Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mroźna lekcja w środku lasu

Redakcja
Jerzy Wachowiak (z lewej) chce, by dzieci uczyły się o lesie w... lesie
Jerzy Wachowiak (z lewej) chce, by dzieci uczyły się o lesie w... lesie Grzegorz Dembiński
Na razie uczniowie przyjeżdżają do lasu, ale być może wkrótce do szkół przyjedzie specjalny autobus "Mobilna szkoła", w którym będzie można dowiedzieć się wszystkiego o przyrodzie. Pomysł na tego typu lekcje ma myśliwy z Poznania - Jerzy Wachowiak, pisze Katarzyna Kamińska

Nogi grzęzną po kolana w kopnym śniegu, w nos i policzki szczypie 10- stopniowy mróz, parują boki czwórki koni czekających na swój pierwszy kurs. Środek lasu gdzieś za Neklą pod Poznaniem, zaśnieżona droga i jedyny kolorowy akcent - jaskrawy, żółto-zielony stary autokar wycieczkowy z tabliczką "dzieci". A one same rzucają śnieżkami, chuchają w ręce, dźwigają tajemnicze pakunki.
Tak wygląda początek nietypowej lekcji, jaką dla uczniów trzecich klas podstawówki Zespołu Szkół Publicznych w Czerniejewie zorganizowali myśliwi z koła łowieckiego Bura Chata.

Dzieci wsiadają do bryczek, siwe konie buchając parą biegną leśną drogą. Jazda kończy się kilkadziesiąt metrów od paśnika.

- To nie jest paśnik - śmieje się Jerzy Wachowiak. - To stołówka! Kto ma rodziców na gospodarstwie? Ręka w górę! - woła myśliwy. - Powiedzcie, miło byłoby, gdyby dziki przyszły i wyjadły to, co rodzice posadzili? Niemiło. I dlatego musimy zwierzęta karmić.

Myśliwi i dzieci przynieśli do lasu siano, jabłka, marchew, ziarna. Na razie jednak większą frajdę sprawia dzieciakom buszowanie po ośnieżonym lesie. Co rusz potykają się o kopczyk nie wiadomo czego.

- Jakie wielkie ziemniaki! - dziwią się dzieci. - Jakie ziemniaki! - prostuje Wachowiak. - To buraki cukrowe. Dla zwierząt zimą największym problemem nie jest brak jedzenia - wyjaśnia. - Tylko brak wody. My wiemy, że wystarczy ogrzać śnieg, by móc pić do woli. Zwierzęta tego nie wiedzą. Musimy więc pilnować, by rozbijać lód na zamarzniętych strumyczkach czy stawach, bo dzięki temu zwierzyna ma dostęp do wody. Innym sposobem na uzupełnianie płynów jest dostarczanie soczystych warzyw. I stąd ta pryzma buraków cukrowych. Jakby było cieplej, moglibyście spróbować, jakie są słodkie. Ale za to tu, zobaczcie - to lizawka - głos nauczyciela z Burej Chaty wibruje w mroźnym powietrzu . - Spróbujcie dotknąć paluszkiem i polizać. Słone?

Pomysł prosty - pokazać dzieciom, jak wygląda las, jego życie, praca, jaką trzeba wykonać na co dzień, by wszyscy jego mieszkańcy dobrze żyli. Jerzy Wacho-wiak nie po raz pierwszy zaprosił tu najmłodszych. Za każdym razem udaje mu się zarazić entuzjazmem kolegów, za każdym razem uczniowie korzystają z takich zajęć bez opłaty.

- Fajnie jest - uśmiecha się szeroko Olivia Kuliberda. - Nie jest wcale nudno. Tylko zimno, w jedną nogę mi zimno, o! teraz już w dwie.
- I nauczyłyśmy się , że trzeba dokarmiać zwierzęta w lesie zimą - dodaje Karolina Małyszka.
Dzieciaki przytupują i z niecierpliwością czekają na możliwość wyłożenia przywiezionych przysmaków do paśnika. Na da-ny sygnał błyskawicznie opróżniają worki z sianem, pod drewnianym rusztowaniem układają jabłka i marchew, wieszają warzywa na bokach "stołówki".

- Proszę pana, a zwierzęta znajdą te jabłka pod sianem? A nie podepczą ich? A jak na to śnieg napada? A nie za wysoko to wisi? A mała sarenka dosięgnie? - na pytania uczniów myśliwi cierpliwie odpowiadają i pilnują, żeby wśród źdźbeł nie została żadna reklamówka.

Gdy paśnik pęka już w szwach, przychodzi czas na ubranie świątecznego drzewka dla zwierząt. Na gałęziach potężnego świerka zawisają bombki, marchewki, jabłka, słonina. Dzieci w kręgu śpiewają "Pójdźmy wszyscy do stajenki", obok młody myśliwy na sygnałówce ogłasza koniec polowania.

- Przed świętami jeszcze tu przyjdziemy i do paśnika damy opłatek dla zwierząt - mówi na koniec Jerzy Wachowiak.

Myśliwi ogłaszają odwrót, dzieci wsiadają do bryczek, na końcu drogi płonie ognisko. Jeszcze tylko gorąca grochówka i dokładka, ostatni rzut oka na las i ... powrót do szkoły. A tam - ciąg dalszy lekcji o lesie. Trochę teorii i sprawdzian z wiedzy wyniesionej z lasu.

- Chcemy pokazać komu się da, że myśliwi nie tylko zwierzęta zabijają - mówi Jerzy Wachowiak. - My się nimi opiekujemy, o nie dbamy, dzięki nam dobrze im się dzieje.

Wachowiak ma idee fixe - stworzyć mobilną szkołę, która docierałaby do najmniejszych ośrodków w regionie. Dzięki niej uczniowie mogliby dowiedzieć się od specjalistów rzeczy, jakich nie ma w programach szkolnych.

- Przyjeżdżałby taki busik kilkuosobowy na cały dzień do szkoły i wykładowcy organizowaliby lekcję na określony temat - mówi Jerzy Wachowiak. - Mieliby pomoce naukowe i materiały szkoleniowe. Poznań jako ośrodek uniwersytecki dysponuje odpowiednią kadrą, a dzieci miałyby frajdę z nietypowych spotkań z przyrodą.

Plan ma szansę realizacji - myśliwy czeka na przyznanie grantu z Unii Europejskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski