- Cały czas będziemy obecni w debacie publicznej. Ostatnio zgłosiliśmy kandydaturę Andrzeja Białasa, wiceprezesa stowarzyszenia, do Poznańskiej Rady Działalności Pożytku Publicznego, skupiającej lokalne organizacje społeczne - przyznaje Agnieszka Ziółkowska z My-Poznaniacy.
Wybory do rady już jutro. To jednak dopiero początek ofensywy stowarzyszenia. - Zdajemy sobie sprawę z tego, że nikt już nie będzie nas traktował jak grupę osób "niewinnych" politycznie - przyznaje Lech Mergler. - Dzięki zaangażowaniu w wybory staliśmy się jednak podmiotem, z którym rządzący zaczęli się liczyć - dodaje wiceprezes stowarzyszenia.
My-Poznaniacy pracują teraz nad stworzeniem "materialnej bazy" dla działalności organizacji. I twierdzą, że w najbliższych miesiącach ich szeregi zasili wielu nowych członków. W tej chwili stowarzyszenie liczy 45 osób. Wkrótce ma ich być dwa razy więcej. Intelektualne zaplecze organizacji stworzy grupa ekspertów. Nie tylko członków komitetu honorowego.
- To przede wszystkim specjaliści z zakresu nauk społecznych, którzy doradzają nam konkretne kierunki rozwoju - mówi Lech Mergler.
Jednym z nich mogłaby być próba stworzenia tzw. partii miejskiej. - Byłaby to organizacja działająca niejako w opozycji do partii krajowych, występująca tylko w imieniu lokalnych interesów - mówi Mergler.
Przedstawiciele stowarzyszenia przyznają, że ruch prawdopodobnie weźmie udział w kolejnych wyborach samorządowych. Póki co chcą się jednak skupić na dyskusji o najważniejszych problemach miasta. A wśród nich?
- Budżet miasta i studium zagospodarowania przestrzennego - wylicza Lech Mergler. - Nierozwiązana sprawa lotniska na Krzesinach, parku Rataje, reforma rad osiedli, czy protest przeciwko budowie bloków na os. Tysiąclecia - dodaje.
Dyskusji na te tematy służyć mają konferencje tematyczne. - Chcemy stworzyć okrągły stół w takich sprawach jak gospodarka przestrzenna czy odrodzenie śródmieścia i rozmawiać z władzami o swojej wizji Poznania - mówi Mergler.
I twierdzi, że dzięki udziałowi w wyborach do sfery publicznej przeniknęły niewygodne dla władzy tematy.
- Wykorzystamy to, by krytykować brak infrastruktury na Morasku i Szczepankowie, protestować w sprawie spalarni, czy podziału miasta na bogatsze i poprzemysłowe dzielnice, dla których nie ma wizji.
A Jacek Jaśkowiak? Czy nadal będzie angażował się w działalność stowarzyszenia? - Jeśli zwycięży koncepcja My-Poznaniaków jako ruchu, który podejmuje pozytywne inicjatywy, rozszerza struktury i bazuje na klasie średniej, to chciałbym w tym uczestniczyć - mówi. - Nie może to być jednak taka opozycja poza Radą Miasta, skupiona jedynie na krytyce poczynań władzy, idąca ramię w ramię z anarchistami.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?