Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Galeria Miejska Arsenał: Instytucja chwilowo krytyczna? [ZDJĘCIA]

Kamil Babacz
Katarzyna Krakowiak, The Secret Life of Melted Air
Katarzyna Krakowiak, The Secret Life of Melted Air Galeria Miejska Arsenał
Projekt "W stronę instytucji krytycznej" to pierwsza próba autorefleksji Galerii Miejskiej Arsenał. Wnioski po wystawie nie wydają się optymistyczne.

Mija rok od krytycznego zrywu pracowników Galerii Miejskiej Arsenał, którego chyba nikt się spodziewał. Rok od integrującego wiele osób i środowisk głosu sprzeciwu wobec likwidacji galerii i planów zastąpienia jej czymś podobnym, tyle że kierowanym przez organizację pozarządową. Ciężko nie mieć tego w głowie, gdy myśli się o nowej wystawie Arsenału.

"W stronę instytucji krytycznej" to zresztą znacznie więcej niż wystawa. W ramach całego projektu odbyło się kilka debat, poruszających tematy instytucji kultury i ich relacji z władzą oraz artystami, poświęconych architekturze tego miejsca, a nawet polityce mieszkaniowej miasta. Prowadzony jest blog, przygotowywana jest publikacja. Arsenał pierwszy raz zaprosił artystów na rezydencję - wszystkie prace powstały w galerii i odnoszą się do jej przestrzeni oraz dalszej i bliższej historii.

Jest ich pięć i aż dwie z nich znajdują się na zewnątrz galerii. Pierwsza to neon zaprojektowany przez Rafała Jakubowicza, który zawisł na Od:zysku. Jest połączeniem logo skłotu i "jaskółki" - neonu Mody Polskiej. Druga to instalacja Ewy Toniak - naklejone na szyby galerii zdjęcia z wystawy z lat 60. i stojące przed witrynami zrekonstruowane kwietniki, które dekorowały wystawy prezentowane w tamtym czasie. Po wejściu na piętro galerii okazuje się, że ażurowy sufit znajduje się niemal przy samej podłodze. Jego opuszczenie to pomysł Katarzyny Krakowiak. Dalej jest współczesna Żelazna Dziewica Jakuba Szczęsnego, wyglądająca trochę jak biurowy boks, tylko trochę bardziej niekomfortowy. W środku - krzesło, komputer, a w nim Excel. Ścianę dalej wyświetlany jest film "Osad" Wojciecha Doroszuka złożony z ujęć z przestrzeni galerii pozostającej poza zasięgiem wzroku widza.

Do ostatniej sali wiedzie bas - po wejściu okazuje się, że w wygłuszonym styropianem pomieszczeniu grają QLHEAD i Wojciech Luchowski, a przed nimi tańczy kilka osób. To jedna z odsłon "Protest Song" Zorki Wollny - kilka zespołów podjęło się zadania stworzenia piosenki o Arsenale.

Jak na projekt, którego nazwa brzmi jak otwarcie nowego okresu w dziejach tej instytucji - krytycznego i aktywnego - jest tu dosyć pusto i ponuro. Przypomina mi się pytanie, które padło podczas jednej z debat - czy Arsenał zmierza w stronę instytucji kultury na stałe, czy to tylko jednorazowe przedsięwzięcie? I wymijająca odpowiedź nowego dyrektora galerii.

- Jest to nazwane projektem zarówno dlatego, że składa się z wielu elementów, ale przede wszystkim dlatego, że sama krytyka instytucjonalna musi się rozwijać w czasie. Jedna wystawa tego nie załatwi. To pierwszy krok, jaki wykonała ta instytucja od 65 lat - mówi Anna Czaban, jedna z kuratorek wystawy. I przyznaje, że nie wie, co będzie dalej, ale to pierwsza próba autorefleksji nad tym, co jest.

Ale wystarczy chwila refleksji nad wystawą, by dojść do wniosku, że jest ona raczej zamknięciem pewnego okresu, a nie otwarciem nowego. Właściwie każda z prac dotyka (z przekąsem) wątków, które pojawiły się przez pół roku protestu tej instytucji. Kwietniki postawione przez Ewę Toniak, by w galerii było ładniej, przyjaźniej, bo przecież nikt tu nie przychodzi. Spadający na głowę sufit w mieście, które jak mówił dyrektor wydziału kultury "wymaga przewietrzenia". Excel, tabelki, frekwencja i pozyskiwanie środków, czyli argumenty wydziału na nieudolność pracowników galerii. A na sam koniec jeszcze dyskoteka z duchami - muzyka skomponowana przy użyciu fragmentów debat, które się tam odbyły. Ta wystawa kojarzy mi się nie z nowym kierunkiem, ale... z cmentarzyskiem.

Na blogu polemizują na temat wystawy Ewa Toniak i Karolina Sikorska, była zastępczyni dyrektora galerii. "Rozdziela" je Agata Skórzyńska, kulturoznawczyni. Streszcza ich poglądy - głos Karoliny jako głos upominający się o zmarnowaną szansę - "Wbrew temu wszystkiemu, co wydarzyło się w ostatnim roku w Galerii, wystawa pozostała wystawą…" i spostrzeżenie Ewy Toniak, że ta galeria nigdy nie była krytyczna, nie była nawet awangardowa. I trafia w końcu w samo sedno stwierdzając, że "wystawa, która pokazuje (jak rozumiem): »ta instytucja nigdy nie była krytyczna« jest w pewnym sensie regresem. Otóż była krytyczna: między latem 2013 a zimą 2014…".

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski