Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Radio: Aferzyści z pozytywną misją

Marcin Kostaszuk
Polecenia kolegium redakcyjnego Afery wykonuje... 250-osobowy zespół. Pierwszy z prawej redaktor naczelny Piotr Graczyk
Polecenia kolegium redakcyjnego Afery wykonuje... 250-osobowy zespół. Pierwszy z prawej redaktor naczelny Piotr Graczyk Waldemar Wylegalski
Z Piotrem Graczykiem, redaktorem naczelnym obchodzącego 20-lecie radia Afera rozmawia, Marcin Kostaszuk

Zobacz film z koncertu Keva FoxaKev Fox w Meskalinie

Jako jedyne studenckie radio w Poznaniu macie wpisane do koncesji pewne obowiązki, na przykład promowanie kultury studenckiej. Może od Pana się dowiem, co się kryje pod tym pojęciem?

Rzeczywiście, Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji bardzo nas goni o kulturę studencką, tylko że... rozmijamy się w definicjach. Oni patrzą na nią w rozumieniu lat 70. - gdy do klubów uczelnianych można było wejść za okazaniem legitymacji studenckiej. Teraz czegoś takiego nie ma. Studenci wkleili się w kulturę młodzieżową, nie tworzą wyodrębnionej enklawy jak kiedyś.

To jak się tłumaczycie z realizacji swej misji?

Próbujemy definiować ten termin inaczej. Jeśli studenci tworzą zespół rockowy, to jest to twórczość studencka, czy nie? A jeśli tworzą teatr, ale nie nazywają go "teatrem studenckim"? Pokazujemy pewne mechanizmy - że gdy studenci interesują się takimi wydarzeniami jak koncert japońskiego muzyka w klubie Dragon, gdzie ani artysta i muzyk nie jest studentem, ani klub nie należy do uczelni, to i o nim trzeba mówić. Jeśli studenci są przyszłą elitą, to zakładamy, że niekoniecznie interesuje ich tylko najbardziej wypromowane zjawisko. Że jednak idą pod prąd, poszukują , bo na tym polega rozwój. Bo na wydarzenia odrobinę inne, bardziej wymagające, kontrowersyjne - niekoniecznie pójdą wszyscy, ale akademicka młodzież w pierwszej kolejności.

Czyli kultura studencka to dziś te wydarzenia, których akceptacja i zrozumienie wymaga większej wiedzy i wysiłku?

Wydaje mi się, że o ten tok myślenia chodzi, ale oczywiście to tylko teoria. W Poznaniu studiuje 120 tysięcy ludzi - gdyby wszyscy słuchali Afery, mielibyśmy słuchalność wyższą od ogólnopolskich gigantów.

Nigdzie zapewne tak szybko jak u was nie zmienia się kadra...

Rzeczywiście, kiedyś Afera była przygodą na kilka lat, ale teraz ludzie studiują na dwóch kierunkach, pracują i chcą robić jeszcze tysiąc innych rzeczy.

Czyli naczelny Afery musi być mistrzem łatania dziur?

Nie. Właśnie dlatego w radiu jest 250 osób, a nie jak w innych przypadkach około 25.

Spotkania zespołu w takich warunkach to chyba wiece?

Nie, kolegium tworzy 10 szefów działów. A z uzupełnianiem braków nie ma problemu: raz do roku robimy duży nabór. Przychodzi 150-200 chętnych, nie tylko z Politechniki. Do tego kilkanaście osób tygodniowo zgłasza się e-mailem.

Z jaką motywacją? Wiadomo, że nie zarobią ani grosza.

Są trzy grupy. Na pierwszą działa magia radia, chcą coś zrobić i mają dostęp do fajnej muzyki, ludzi, pomysłów. Druga grupa patrzy w przyszłość: studiują dziennikarstwo i chcą zdobyć doświadczenie, biegając z mikrofonem. Są jeszcze łowcy wpisów do cv - niewielu, ale też się pojawiają.

Wszystkim trzeba zapewne wpoić choćby prowizoryczny dekalog Afery - jakie to ma być radio?

Zakazów jest bardzo mało - bo ideą jest robienie radia niekoniecznie według badań, formatów, słupków.

Czyli Lady Gagę można grać bez ograniczeń?

Założenie jest takie, że tworzymy radio alternatywne. Unikamy muzyki popularniej granej w innych stacjach, mamy dać słuchaczom coś, czego nie dostaną w innych stacjach, ewentualnie coś znanego, ale w innej formule. Lady Gaga może zatem się pojawić, ale w zupełnie innym kontekście. W naszej bazie muzycznej zresztą jej nie ma, więc i tak ciężko ją tu usłyszeć.

Przed dekadą Aferę chciała kupić duża grupa medialna, w której bylibyście dodatkiem n.p. do radia "Złote Przeboje".

Owszem, był taka sytuacja. Zaczynałem wtedy pracę w Aferze, był luty 2001 roku. Nie można było sprzedać radia, bo nie sposób zbyć koncesji, ale mówiło się o tym. Ostatecznie skończyło się na podpisaniu umowy o współpracy w zakresie sprzedaży czasu reklamowego. My zyskaliśmy, a z drugiej strony nie było wpływu na nasz program. Teraz tej umowy już nie ma, działamy niezależnie, sami tworzymy program i sprzedajemy czas reklamowy, choć nie w takiej ilości reklam, by się samemu utrzymać. Fundamentem jest poparcie Politechniki Poznańskiej.

Uczelnia nie miała zakusów, żeby się pozbyć was, jak każdego innego finansowego balastu, niezwiązanego z meritum działalności?

Każde radio akademickie przechodziło takie okresy. Ale zwycięża pogląd, że choć czasem jest mało pieniędzy, to jeśli zrezygnujemy z koncesji i przestaniemy nadawać, to za jakiś czas, gdy pieniądze się znajdą, już jej nie dostaniemy.

Z taką nazwą jak wasza nie mogę nie zapytać o wasze afery, ewentualnie aferki.

Drobiazgi codzienne to gonienie ludzi o bałagan, kubki na stołach, śmieci itp. Z większych - zniknięcie sprzętu reporterskiego. Pewien kolega pojechał do Hiszpanii i chciał robić tam materiały, więc nie mówiąc nic nikomu go zabrał. A my szukaliśmy i gdy wrócił po 3 miesiącach, był zdziwiony, że coś było nie tak. Innym razem ktoś stwierdził, że skoro mu nie odpowiada mikrofon reporterski, to zabierze sobie ten z emisji - przy okazji ją rozłączając.

W końcu działacie przy politechnice...

Niby tak, ale ludzie z Politechniki, jak rozłączą, to jednak potrafią podłączyć z powrotem. Niedawno niewiele brakowało, a byłaby afera z brakiem Afery w eterze - woda zalała serwerownię w piwnicy, zatrzymała się na poziomie rynienki z kablami, centymetr od gniazdek, do których był podłączony cały sprzęt z nadajnikiem włącznie.

Bez bogatego wujka, by się nie obyło.
Media dziś to biznes. Coś takiego jak Afera to wyjątek, bo nie jesteśmy nastawieni na zarabianie. Mam nadzieję, że pojawią się kiedyś ludzie, finansujący stację niekoniecznie dla zwrotu inwestycji, ale dla prestiżu, chęci wpływu i integrowania grupy ludzi. Nie potrzeba wielkich pieniędzy na takie radio, za Zachodzie zresztą postępuje specjalizacja i takie środowiskowe radia zyskują na znaczeniu.

W Polsce to jednak utopia.

Kiedyś profesor Miodek spotkał się z przedstawicielami rozgłośni studenckich i powiedział fajne zdanie: "Nie powinniście schlebiać gustom - jesteście stacjami, które powinny te gusta kształtować". Można to przełożyć na inną formę - nie wszyscy są jak inżynier z "Rejsu", który lubi tylko te piosenki, które zna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski