Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Frank ma problemy, ale nie wiadomo jakie [RECENZJA FILMU]

Kamil Babacz
"Frank" opowiada o bardzo nietypowym zespole muzycznym
"Frank" opowiada o bardzo nietypowym zespole muzycznym Materiały dystrybutora
"Frank" Abrahamsona jest pełen niespełnionych obietnic. Ogląda się go nieźle, ale zostawia z niedosytem i mnóstwem pytań.

Chłopak przemierza przedmieścia i o każdej napotkanej osobie układa w głowie piosenkę. W porządku, niech to będzie film o opętanym przez muzykę dwudziestolatku. Co chwilę też twittuje o swoich kompozytorskich próbach, a jego nowe posty pojawiają się w kadrach. Pierwszy film z narracją prowadzoną na Twitterze - czemu nie? Poznaje bardzo nietypową grupę muzyków, kiedy jeden z nich próbuje się utopić w morzu. Zawsze chętnie obejrzę komedię o zespole pełnym świrów, którego lider nigdy nie zdejmuje karykaturalnej sztucznej głowy. Zamiast ruszyć w trasę, zamyka się z nimi w domku w lesie, by nagrać płytę. Robi się poważnie, ale niech będzie o nagrywaniu płyty i twórczych konfliktach...

I tak w sumie co chwilę. "Frank" to dziwny film. Jego twórcy sprytnie podrzucają fałszywe tropy, więc oglądałem go z przyjemnością, bo uwielbiam być zwodzony. Szkoda tylko, że ten właściwy trop, na który w końcu stawiają, okazuje się, przy takiej ilości różnych możliwości, dosyć oczywisty. Przesuwając nacisk z absurdu i czarnego humoru na realne problemy, powodują, że coś zaczyna się w nim gryźć, bo jego inteligencja i estetyczna świeżość muszą ustąpić miejsca wygodnym odpowiedziom. Ale może jest jednak o czymś innym niż psychiczne problemy bohaterów?

To pęknięcie w filmie powoduje, że zaczynają razić niedomówienia (jak można siedzieć ciągle w internecie i nie rozumieć, jak tak naprawdę działa?), ale można też uznać, że owe niedomówienia otwierają zupełnie nowe pola interpretacji. Czy główny bohater jest po prostu głupi, czy absolutnie wyrachowany? Jedna ze scen ukazuje całe tkwiące w nim zło. To, że zrobił ze swojego zespołu pośmiewisko, nabiera innego znaczenia. "Frank" okazuje się o czymś innym. Jego internetowa narracja jest ukryta, ale tak jak w rzeczywistości, to, co dzieje się w sieci, ma bezpośredni wpływ na życie bohaterów. Film stawia wtedy pytania o etyczne wątpliwości wobec tzw. "kwasów z YouTube'a". O to, czy gdy śmiejemy się z kolejnego głupka w internecie, to z jednej strony - czy nie robimy mu krzywdy, z drugiej - w jakim stopniu jesteśmy przez tego głupka lub związanych z nim manipulowani.

Skłaniam się ku temu odczytaniu, bo "Frank" to wtedy także krytyka odbiorców współczesnej muzyki i wydającego ją rynku. Na nim nie liczą się już piosenki, talent, umiejętności. Już nawet nie dobrze wyprodukowane i wymyślone popgwiazdy. Liczą się "nowe zjawiska" (tak też nazywa się festiwalowa scena, na której występuje filmowy zespół) - takie właśnie muzyczne memy. W równym stopniu pozbawione znaczenia skandale, co chwilowe, "odkrywcze" muzyczne trendy, których aktualność trwa kilka miesięcy. "Frank" uderza w ten gorzki ton - w końcu grupa, która tak rozbawiła internautów, grała całkiem niezłą muzykę. A ja przecież poszedłem na ten film, bo na plakacie był gość ze śmieszną głową.

Frank
Irlandia, Wielka Brytania, 2014
reż. Leonard Abrahamson
wyst. Michael Fassbender

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski