zależała w dużej mierze od ilości scen, jakimi dysponowały teatry. Teatr Muzyczny w Poznaniu ma jedną scenę i produkował rocznie 4 lub 5 premier, Teatr Muzyczny w Gdyni - dwie sceny i przygotowywał rocznie 3-6 premier, natomiast Teatr Capitol we Wrocławiu dysponował trzema scenami, realizując od 4 do 9 premier. Ale ta sama prawidłowość nie potwierdziła się w przypadku teatrów dramatycznych podlegających samorządowi województwa: poznański Teatr Nowy, dysponując 3 scenami, przygotował kolejno 3/4/3 premiery, natomiast Teatr Polski we Wrocławiu mając tyle samo scen zrealizował 6/4/5 premier. Teatr Wybrzeże w Gdańsku (4 sceny) przygotował kolejno 9/8/11 premier, natomiast Teatr Słowackiego w Krakowie (4 sceny) - 7/9/6.

Liczba scen warunkowała również zatrudnienie aktorów. Teatr Miejski w Gdyni i Teatr Polski w Poznaniu (podlegają samorządowi miasta) utrzymywały podobny poziom zatrudnienia (20/19/18 i 19/18/18). Teatr Nowy w Poznaniu zatrudniał 36/39/41 aktorów, Teatr Wybrzeże - 38/38/41, a Teatr Polski we Wrocławiu 58/50/44. Teatry Muzyczne w Poznaniu i w Gdyni zatrudniały niemalże identyczną liczbę artystów (83 osoby), ale już Teatr Capitol we Wrocławiu wykazał zatrudnienie dużo mniejsze - 54/44/41.
Incydentalnie zdarza się, że liczba scen nie decyduje o liczbie przedstawień. I tak Teatr Muzyczny w Poznaniu (1 scena) dał kolejno 309/242/223 przedstawienia, Capitol we Wrocławiu (3 sceny) 171/165/177, a Teatr Muzyczny w Gdyni (2 sceny) - 285, 204/328.

Wielkopolskie teatry instytucjonalne statystycznie nie różnią się za bardzo od innych teatrów w Polsce. Ich kondycja nieartystyczna zależy w dużej mierze od właściciela, czyli samorządu wojewódzkiego lub miejskiego. Marszałkowskie (Teatr Wielki, Polski Teatr Tańca i Teatr Nowy w Poznaniu, Teatr im. Aleksandra Fredry w Gnieźnie i Teatr im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu) mają się lepiej finansowo niż miejskie (Teatr Polski, Teatr Animacji, Teatr Ósmego Dnia i Teatr Muzyczny w Poznaniu).

Funkcjonują w budynkach zabytkowych lub adaptowanych. Tylko Teatr im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu dysponuje nowoczesną salą kameralną, której przestrzeń można dowolnie kształtować. Teatr Muzyczny w Poznaniu cały czas czeka na nową siedzibę, a Polski Teatr Tańca ciągle nie ma stałej sceny.

W badanym okresie wszystkie wielkopolskie teatry (patrz ramka) zmniejszały bądź utrzymywały poziom zatrudnienia w zespołach artystycznych, z wyjątkiem Teatru Nowego, który powiększał zespół aktorski. Liderem z tendencją wzrostową w produkcji premier był Polski Teatr Tańca. Najwięcej przedstawień grał Teatr Nowy 438/418/442 na trzech scenach i Teatr Animacji - 304/320/359 na dwóch scenach. Najmniej grały: Polski Teatr Tańca - 80/89/79 (brak własnej sceny) i Teatr Ósmego Dnia - 109/106/94 (specyficzny charakter teatru). Najwięcej publiczności gromadził Teatr Wielki w Poznaniu (dysponuje największa liczba miejsc na widowni w regionie).

Co jest grane

Autorzy ankiety pytali także o premiery. Z analizy Wojciecha Majcherka wynika, że "w latach 2007-2009 zdecydowanie dominowały premiery współczesnej dramaturgii zagranicznej. Z 668 wszystkich wystawionych spektakli aż 241 mieściło się w tym właśnie dziale. Dla porównania premiery polskiej dramaturgii współczesnej zrealizowano 141 w 39 teatrach. Łatwo zatem zauważyć, że najchętniej grywane na naszych scenach były sztuki współczesne, które łącznie - zagraniczne i polskie - stanowiły ponad połowę całego repertuaru premierowego". Klasyka była w odwrocie, zwłaszcza polska - światło rampy scenicznej ujrzały tylko 72 premiery. Nieco lepszy wynik uzyskała klasyka obca (124 premiery). Podobnym zainteresowaniem cieszyły się adaptacje literatury polskiej i obcej. Najczęściej grywanymi autorami obcymi w dziale klasyka byli: Szekspir, Czechow, Gogol, w dziele sztuki współczesne: Ray Cooney ("Mayday, "Okno na parlament"), Portner ("Szalone nożyczki"). Bardziej ambitny repertuar pojawiał się na afiszach pojedynczo i był bardzo urozmaicony.
Jeśli idzie o klasykę polską, to najchętniej teatry sięgały po Fredrę, Słowackiego i Wyspiańskiego (ostatni dwaj ze względu na jubileusze). W przypadku współczesnej literatury polskiej mogliśmy zauważyć, że po-szczególne sztuki były wystawiane raz. Na 142 premiery aż 105 było prapremierami. Tylko "Akompaniator" Anny Burzyń-skiej był wystawiony trzy razy.

"Gdyby spróbować dokonać podziału repertuaru lalkowego tylko na dwie zasadnicze części: utwory dawne i współczesne, te drugie zyskałyby znaczną przewagę - pisze Majcherek. - Warto zwrócić uwagę na nieśmiałą obecność polskich dramatopisarzy współczesnych. Obok już znanych Liliany Bardijewskiej, Andrzeja Maleszki, Macieja Wojtyszki pojawili się debiutanci np. Robert Jarosz z tekstem "W beczce chowany", zagranym w dwóch teatrach - Banialuka w Bielsku-Białej i Teatr Animacji w Poznaniu. O dużym powodzeniu może mówić Marta Guśniowska (poznanianka), której aż osiem sztuk wystawiano w sześciu teatrach".

Pełnej prawdy o oczekiwaniach publiczności i gustach szefów artystycznych to badanie nie pokazało, bo w ankietach zabrakło pytania o liczbę zagranych przedstawień konkretnych tytułów. Ale wyłoniła się swego rodzaju recepta na statystyczny repertuar teatru dramatycznego: farsa (najlepiej Cooney'a), adaptacja klasyki dziecięcej, inscenizacja współczesnego dramatu polskiego lub obcego (Walczaka albo Wyrypajewa), coś z polskiej klasyki (najlepiej rocznicowego), coś z klasyki obcej i koniecznie spektakl muzyczny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski