Spowodowany był problemami, które miały tiry z pokonaniem wzniesienia pomiędzy Lutolem Suchym a Trzcielcem. Jeden z kierowców, który utkwił na kilka godzin w korku, uważa, że zamieszania w łatwy sposób można było uniknąć.
Według Zbigniewa Dembieckiego, w punktach poboru opłat przy wjazdach na autostradę informowano, tylko o "pewnych kłopotach przy wyjeździe z niej". - Tam kłopoty są zawsze. Jeżdżę często tym odcinkiem i taka informacja zazwyczaj wiązała się z dziesięciominutowym postojem - wyjaśnia Zbigniew Dembiecki. - Tego dnia był po prostu totalny korek i firma Autostrada Wielkopolska dokładnie wiedziała, że wjazd na odcinek A2 między Poznaniem a Nowym Tomyślem wiąże się z wielogodzinnym staniem w korku. Informacja powinna być bardzo jasna. Nie chcesz stać w korku, to zjedź z autostrady w Buku - dodaje kierowca.
Renata Rychlewska z Autostrady Eksploatacja odpiera jednak zarzuty. Według niej, firma nie miała dokładnych wiadomości o tym, co się dzieje na drodze wojewódzkiej łączącej się z autostradą. Trudno było ustalić, jak długo mogą potrwać utrudnienia i jak szybko kierowcy będą mogli opuścić autostradę.
Ci jednak próbowali to zrobić na własną rękę. Niektórzy - tam, gdzie było to możliwe - przejeżdżali przez pas zieleni i w ryzykowny sposób zawracali w stronę Poznania. Reszta musiała odstać swoje, martwiąc się, czy wystarczy paliwa na kilkugodzinne, mozolne posuwanie się w korku. Kierowca, który zgłosił się do redakcji "Głosu Wielkopolskiego", pracował na laptopie. Reszta musiała spisać ten czas na straty, choć wybrali autostradę, aby pokonać szybciej drogę.
Zbigniew Dembiecki wysłał e-maila do Autostrady Wielkopolskiej, w którym podaje pomysły, jak w przyszłości zapobiec takim sytuacjom. Jednym z nich jest umożliwienie nawrotu kierowcom przed bramkami z opłatami.
- Decyzję o przekierowaniu ruchu lub też zawróceniu kierowców podejmuje każdorazowo kierująca akcją policja. Tak było i w tym przypadku. W przeszłości, gdy na autostradzie dochodziło do wypadków, kierowców również zawracano z trasy. I taką decyzję także podejmowała policja - informuje Renata Rychlewska. Możliwości techniczne wiec istnieją, lecz w feralną środę ich nie wykorzystano.
- Gdyby informowano, że lepiej zjechać w Buku, to autostrada miałaby swoje 12 złotych, ja byłbym 3 godziny wcześniej w domu, a jednocześnie zmniejszyłby się korek - kończy kierowca.
Kierowcy kontra autostrady
Powtarzają się protesty przeciwko wysokości i sposobowi naliczania opłat za przejazd autostradami.
Motocykliści nie godzą się, aby traktować ich tak samo, jak samochody osobowe. Jednoślady według autostradowych taryfikatorów należą do tej samej kategorii co osobówki. W ubiegłym roku motocykliści przy bramkach płacili za przejazd drobnymi monetami lub też wysokimi nominałami i skrupulatnie liczyli pieniądze. Ten protest nie odniósł skutku. W czerwcu tego roku protestowali w Warszawie przed siedzibą Ministerstwa Infrastruktury, które może wprowadzić dodatkową kategorię pojazdów. Znana jest również historia adwokata Mariusza Frasa, który wygrał proces z zarządcą autostrady A4. Prawnik nie zapłacił w 2007 roku części opłaty za przejazd odcinkiem z Katowic do Krakowa, gdyż droga była remontowana i zakorkowana. Został zatrzymany na bramkach i oskarżony o wyłudzenie 6,5 złotego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?