Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sądy zabierają dzieci, bo... wiedzą lepiej? Dramatyczna historia pani Ewy

Krystian Lurka
Jak mówi Ewa Rychlewska, sprawa pani Agnieszki jest podobna do tej, którą miała dziewięć lat temu. Wtedy podważono wyrok sędziego Sadury, wydany na podstawie opinii biegłej Kapicy-Szczepanek
Jak mówi Ewa Rychlewska, sprawa pani Agnieszki jest podobna do tej, którą miała dziewięć lat temu. Wtedy podważono wyrok sędziego Sadury, wydany na podstawie opinii biegłej Kapicy-Szczepanek Maciej Urbanowski
Matka może stracić córkę. Ten sam sędzia i ta sama biegła 9 lat temu prowadzili podobną sprawę. Wtedy kobieta wygrała.

Do redakcji "Głosu" zgłosiła się Ewa Rychlewska z Puszczyko-wa, matka 18-letniego Andrzeja. Kobieta dziewięć lat temu stoczyła batalię z poznańskim wymiarem sprawiedliwości o to, by sąd nie zabrał jej syna do domu dziecka. Pani Ewa skontaktowała się z nami po tym jak przeczytała artykuł o pani Agnieszce, której sąd chce ograniczyć władzę rodzicielską ze względu na niestabilną sytuację finansową i trudną młodość.

- Spotkała mnie taka sama tragedia, jak panią Agnieszkę. Również ze względu na niezrozumiałą opinię biegłej i pochopne decyzje sędziego musiałam rozstać się z moim synem - mówi Ewa Rychlewska i dodaje: - W mojej sprawie też pojawiły się nazwiska biegłej Marii Kapicy-Szczepanek i sędziego Bartosza Sadury.

Spotkaliśmy się z panią Ewą, jej synem i świadkiem w sprawie sądowej - Ludmiłą Kmiecińską, która w przeszłości organizowała pomoc sąsiedzką dla walczącej o dziecko matki. Jak mówi pani Ewa, to, co się działo dziewięć lat temu, można opisać jednym słowem: koszmar.

Czytaj:
Sąd w Poznaniu: Mama straci córeczkę, bo... jest na nią za biedna

Kobieta - według opinii Marii Kapicy-Szczepanek, biegłej psycholog i wyroku sędziego Bartosza Sadury - powinna oddać syna do domu dziecka. Między innymi dlatego, że "kierując się dobrem dziecka nie należy go obciążać dodatkowym stresem", a na to chłopiec miał być narażony przebywając z matką.

Kobieta, mimo że tak jak i pani Agnieszka, miała pozytywne opinie na swój temat, zgodnie z postanowieniem sądu nie powinna opiekować się swoim synem. Kiedy o decyzji dowiedzieli się sąsiedzi i znajomi, ruszyła lawina pomocy.

- Pani Ewa, mimo że od maleńkości Andrzejka wychowywała samotnie, była wzorową mamą i zapewniała chłopcu stabilizację finansową - mówi Ludmiła Kmiecińska i dodaje, że okoliczni mieszkańcy pisemnie deklarowali swoje oburzenie pomysłem umieszczenia syna pani Ewy w domu dziecka.

Jak wspomina, przekonywali sąd, że zawsze widywali chłopca zadowolonego, bawiącego się z rówieśnikami czy jeżdżącego na rowerze pod opieką matki. Prosili o pomoc także Ministerstwo Sprawiedliwości. Psycholog Ewa Dobieżyńska napisała pismo do ministerstwa, rozpoczynające się słowami: "nie mogę stać obojętnie z boku i przyglądać się jak na moich oczach niszczy się życie drugiego człowieka". W sprawę zaangażował się "Głos Wielkopolski" i inne lokalne media.

Dopiero po odwołaniu się od wyroku i medialnym zamieszaniu, sąd oddalił wniosek o odebranie władzy rodzicielskiej pani Ewie. Teraz matka wspólnie z synem i sąsiadami zapowiada pomoc pani Agnieszce i pozostałym kobietom, które znalazły się w podobnych sytuacjach.

Zobacz też:
Matka traci córkę, a sąd i biegła nie mają zastrzeżeń

Kancelaria za darmo pomoże pani Agnieszce
W czwartek pisaliśmy o tym, że czytelnicy zadeklarowali pomoc finansową i prawną pani Agnieszce.
Kobieta, która ma stracić dziecko, spotkała się już z prawnikiem, który zajmie się jej sprawą i zrobi wszystko, aby sąd wydał sprawiedliwy wyrok. Bezpłatną pomoc zapewni mecenas Daniel Majchrzak z kancelarii prawnej "Majchrzak Brandt i Wspólnicy" z Poznania.

Czytaj:
Matka za biedna na dziecko? Ruszyła lawina pomocy

"Nie jest za biedna, a niestabilna emocjonalnie"
O uzasadnieniu postanowienia Sądu Rejonowego w sprawie pani Agnieszki, poinformowała nas Joanna Ciesielska-Borowiec, rzeczniczka Sądu Okręgowego w Poznaniu.

Jak podkreśla rzeczniczka Joanna Ciesielska-Borowiec, na 18 stronach uzasadnienia sporządzonego przez sędziego nie ma "ani pół zdania" o tym, że matka jest za biedna, aby wychowywać i opiekować się dzieckiem.

- Sędzia, który wydawał postanowienie w sprawie brał pod uwagę wszystkie okoliczności - mówi Joanna Ciesielska-Borowiec i zaznacza, że czynnik finansowy był tylko jednym z nich. Podkreśla też, że sędzia kierował się jedynie dobrem dziecka, a w takich sprawach bardzo często jedna ze stron procesu jest niezadowolona.

Zdaniem rzeczniczki, kluczowa w sprawie była rzekoma niestabilność emocjonalna pani Agnieszki i to, że nie ma gwarancji, że kobieta, która była prostytutką, w przyszłości nie postanowi ponownie zarabiać w ten sposób.

Rzeczniczka dodaje także, że sąd zbadał wszystkie dokumenty, także te jednoznacznie wskazujące na to, że dziecko obecnie jest wychowywane bardzo dobrze. Jak zauważa Joanna Ciesielska-Borowiec, z uzasadnienia wynika, że w żadnym z dokumentów nie ma jednoznacznej sugestii, że ojciec byłby złym rodzicem.

- Z dokumentów, które miał do dyspozycji sąd można dowiedzieć się, że rodzice mieli porównywalne predyspozycje do wychowywania swojej córki, dlatego też musiał skoncentrować się na szczegółach - mówi Joanna Ciesielska-Borowiec. Tymi szczegółami okazała się przeszłość pani Agnieszki i to, że prowadząc swój gabinet kosmetyczny prawdopodobnie będzie musiała od rana do wieczora przebywać w miejscu pracy.

***

Prosimy wszystkie osoby, którym wydaje się, że padły ofiara niesprawiedliwego wyroku sądu w sprawie ograniczenia lub odebrania dziecka, o wiadomość pod adres [email protected]

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski