Bo nie każdy Polak w Boga wierzy, nie każdy do kościoła chodzi i nie każdy będzie się do świętego Jana Pawła II modlił. A ponieważ na encyklikach się nie znam i nie bardzo mogę innym wypominać, że również ich nie czytali, to przytaczam dziś coś, z czego zapamiętaliśmy ledwo jedno zdanie. O kremówkach. A zdań było więcej...
To był najniezwyklejszy dialog w historii. Zaczął się 7 czerwca 1979 roku kiedy Jan Paweł II – po raz pierwszy jako papież – odwiedził rodzinne Wadowice. Rozpoczęła się rozmowa, którą dokończył niemal dokładnie 20 lat później - 16 czerwca roku 1999. Podczas tej pierwszej „rozmowy-homilii” Papież poprosił o modlitwę przed wizerunkiem Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Za drugim razem od tego przypomnienia zaczął.
Wszystko co poniżej, to już nie moje słowa.
- Podczas mego pierwszego pobytu w Wadowicach skierowałem do was prośbę, abyście przed wizerunkiem tej Matki otaczali mnie nieustanną modlitwą. Widzę, że została ona wykuta w kamieniu. Wierzę, że jest to znak, iż ta prośba jest głęboko wyryta również w waszych sercach.
_- Pamiętamy! _– krzyczał tłum.
- Serdecznie dziękuję wam za modlitwę. Jest jeszcze jedna rzecz, za którą chcę podziękować. Wiem, że Kościół krakowski z jego Arcypasterzem postawił w Wadowicach szczególne wotum wdzięczności Matce Boga. Niedaleko stąd został wybudowany Dom Samotnej Matki. Znajdują w nim schronienie i pomoc kobiety, które mimo ofiar i przeciwności pragną strzec daru swego macierzyństwa. Jestem wdzięczny za ten wielki dar waszej miłości do człowieka i troski o życie. Moja wdzięczność jest tym większa, że dom ten nosi imię mojej matki, Emilii. Wierzę, że ta, która wydała mnie na świat i otoczyła miłością moje dzieciństwo, będzie opiekowała się również tym dziełem. Was zaś proszę, abyście nadal wspierali ten dom waszą dobrocią.
- Obiecujemy!
Jeżeli dobrze pamiętam, to ten dom znajduje się przy ulicy Mickiewicza. (brawa)
- Ta ulica prowadzi w kierunku Choczni. Przy niej znajduje się gimnazjum. (brawa) Gimnazjum imieniem Marcina Wadowity, którego byłem uczniem przez osiem lat.
- Pozdrawiamy!
- W szkole podstawowej powszechnej, tu w tym budynku, w którym jest również Zarząd Miasta, Magistrat. Potem przeszedłem do gimnazjum, a z gimnazjum chodziło się do "Sokoła", na gimnastykę. Chodziło się także do "Sokoła" na przedstawienia. Wspominam Mieczysława Kotlarczyka, wielkiego twórcę Teatru Słowa. Wspominam moich kolegów i koleżanki z Wadowic Halinę Królikiewiczównę-Kwiatkowską. Wspominam też Zbyszka Siłkowskiego, nieżyjącego, w tym domu. W domu, który należał do państwa Homme. Wiele wspomnień. W każdym razie tu w tym mieście, w Wadowicach wszystko się zaczęło. I życie się zaczęło, i szkoła się zaczęła, studia się zaczęły, i teatr się zaczął, i kapłaństwo się zaczęło?
- Sto lat!
- To jest łatwiej wyśpiewać niż wykonać.
- Pomożemy!
- To już raz słyszałem w Gorzowie. Daj Boże, żeby się spełniło. (brawa)
- A więc tam jest ulica Mickiewicza, tam jest Zatorska. Tak?
- Tak!
- Tu jest Krakowska. Tam jest dawny Zbożny Rynek, dawny. Tam jest Choczenka. A tam za nami jest Skawa.
- Tatry są blisko, chodź na Leskowiec!
- A tutaj była księgarnia "Foltyna". Jest jeszcze?
- Nie.
- W tamtym domu mieszkał Jurek Kluger. A tam była cukiernia. Po maturze chodziliśmy na kremówki.
- Kochamy Ciebie!
- Żeśmy to wszystko wytrzymali, te kremówki po maturze. (a tu Papież… zachichotał) A tam, od gimnazjum w górę idzie ulica Słowackiego. A tu Karmelicka. Dalej jest park. Park TUMWiO, Towarzystwo Utrzymania?, TUMWiO, Miasta i Okolicy Wadowic. Tak? (brawa) Nie zapomina się tak łatwo. Tu jest ulica Tatrzańska, dalej cmentarz, potem jest parafia św. Piotra.
- Przyjedź do nas, Zostań z nami, Tu jest Twój dom.
- Potem za parafią św. Piotra, jest Gorzeń. Gorzeń, to i Dzwonek.
- Na kremówki!
- Z Gorzenia schodzi się do Skawy. Po drugiej stronie jest Góra Jaroszowska i tak dalej, aż pod Kalwarię.
- Co jest za Kopcem?
- Za Kopcem jest Klecza Dolna. (brawa) Za Kleczą Dolną jest Klecza Górna.
- Kochamy Ciebie
- Za Kleczą Górną jest Barwałd, Kalwaria Zebrzydowska, i już. No, dość tych wspominek.
- Dziękujemy, jeszcze!
- Ten dom należał do pani Marii Wodzińskiej. Przy ulicy 3 Maja były koszary 12. Pułku Piechoty. (brawa). Na 11 Listopada, na 3 Maja były tutaj uroczystości na rynku. Msza św. polowa, potem defilada przed koszarami. My też braliśmy w tym udział jako studenci należący do Legii, jeszcze nie akademickiej. I tak do wojny.
No, kończmy powoli.
- Nie, jeszcze!
- A ten dom był dla mnie szczególnie gościnny. Tu miałem prymicje, po święceniach kapłańskich, i biskupich, i kardynalskich. Wiele razy w domu u państwa Hommów, czyli Zbyszka Siłkowskiego.
- Dziękujemy!
- Codziennie ich wspominam. A na scenie wadowickiej sięgaliśmy po największe utwory klasyków poczynając od "Antygony". Nie wiem, czy dzisiaj jeszcze tak jest.
No, kończmy już.
- Sto lat, sto lat niechaj żyje nam. W zdrowiu szczęściu, pomyślności, niechaj żyje nam. Dla Jezusa i Maryi niechaj żyje nam. Dla Wadowic i Kościoła niechaj żyje nam!
- Mówi się, że wszędzie dobrze a najlepiej w domu.
- Jesteś w domu, w domu najlepiej, zostań z nami!
- Wiele lat minęło od czasu, gdy wyszedłem z Wadowic. Zawsze jednak wracam do tego miasta z poczuciem, że jestem tu oczekiwany jak w rodzinnym domu.
- Jesteś w domu, Wracaj do domu!
- Ten dom (brawa), ten dom, gdzie mieszkałem, należał do pana Chaima Bałamutha. Nie wiem, co się z nim stało. Myślę, że już nie żyje. Wiem, że Żydzi wadowiccy przeszli przez ciężkie próby. Wielu zginęło w gettach i potem w obozach, w ramach akcji eksterminacyjnych rządu hitlerowskiego. Serdecznie dziękuję wszystkim, którzy dołożyli starań, aby to spotkanie mogło się odbyć.
-Serdeczne pozdrowienia kieruję do pielgrzymów z sąsiednich dekanatów, z Andrychowa, z Zatora, z Kalwarii. Wszyscyśmy razem chodzili do gimnazjum. Z Andrychowa jedna grupa, z Zatora druga grupa, z Kalwarii trzecia grupa. Nazywali kalwarianów - ogórcorzami. A wadowiczan - flacorzami. A żywczan - szczupakami. Sam smak.
-Mieszkańcy Kalwarii wielokrotnie zapraszali na Dróżki do sanktuarium. Niestety mogłem tym razem zobaczyć tylko z góry, ale Kalwarię natychmiast rozpoznam.
- Kalwaria czeka!
- Ojcowie bernardyni przynieśli mi obraz, przed którym pragnę się modlić w tych dniach. Ten obraz jest w kaplicy biskupów krakowskich. Wadowice wciąż jeszcze są w metropolii krakowskiej, ale niedaleko zaczyna się diecezja bielsko-żywiecka. (brawa) Jest tu ksiądz biskup Tadeusz Rakoczy, pierwszy biskup oraz biskup pomocniczy Janusz. Wasza obecność przywodzi wspomnienie Skoczowa na Kaplicówce. Kanonizacja Jana Sarkandra, a potem spotkanie w Bielsku i Żywcu. Bóg zapłać.
-Tak więc Bóg zapłać wszystkim za wszelkie dobro. Wszystkiego się nie da wymienić, spamiętać. I tak dość dużo pamiętam. (brawa, Bardzo dużo).
Bo się porządnie uczyłem w szkole. Jeszcze się uczyłem łaciny, jeszcze się uczyłem greki. Wy wiecie co to jest? (brawa) Coś wspaniałego.
No, będziemy kończyć.
- Nie, Jeszcze chcemy, chcemy Cię słuchać!
- Kiedy byliśmy w piątej gimnazjalnej, graliśmy "Antygonę" Sofoklesa. Antygona - Halina, Ismena - Kazia, mój Boże. A ja grałem Hajmona: "O ukochana siostro ma Ismeno, czy ty nie widzisz, że z klęsk Edypowych żadnej na świecie los nam nie oszczędza?" Pamiętam do dziś.
- Jesteś wspaniały, Kochamy Cię, Brawo, brawo, bravissimo!
- A wy jeszcze gracie teraz, macie teatr amatorski w Sokole? Macie teatr amatorski w Sokole?
– Nie
- Tamten był świetny. A jeszcze jedno pytanie do młodych. Czy Wy jeszcze odbywacie komersy?
- Tak!
- Komersy po maturze. A czy chodzicie do kina?
- Tak!
-A istnieje jeszcze kino Wysogląd?
- Nie.
Wszystko się zmienia?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?