Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokuratura: Obligacje Semaksu nie były dobrą inwestycją

Rafał Cieśla
Z nieoficjalnych informacji "Głosu Wielkopolskiego" wynika, że prokuratura postawi zarzuty za sprawę związaną ze sprzedażą obligacji poznańskiej spółki odzieżowej Semax.

Skąd taka decyzja? Do prokuratury dotarła opinia biegłych. Wynika z niej między innymi to, że sytuacja spółki jeszcze w 2008 roku nie była najlepsza, mimo, że wtedy właśnie namawiano do kupna jej obligacji. Biegli przeanalizowali też treść memorandum informacyjnego przedsiębiorstwa.

- Dokument ten nie zawierał informacji niezgodnych z bieżącą sytuacją ekonomiczną spółki Semax. Należy jednak stwierdzić, że pominięcie informacji istotnych dla oceny sytuacji ekonomicznej spółki, takich jak narastająca wartość należności nieściągalnych czy też zaleganie towarów trudno zbywalnych prowadziło do zafałszowania rzeczywistej sytuacji spółki - stwierdzili w swojej ekspertyzie biegli.

To jednak nie wszystko. W dalszej części biegli informują, że memorandum nie zawierało wszystkich istotnych elementów pozwalających na właściwą ocenę ryzyka inwestycyjnego . - Obligatariusze podejmowali decyzje w warunkach ryzyka niedopuszczalnego - stwierdzili eksperci i dodali, że było to spowodowane pominięciem istotnych informacji z punktu widzenia decyzji o zainwestowaniu w obligacje Semaksu.

Prowadząca postępowanie Prokuratura Rejonowa Poznań Stare Miasto na razie nie chciała komentować naszych informacji. Usłyszeliśmy tylko, że śledztwo trwa i ma zostać wkrótce przedłużone o kilka miesięcy.

Przypomnijmy, że afera związana z obligacjami firmy Semax wybuchła na początku 2009 roku. Wówczas okazało się, że Raiffeisen Bank Polska oferował swoim VIP-owskim klientom obligacje poznańskiej firmy odzieżowej. Opierając się na informacjach od inwestorów, przedstawiciele banku zapewniali, że to bardzo pewny zysk.
Tymczasem niecały miesiąc po zakończeniu sprzedaży obligacji Semax złożył wniosek o ogłoszenie upadłości, a bank wypowiedział firmie kredyty. Inwestorzy, którzy wykupili obligacje, zostali na lodzie. Do dziś walczą o swoje pieniądze. Niektórzy z nich stracili bowiem ponad milion złotych. Domagają się między innymi rekompensaty poniesionych strat przez bank Raiffeisen, którego przedstawiciele z kolei cały czas przekonują, że nie mają sobie nic do zarzucenia.

Jak sprawę ewentualnych zarzutów komentują reprezentanci obligatariuszy? - Myślę, że będziemy czekać na zebranie pełnego materiału dowodowego przez poznańską prokuraturę - zapowiada w rozmowie z "Głosem Wielkopolskim" Daniel Majchrzak z poznańskiej kancelarii Majchrzak Brandt i Wspólnicy, która reprezentuje grupę pokrzywdzonych obligatariuszy.

- Liczę, że prokuraturze uda się udowodnić, że nabywcy obligacji Semaksu zostali pokrzywdzeni przez bank Raiffeisen. Klienci przecież zostali wprowadzeni w błąd i ktoś musi za to odpowiedzieć - dodaje mecenas Majchrzak.

Czy tak się rzeczywiście stanie? Tego na razie nie wiadomo. Pewne jest natomiast to, że przynajmniej na razie nie dojdzie do żadnej ugody między grupą pokrzywdzonych a bankiem Raiffeisen. Obie strony spotkały się niedawno w warszawskim sądzie.

Jednak do żadnego porozumienia nie doszło. Powodem było między innymi to, że cały czas toczy się postępowanie upadłościowe firmy Semax z możliwością zawarcia układu z wierzycielami. I dopóki to postępowanie się nie skończy, to nie można merytorycznie rozpatrywać wniosku złożonego przez obligatariuszy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski