Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Architekt: Wciąż nie mogę uwierzyć, że powstaje Łacina [ZDJĘCIA]

Karolina Koziolek
Łacina już powstaje
Łacina już powstaje
O centrach handlowych, nowym dworcu kolejowym, rzece i innych bolączkach Poznania oraz o mieście przyszłości rozmawiamy z architektem Stanisławem Sipińskim.

Poznań jak większość miast bardzo się rozwinął przez ostatnich sto lat. Układ urbanistyczny nadążył za tymi zmianami pana zdaniem?
Stanisław Sipiński: Na przełomie XIX i XX wieku Poznań miał mniej niż 100 tys. mieszkańców, czyli był mniejszy niż obecnie Leszno. W 1939 r. Poznań nie miał 300 tys. mieszkańców. Był prężnym ośrodkiem miejskim rozwijającym się w oparciu o bardzo dobre założenia ówczesnego architekta miasta Władysława Czarneckiego. Dziś Poznań ma powyżej 550 tys. mieszkańców. Przez sto lat pięciokrotnie zwiększyła się liczba mieszkańców. Są jeszcze dwa fakty, niezwykle ważne. Pierwszy: rewolucja komunikacyjna. Obecnie w Poznaniu mamy więcej samochodów na mieszkańca niż Berlin.

Druga charakterystyczna rzecz, to zmiana struktury społecznej. W Poznaniu mamy ponad 100 tys. studentów, którzy gdzieś muszą egzystować: mieszkać, żywić się, odpoczywać. Nie mamy wielkoprzemysłowej klasy robotniczej, co oznacza brak zachowań społecznych, z którymi mieliśmy dawniej do czynienia, kiedy 20 tys. robotników jechało co rano do „Ceglarza.” Ja jestem chłopak z Wildy i pamiętam jak to wyglądało. Dziś do pracy do Zakładów im. H. Cegielskiego jedzie tysiąc osób i w dużej mierze własnymi samochodami.

W mojej ocenie tło historyczne jest niezwykle ważne, bo ono pozwala nam oszacować to, co się dzisiaj dzieje. Bo jeśli w 1989 r. na tysiąc mieszkańców było 50 samochodów, a dziś jest ich 300, to jest to różnica rewolucyjna. Dopiero na tym tle można mówić o polityce przestrzennej i myśleniu o mieście. Poznania nie da się porównać do skali Nowego Jorku, ale już np. do Bazylei albo do Hannoveru jak najbardziej. W takim kontekście Poznań wcale najgorzej nie wypada.

Nie jest najgorzej? To słaby komplement dla miasta.
Stanisław Sipiński: To powiem inaczej. Poznań się zmienił niezwykle pozytywnie. To nie jest zasługa tylko władz miasta, polityków, ale zasługa aktywności poznańskiego społeczeństwa, które przez 25 lat po odzyskaniu wolności wypracowało tak dużą wartość dodaną. Dzięki temu wizerunek współczesnego, europejskiego miasta - lotnisko, piękne wyjazdy z miasta, mnóstwo nowej architektury, rozbudował się uniwersytet, gwałtownie rozbudowuje się politechnika, jest Malta. Mamy zupełnie przebudowany węzeł kolejowy, pomijam dworzec, którego nie oceniam pozytywnie.

Mówi pan jaki Poznań jest, a w wyobraźni jakie miasto widzi pan w przyszłości?
Stanisław Sipiński: Sparafrazuję Wyspiańskiego, który mówił „teatr mój widzę ogromny”, a ja powiem Poznań mój widzę piękny. Poznań żeby był piękny potrzebuje powrotu ludzi i usług do centrum. Bardzo bym chciał, by Głogowska, św. Marcin czy Garbary wizerunkowo, wróciły do okresu świetności i na nowo, pełniły funkcję usługowo-handlowej śródmiejskiej ulicy.

Centra Handlowe
Czy to jest w ogóle możliwe, kiedy budowane są kolejne centra handlowe? Miasto planuje wydać kilka milionów złotych na przebudowę św. Marcina i ul. 27 Grudnia, by centrum stało się bardzie wygodne, ale czy to wystarczy?
Stanisław Sipiński: Jest to problem, zgadzam się. Nasycenie galeriami jest maksymalne. W budowę Łaciny nadal nie mogę uwierzyć. To mnie przeraża. Skoro 500 m dalej jest Galeria Malta, która jest dużą galerią. Nie znam analiz rynkowych, ale odpowiedzi podpowiada zdrowy rozsądek. Centrów handlowych jest za dużo. Architektonicznie ten obszar pewnie się poprawi: będzie ładnie, nowe drogi, ale sądzę i przeczuwam, że to wszystko jest na granicy przesytu.

Wróćmy do centrum miasta. Bywa tam pustawo.
Stanisław Sipiński: Tak, galerie wysysają mieszkańców z centrum. Centra handlowe to swego rodzaju choroba cywilizacyjna, przez którą musimy przejść. Obecnie społeczeństwo jest wciągane i zapraszane do sztucznego wystylizowanego świata, w którym można prawie wszystko kupić, ale to choroba, która minie.

Myśli pan o podobnym scenariuszu jaki spotkał wielkie centra handlowe w USA, gdzie budynki niszczeją zarastane przez krzaki i zamalowywane przez graficiarzy. Polskie centra czeka ten sam los?
Stanisław Sipiński: Oczywiście, że tak. Młode pokolenie dzisiaj jest pokoleniem informatycznym, coraz częściej występuje wśród nich postawa postkonsumpcyjna. Wartością nie jest najnowszy iphone, tylko życie i wartości niemerkantylne. Zresztą galerie jako budynki są tak pomyślane, by przetrwać 50 lat. Sądzę, że potem zostaną wyburzone, przez ten czas zarobią na siebie. Ich miejsce zajmie coś nowego, a ludzie wrócą do centrum. Centrum ma szansę odżyć podobnie jak ul. Taczaka, gdzie pojawiły się ogródki na ulicach i jest wiele młodych ludzi. Tak widzę przyszłość Poznania, Wildy, Jeżyc.

Po co w takim razie tworzyć kolejne miejsca pod galerie handlowe? Miejska Pracownia Urbanistyczna przygotowała projekt nowego studium zagospodarowania, w którym wyznacza kilka nowych miejsc pod tego typu zabudowę. Wielu to oburza.
Stanisław Sipiński: Myślę, że zmiany ekonomiczne i społeczne daleko wykraczają poza naszą - projektantów, wyobraźnię. Miasta nie da się zaprojektować od a do z. Możemy przewidywać i wyznaczać miejsca pod kolejnych piętnaście galerii, ale i tak rynek zadecyduje czy one powstaną.

Sądzę, że na kolejną galerię dużo trudniej będzie zdobyć finansowanie dlatego, że bankierzy dając kredyty muszą przewidywać przyszłość na 25 lat do przodu, a z tych przewidywań będzie wynikać, że kolejne centrum handlowe na siebie nie zarobi.

Decyzji o tak istotnych sprawach nie chcemy chyba powierzać w ręce bankierów. Mamy przecież miejskich planistów, architekta miasta. Pan robi zakupy w galeriach?
Stanisław Sipiński: Tak. Kupuje w delikatesach jedzenie i wino. Chodzę też do jednej z galerii, gdzie jest pub, w którym można palić. I to wszystko. Wybieram głównie Stary Browar. Wychodzi na to, że jestem starym snobem.

Na swoim koncie ma pan projekt galerii Malta. Żałuje Pan, że Malta powstała nad Maltą?
Stanisław Sipiński: W żadnym wypadku. Ten obiekt uporządkował kilkanaście hektarów, gdzie znajdowała się baza posowiecka. Postaraliśmy się o zieleń, nasadziliśmy tam 2 tys. drzew. Malta zmieniła wartość, a ludzie z Rataj mają gdzie pójść.

Dworzec
Jaki według pana powinien być dworzec kolejowy przyszłości? Pana pracownia zaproponowała przebudowę starego dworca i stworzenia otwartego placu przed budynkiem, ale pomysł się nie przyjął. Dlaczego?
Stanisław Sipiński: Nie tyle się nie przyjął, co w swoim czasie nie dotarł w ogóle do PKP. Tri Granit nie przekazał go dalej.

Uważam, że bezwzględnie należy wrócić do dworca przejazdowego i struktury, która była. Należy odremontować stary budynek dworca, gdzie musi znajdować się hala obsługi pasażerów i połączenia na perony ze schodami ruchomymi w obie strony itd. Dworzec, który dziś znajduje się w galerii handlowej może pozostać jako uzupełnienie. Oceniam go negatywnie. Znajduje się z boku, jest trudno dostępny. Strukturalnie jest to błędne rozwiązanie. Jedynym rozsądnym krokiem jest powrót do starej struktury.

Plac przed dworcem też zmieniłby pan. Parking musi zniknąć?
Stanisław Sipiński: Gdybym był Billem Gates’em to bym ten plac miastu sprezentował. Ale niestety daleko mi do tego człowieka, dlatego mogę miastu sprezentować projekt. Ten plac powinien i może być śliczny. Powinien być pieszy, z przejazdem jedynie dla taksówek czy autobusów. Wiedzę tam elegancką płytę placu, z dobrego kamienia, dobrze oświetloną.

Nasz projekt wprowadza tam wodę i drzewa, które zresztą kiedyś tam były. Plac według naszego projektu to salon otwarty dla wszystkich, pozwalający odpocząć w oczekiwaniu na pociąg. Przed wojną na dworcu była wysokiej klasy restauracja, z eleganckim wnętrzem z palmami. Dlaczego dzisiaj tego ma nie być? Dlaczego dziś podróżny traktowany jest jak przedmiot do przerzucania? Przecież dworzec to jeden z najważniejszych budynków użyteczności publicznej, ważniejszy nawet niż ratusz.

A Poznań City Center zostawiłby pan czy zburzył?
Stanisław Sipiński: Hm. Życie coś z tym zrobi. Nie będę tego komentował. Życie jest tak bogate, że jeśli galeria będzie miała się obronić, to się obroni.

Pójdźmy trochę dalej na wschód, mamy Wolne Tory. Co by pan tam widział: wieżowce czy Wildę 2?
Stanisław Sipiński: To świetny kawałek terenu w sercu miasta, na którym może powstać piękna nowa dzielnica, dlaczego nie Wilda 2.

Nie wieżowce?
Stanisław Sipiński: A może właśnie wieżowce. Nie lubię mówić o wysokościowcach jakby to był jakiś rak. Obok na działce PKS-u miasto wydało decyzję o warunkach zabudowy na wieżowce, które nawiązują do zaprojektowanego przez nas kompleksu placu Andersa i znajdują się w pasie ścisłego biznesowego centrum. Niezależnie od tego czy będą tam budynki wysokie czy nie, Wolne Tory powinny stać się dzielnicą z placami, szkołami, kościołem, ulicami i dużym miejskim parkiem z zielenią odgraniczającą tory kolejowe od budynków. Warto pościć tramwaj w stronę Hetmańskiej.

Miasto ma świadomość potencjału tego miejsca i wspólnie z PKP opracowało założenia konkursu urbanistycznego w ramach komitetu, w którym również zasiadałem.

Czy PKP nie podchodzi zbyt biznesowo do tego terenu? Za 50 lat będziemy mieli tam upchniętą mieszkaniówkę i brak miejsca, gdzie można wyjść na spacer. Nie obawia się pan takiego scenariusza?
Stanisław Sipiński: W biznesie czy działaniach gospodarczych „wishful thinking" się nie sprawdza. Można przewidywać zagęszczenie zabudowy zbliżone do tego historycznego na Wildzie, a de facto będzie jednak bardziej ekstensywne. Dzisiejsze przepisy prawa budowlanego nie dopuszczają, ze względu na linijkę słońca i przesłanianie, na projektowanie podwórek – studni.

Nie ma znaczenia czego ktoś chce: czy kolej czy miasto. To, co możemy obecnie zrobić, to ubrać Wolne Tory w reguły przestrzennego rozwoju, tak by uniknąć kardynalnych błędów. Na tym etapie nie rozstrzygniemy, czy na Wolnych Torach staną wieżowce, albo nie. Planowanie urbanistyczne to krystalizowanie przestrzeni. Ponadto polega ono na zaprojektowaniu sprawnych z punktu widzenia całego miasta układów komunikacyjnych oraz określenia granicznych parametrów gęstości zabudowy z uwzględnieniem przestrzeni publicznych i terenów zielonych. Co do przyszłości Wolnych Torów - założenia konkursowe winny moim zdaniem przewidywać ograniczenie miejsc parkingowych i tym samym mniejszego ruchu dla tego terenu.

Rzeka
Warta za 20 lat? Chciałby pan, by znowu popłynęła Chwaliszewem, jest przecież taki pomysł miasta.
Stanisław Sipiński: Może to co powiem będzie niepopularnie, ale nie jestem zwolennikiem odtworzenia Starego Koryta Warty. Wprowadzenie wody w dawne koryto nie zmieni w sposób radykalny tej przestrzenni. Wystarczy, że to co mamy dobrze zagospodarujemy. Koszty odkopania starego koryta i problemy techniczne są na tyle duże, ze nie wierzę w to byśmy byli tak bogaci, by do tego doszło. To wcale nie znaczy, że należy zapomnieć o problemie. Na odcinku od mostu Królowej Jadwigi do mostu Chrobrego powinny powstać piękne nadbrzeża zamiast betonowego ścieku, który jest teraz. To miasto powinno być inicjatorem tych zmian. Chciałbym aby opracowane strategie w końcu przełożyły się na rzeczywistość. O wiele większą wartość ma rzeka, która wchodzi w miasto pięknym na półdzikim szwem niż budowa 500 metrów kanału.

Miasto powinno zmienić priorytety? Warta póki co nie jest na górze listy.
Stanisław Sipiński: Być może rzeka będzie pomysłem Poznania na najbliższych parę lat, choć ja bym tego nie stawiał na pierwszym miejscu. Uważam, że rewitalizacja dzielnic Wildy, Jeżyc i zmiana filozofii ruchu samochodowego w mieście to o wiele ważniejsze sprawy. Budapesztem czy Wenecją nigdy nie będziemy. Krytykujmy raczej to, że rzeka jest ujęta w betonową rynnę i wygląda jak kanał nawadniający w Nevadzie. To warto zmienić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski