W przyszłym roku otrzymujący najniższe emerytury mogą liczyć na podwyżkę 17,06 zł brutto, czyli o 2,02 proc. A i to scenariusz dla emerytów raczej optymistyczny.
Rząd zdecydował, że waloryzacja będzie równa 20 proc. wzrostu płac (który wyniesie 2,6 proc), powiększonym o poziom inflacji. Ta może okazać się niższa niż przewidywane obecnie 1,5 proc. Wtedy podwyżki będą jeszcze niższe, niż planowane dziś (patrz: grafika).
W przypadku waloryzacji procentowej ci, którzy mają mało, mało dostaną, otrzymujący wyższe świadczenia mogą liczyć na wyższe podwyżki.
]Sprawiedliwe? Nie dla wszystkich. O kwotową waloryzację emerytur zabiegał m.in. minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz. Także zdaniem Tadeusza Dziuby, wielkopolskiego posła PiS taki sposób podwyższania emerytur byłby celowy.
- W polskich warunkach, kiedy dysproporcje między emerytami są ogromne takie podwyżki mogłyby je nieco zniwelować, a dla otrzymujących najniższe świadczenia byłyby naprawdę odczuwalne - mówi.
Biorąc pod uwagę, że 3,9 mld zł, które na przyszły rok rząd przewidział na ten cel zostałoby podzielone równo między nieco ponad 7,3 mln emerytów i rencistów - każdy z nich mógłby liczyć na dodatkowe 44 zł brutto.
Odbierający najniższe świadczenia otrzymaliby kilkanaście złotych więcej.
- Nie ma społecznej zgody na umacnianie dysproporcji między emerytami otrzymującymi najniższe świadczenia, a tymi z wyższymi emeryturami - mówi Tadeusz Tomaszewski, poseł SLD. - W związku z orzeczeniem Trybunału
Konstytucyjnego, które mówi, że waloryzacja ma chronić prawa nabyte, kwotowa waloryzacja, kiedy wszyscy dostają po równo, jest dyskusyjna. Ale to nie jedyne wyjście. My jako SLD proponowaliśmy podwyżkę najniższych świadczeń o 200 zł. Waloryzacja procentowa od wyższej kwoty także byłaby wyższa i rozwarstwienie nieco by się zmniejszyło. Można byłoby pomyśleć o jednorazowych wypłatach dla otrzymujących najniższe świadczenia, choć to gorsze rozwiązanie, bo nie wpływałyby one na wysokość emerytur w przyszłości - dodaje poseł.
SLD chce, by najniższa emerytura stanowiła połowę średniego świadczenia, czyli obecnie musiałaby wzrosnąć do poziomu 1029,5 zł brutto. Szacuje się, że Polaków otrzymujących najniższe świadczenia jest około 1,5 miliona. Zdaniem Tomaszewskiego podwyżkę dla nich można byłoby sfinansować z pieniędzy przekazanych do ZUS przez Otwarte Fundusze Emerytalne.
Póki co emerytom pozostaje czekać do marca 2015 na wypłatę zwaloryzowanych świadczeń.
- Znów dostanę około 20 zł więcej, a po kilku miesiącach pocztą nową decyzję - mówi Ewa Kaczmarek, emerytka z Os. Słowiańska w Poznaniu. - Czasem myślę, że koperta, znaczek, praca urzędników konieczna, żeby mnie o nowej wysokości emerytury zawiadomić, kosztują więcej niż to, co mi miesięcznie przybędzie.
Ile z pensji?
Dziś tzw. stopa zastąpienia wynosi około 60 proc. Taką część ostatniej pensji otrzymuje kończący karierę zawodową
Za 40 lat stopa zastąpienia spadnie. Przechodzący na emeryturę będzie otrzymywał 33 proc. ostatniej pensji.
Biedni coraz biedniejsi
Obecnie najniższa emerytura stanowi około 23 proc. średniej płacy. Za 40 lat może stanowić zaledwie 9 proc. przeciętnego wynagrodzenia.
Nawet tak niskiej minimalnej emerytury nie wypracują osoby, które nie uzbierają 25 lat stażu etatowej pracy.
Kto musi dopłacić do podatków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
