Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śledztwo: Biuro podróży Oskar podbierało klientów Fun Clubowi?

Łukasz Cieśla
Władze Fun Clubu uważają, że pracownicy Oskara od dawna "buszowali" po ich bazach danych, by przejąć klientów
Władze Fun Clubu uważają, że pracownicy Oskara od dawna "buszowali" po ich bazach danych, by przejąć klientów 123RF
Poznańskie biuro podróży Fun Club doniosło na swoją konkurencję - firmę Oskar. Ta ostatnia miesiącami miałaby włamywać się na serwer Fun Clubu, kopiować dane klientów, informacje o sprzedaży i atrakcyjności poszczególnych kierunków. W efekcie miało potem dochodzić do podbierania klientów. Firma Oskar odrzuca zarzuty twierdząc, że konkurencja chce je oczernić. Tymczasem poznańska policja mówi, że popełnienie przestępstwa jest prawdopodobne. A jej dochodzenie zaprowadziło ją aż do Francji.

Biuro podróży Fun Club twierdzi, że informatyk lub inni pracownicy Oskara miesiącami „buszowali” po serwerze Fun Clubu. Po to, by skopiować dane klientów, raporty sprzedaży, zdjęcia ofert. Przez 12 miesięcy, od marca 2013 roku, doszło do prawie 3000 logowań.

– Na podstawie baz danych budujemy ofertę. Biuro Oskar, znając naszą politykę cenową i dane klientów, zaczęła im wysyłać te same oferty, ale z niższą ceną. W efekcie straciliśmy część z nich – tłumaczy Piotr Sućko, prezes Fun Clubu. Zapowiada, że niebawem wystąpią z pozwem cywilnym przeciwko Oskarowi m.in. o odszkodowanie.

Obie firmy specjalizują się w organizowaniu wycieczek autokarowych. Podstawa biznesu to zdobycie klienta: indywidualnego, hurtowego, duże zakłady pracy czy parafie organizujące pielgrzymki. Piotr Sućko twierdzi, że już kilka lat temu odebrał anonimowy telefon. Dzwoniący mówił, że Fun Club powinien uszczelnić system, bo jest okradany z poufnych danych przez konkurencję.

– Powiedziałem wtedy właścicielom Oskara, że wiem, co robią. Ale się wypierali – relacjonuje Piotr Sućko.

Jak mówi, potem zaczęły pojawiać się kolejne sygnały o podbieraniu danych. – Zadzwoniła do mnie pracownica bardzo dużego ogólnopolskiego pracodawcy, naszego klienta. Do kontaktu ze mną miała zawsze ten sam, nieznany innym numer telefonu. Zapytała czy komuś udostępniałem jej numer, bo dostała telefon z Oskara z ofertą nawiązania współpracy. I niebawem straciliśmy tego klienta. Konkurencja zaproponowała mu niższą cenę, bo wcześniej prześwietliła nasze umowy – opowiada Piotr Sućko.

Takich przykładów podaje więcej: zaczęli dzwonić kolejni klienci, potem agenci sprzedający wycieczki Fun Clubu. Ci ostatni domagali się wyższych prowizji za sprzedane oferty Fun Clubu. Jak wskazuje Sućko, także oni wcześniej dostali telefon z Oskara.

– Zaczęliśmy stosować różne zabezpieczenia w naszym systemie informatycznym. Chodziło o to, by tego „szczura” zwabić do pułapki i poznać jego lokalizację. Ale ten „ktoś” był bardzo ostrożny. Gdy napotykał pułapki i nie mógł się „bezpiecznie” zalogować, szybko opuszczał nasz serwer – stwierdza Sućko.

Nieproszony gość zostawiał jednak numer IP. Poznańska policja, po doniesieniu Fun Clubu, wszczęła dochodzenie ws. bezprawnego pozyskiwania informacji. Grozi za to do 2 lat więzienia. Policjanci, po numerze IP, dotarli do właściciela serwera, firmy OVH z Francji. Ona wskazała, że dzierżawcą serwera jest poznaniak Filip W. I nikt poza nim nie ma do niego dostępu. Mężczyzna jest informatykiem pracującym dla biura Oskar.
Ważnym dowodem są zeznania byłej pracownicy Oskara, która od dłuższego czasu pracuje dla Fun Clubu. Powiedziała, że w poprzedniej firmie dostała link do danych Fun Clubu.

– W żadnym podbieraniu danych aktywnie nie uczestniczyłam. Ale wiem, że pracownicy Oskara włamywali się na serwer Fun Clubu – mówi nam kobieta.

Filip W., informatyk z Oskara, nie został jeszcze przesłuchany. W rozmowie z nami zapewnia, że nic złego nie robił.

– Żadnych takich ruchów, o które pan pyta, nie wykonywałem. Zbił mnie pan z pantałyku tymi pytaniami. A jeżeli była pracownica Oskara twierdzi, że ma wiedzę o jakichś włamaniach na szkodę Fun Clubu, to widocznie sama coś takiego robiła – mówi Filip W.

W podobnym tonie wypowiada się Janusz Szymański, współwłaściciel Oskara. – Aż się zdenerwowałem. Nic nie wiem o takim śledztwie. Fun Club podbiera nam pracowników, a teraz jeszcze oskarża o takie rzeczy. Traktuję to jako nieuczciwe działania konkurencji – zaznacza Janusz Szymański.

Tymczasem policja stwierdza, że sprawa jest rozwojowa. – Fakty, które ustaliliśmy, wskazują na uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa. Ale gospodarzem sprawy jest prokuratura i czekamy na jej dalsze wytyczne – mówi Andrzej Borowiak, rzecznik KWP.

Sprawę nadzorowała Prokuratura Rejonowa Poznań Wilda. Ale niedawno stwierdziła, że nie jest „właściwa” do jej dalszego prowadzenia. Bo Filip W. co prawda mieszka na terenie działania tej prokuratury, ale jeśli doszło do popełnienia przestępstwa, to w siedzibie biura Oskar. Mieści się na Placu Wolności w Poznaniu, czyli obszarze działania Prokuratury Rejonowej Poznań Stare Miasto. Ona z kolei, po otrzymaniu akt, uznała, że dochodzenie powinno „wrócić” na Wildę.

Prezes Fun Clubu mówi, że jest zaniepokojony tym przerzucaniem się aktami przez poznańskie prokuratury. Chciałby, aby sprawa została szybko wyjaśniona. Spór kompetencyjny między prokuraturami ma teraz wyjaśnić poznańska Prokuratura Okręgowa. Wskaże jednostkę, która będzie nadzorować tę sprawę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski