Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cytadela: urząd zgodził się na szeregowiec. Za inwestycją stoi oskarżony biznesmen z Pacha Poznań

Łukasz Cieśla
Hubert Kużdowicz w przeszłości bez skutku starał się o warunki zabudowy. Urząd wówczas był "na nie". Teraz na jego byłym gruncie ma stanąć szeregowiec spółki Dariusza M. W tym przypadku urząd jest już "na tak"
Hubert Kużdowicz w przeszłości bez skutku starał się o warunki zabudowy. Urząd wówczas był "na nie". Teraz na jego byłym gruncie ma stanąć szeregowiec spółki Dariusza M. W tym przypadku urząd jest już "na tak" Waldemar Wylegalski
Oskarżany o oszustwa Dariusz M. stoi nie tylko za dyskoteką Pacha Poznań. Również za kontrowersyjną inwestycją na poznańskiej Cytadeli. Chodzi o budowę sześciu mieszkań na zboczu zabytkowego parku. Zgodzili się na nią miejscy urzędnicy. Tymczasem wcześniej poprzedniemu właścicielowi tych działek dwukrotnie odmówili wydania warunków zabudowy. Dariuszowi M. przy inwestycji doradza Eugeniusz Figiel, były pracownik Wydziału Urbanistyki i Architektury Urzędu Miasta.

Eksurzędnik w swoim byłym miejscu pracy starał się o niezbędne zgody na inwestycję. Efekt jego pracy? Inwestor, spółka związana z oskarżonym Dariuszem M., dostał od miasta zgodę na postawienie "trzech budynków mieszkalnych jednorodzinnych dwulokalowych w zabudowie szeregowej".

Jak mówią okoliczni mieszkańcy, pod tą długą nazwą kryje się apartamentowiec dla sześciu rodzin. I protestują, a zrozumienie dla ich argumentów wykazał Wojewódzki Sąd Administracyjny. Skrytykował i uchylił pierwszą decyzję urzędu o warunkach zabudowy. Ale Urząd Miasta ponownie wydał warunki zabudowy, zgodne z planami inwestora. Pozwolił także, by na swoje działki, znajdujące się na stromym zboczu Cytadeli, dojeżdżał przez miejskie grunty. To kluczowa zgoda, bo dzięki niej firma uzyskała dostęp do drogi publicznej i tym samym spełniła jeden z warunków koniecznych do uzyskania warunków zabudowy.

Zobacz:
Mieszkańcy nie chcą bloków na Cytadeli!

Inwestycja powstaje pomiędzy ul. Na Stoku i Szelągowską, w ładnie położonej, spokojnej części Poznania. Blisko stąd na Stary Rynek, nad Wartę, a jeszcze bliżej do zabytkowego parku Cytadela. Przed laty poprzedni właściciel działek, Hubert Kużdowicz, starał się o ich zabudowę. Ale Urząd Miasta, w roku 2002 i 2003, dwukrotnie odmawiał wydania warunków zabudowy, o które wystąpił jego pełnomocnik.

Urząd powoływał się wtedy na rozmaite argumenty. Na brak zgody konserwatora zabytków, niezgodność z planem miejscowym (obecnie nieaktualnym). Także na fakt, że obiekty nie mogą naruszać podstaw kompozycji przestrzennej parku, a zabudowa ingerowałaby bezpośrednio w relikty umocnień zabytkowego Fortu Winiary. Urzędnicy pisali również o ochronie przyrody. I co ważne - teren Kużdowicza nie posiadał dostępu do drogi publicznej.

Właściciel postanowił sprzedać odziedziczoną ziemię, bo jak mówi, zrozumiał, że niczego nie wybuduje. Sprzedał ją, jak wspomina, "za pół ceny".

Ziemię od Kużdowicza kupił pewien poznański przedsiębiorca z branży budowlanej i ciepłowniczej. Pieniądze inwestował w nieruchomości. Planował zabudowę tych działek. Zamierzeń nie zrealizował, bo kilka lat temu jego firmy wpadły w kłopoty finansowe. Wtedy jego adwokat miał mu zaproponować pomoc "specjalisty od finansów" - Dariusza M. Prawnik znał Dariusza M., bo reprezentował go w innych sprawach.

Niebawem zadłużony poznański biznesmen podpisał umowę z Dariuszem M. Ten przejął jego majątek. Oficjalnie po to, aby nim zarządzać i oddłużyć. Nabył również działkę na Cytadeli. Dziś przedsiębiorca czuje się oszukany przez M. Zarzuca mu m.in. wyprowadzanie majątku z jego firm. Sprawę wyjaśnia poznańska prokuratura.

Czytaj też:
Wielkopolscy architekci projektują kiczowato?

Przedsiębiorca opowiedział nam o losach działki na Cytadeli:
- Nieruchomość kupiłem kilka lat temu, polecił mi ją pewien pośrednik. Skontaktował mnie także z doradcą inwestycyjnym Eugeniuszem Figlem, znającym procedurę uzyskiwania warunków zabudowy. Pan Figiel, po zapoznaniu się z dokumentami powiedział, że zrealizowanie inwestycji na tym gruncie będzie trudne, ale nie niemożliwe. To były takie wstępne rozmowy. Inwestycję i kontakty przejął potem Dariusz M. Bardzo chciał poznać pana Figla i wykazywał olbrzymie zainteresowanie tym gruntem.

Eugeniusz Figiel nie ma nawet skromnej strony internetowej. Skąd więc wiadomo, jak do niego trafić? Osoby z branży budowlanej mówią nam, że po prostu jest polecany jako skuteczny fachowiec. Zna urzędnicze procedury. W latach 1989-2003 był zatrudniony w Wydziale Urbanistyki i Architektury Urzędu Miasta. Jako inspektor wydawał pozwolenia na budowę inwestycji drogowych. Po odejściu z urzędu zajął się działalnością doradczą na własny rachunek.

Formalnym inwestorem na Cytadeli jest spółka Zespół Szkół Prywatnych Szkolna 13. Pod tym adresem w Goleniowie, skąd pochodzi Dariusz M., mieści się zespół szkół. Dariusz M. za jego przejęcie ma jeden ze swoich kilku procesów karny. Zarzuca się jemu oszustwo na szkodę poprzednich właścicieli szkoły i przejęcie ich majątku.

O Dariuszu M. pisaliśmy już w "Głosie Wielkopolskim". M.in. w kontekście dyskoteki Pacha Poznań, za którą również stoi. Klub muzyczny wynajął od miasta lokal w centrum Poznania po bardzo preferencyjnej stawce czynszowej. Urzędnicy tłumaczyli się, że klub to splendor dla miasta. A procesy karne M. ich nie interesują.

W przypadku inwestycji na Cytadeli, o warunki zabudowy występował pośrednik: firma Chang z Poznania. Ją z kolei reprezentował wspomniany Eugeniusz Figiel.

Na wniosek Chang, Urząd Miasta w październiku 2011 roku po raz pierwszy wydał warunki zabudowy. Decyzję wydano, mimo że kilka miesięcy wcześniej zastrzeżenia zgłosił Zarząd Zieleni Miejskiej. M.in. dlatego, że inwestycja zagrażała przyrodzie i zabytkom. ZZM wskazał też, że nikt nie konsultował z nim inwestycji.

Urząd wydał jednak warunki zabudowy. Ale na jego decyzję mieszkańcy poskarżyli się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Ich zdaniem nowy budynek będzie za wysoki, nie nawiązuje swoją stylistyką do sąsiednich domów, stanie na stromej skarpie, która może się osunąć, będzie zagrażać parkowi i zabytkom. Sąsiedzi skarżą się także, że miasto nie informuje ich o swoich decyzjach, odmawiając im prawa do bycia "stroną".

Ale w SKO niczego nie wskórali. Złożyli więc skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. A ten uchylił decyzję urzędników i zakwestionował tzw. dobre sąsiedztwo.

Sąd wskazał, że poznańscy urzędnicy przeprowadzili "kadłubową pseudoanalizę urbanistyczną", która miała uzasadniać, że nowy budynek pasuje do pozostałych. Wytknął, że planowana inwestycja nie nawiązuje do linii zabudowy stojących budynków (budynek ma stać pomiędzy domami przy Szelągowskiej i Na Stoku - dop. red.) . Działania prezydenta Poznania i urzędników sąd ocenił jako niezgodne z prawem. WSA dopytywał także, czy nowa inwestycja ma dostęp do drogi publicznej.

Kiedy sprawa przed sądem jeszcze się toczyła, miasto "sprzedało" inwestorowi dostęp do drogi publicznej. Podpisało z Dariuszem M. akt notarialny. Zgodnie z nim inwestor na "nieoznaczony czas" ma służebność przejazdu i przechodu przez działki miejskie. W efekcie "apartamentowiec" uzyskał połączenie z drogą publiczną - z ul. Szelągowską.

Inwestor musiał za to zapłacić jednorazowo 156 tys. zł brutto. Na jakiej podstawie ustalono cenę? Czy miasto każdemu inwestorowi pozwala przejeżdżać przez swoje działki? Dlaczego poszło na rękę Dariuszowi M.? Na te pytania, zadane na początku czerwca, nie dostaliśmy odpowiedzi z urzędu.

Po wyroku WSA, sprawa wróciła do Urzędu Miasta. Scenariusz się powtórzył. W lipcu 2013 roku urząd ponownie wydał warunki zabudowy dla "trzech budynków jednorodzinnych dwulokalowych w zabudowie szeregowej". Mieszkańcy znowu niczego nie wskórali w SKO. I znowu poskarżyli do WSA. Sąd rozpatruje ich skargę.

Urząd Miasta w marcu 2014 roku wydał inwestorowi pozwolenie na budowę. A wcześniej wydał decyzję o "lokalizacji inwestycji celu publicznego". Chodzi o budowę wodociągu i kanalizacji dla inwestycji, za którą stoi Dariusz M. Czy to oznacza, że miasto zapłaci za doprowadzenie mediów? Nie dostaliśmy jednoznacznej odpowiedzi. Paweł Marciniak, rzecznik magistratu, odpowiedział jedynie, że lokalizacja inwestycji celu publicznego "nie oznacza, że będzie realizowana ze środków publicznych".

Wskazał też, że zabudowa działki jest możliwa, bo teren w 2007 roku został wyłączony z ochrony konserwatora zabytków. Ponadto inwestor w 2011 roku uzyskał opinię Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, że planowana budowa nie wpłynie negatywnie na przyrodę. Rzecznik dodał, że obecna decyzja o warunkach zabudowy jest prawomocna, a skarga do WSA nie wstrzymuje jej wykonania. M.in. dlatego miasto wydało pozwolenie na budowę.

Urzędnicy napisali nam także, że miesięcznie wydają około sto WZ-etek (decyzje o warunkach zabudowy) i około dwustu pozwoleń na budowę.

- Proszę nie sugerować globalnego spisku w czyimś interesie lub wbrew niemu. Działamy w oparciu o prawo, własne procedury i Strategię Miasta - zapewnia Urząd Miasta.

Z Dariuszem M., podobnie jak przy wcześniejszych tekstach o jego działalności, nie udało nam się skontaktować.
Rozmawialiśmy za to z Eugeniuszem Figlem. Przyznał, że pracował w Urzędzie Miasta, ale to dawne czasy. Czy wie o problemach z prawem Dariusza M.? Figiel odpowiedział, że nie interesują go takie sprawy. Nie chciał też komentować wyroku WSA. Odniósł się za to do protestów mieszkańców.

- Mieszkańcy zawsze podnoszą alarm. Sami mają tam domy, a innym nie pozwalają na budowę. O czym my tu mówimy? Studium przewiduje tam jeszcze kolejne działki pod zabudowę. A te domy, które powstają, są w zabudowie szeregowej, tak jak inne - zapewnia Eugeniusz Figiel.

Czy jego zdaniem w Poznaniu stosuje się nierówne standardy i są "równi i równiejsi"?

- Nie ma gorszego miasta niż Poznań. To trudne miasto dla inwestorów, nikt nie idzie im na rękę - przekonuje były urzędnik Wydziału Architektury i Urbanistyki.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.gloswielkopolski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski