Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lech Poznań - Wisła Kraków. Kolejorz chce pokazać mistrzowską formę

Maciej Lehmann
W grudniu Lech pokonał przy Bułgarskiej Wisłę 2:0
W grudniu Lech pokonał przy Bułgarskiej Wisłę 2:0 Waldemar Wylegalski
W piątek o 20.30 rozpocznie się spotkanie Lech Poznań - Wisła Kraków. Mecz rozpoczyna rozgrywki w grupie mistrzowskiej. Będzie też okazja do wspomnień.

Czy Lech utrzymał dobrą formę z ostatnich meczów sezonu zasadniczego? Czy przetrzebiona kontuzjami i kartkami obrona Wisły będzie w stanie zatrzymać najlepszy wiosną atak ekstraklasy? Jak po dwóch latach tułaczki po Ukrainie i Turcji prezentować się będzie były pomocnik Lecha Semir Stilić? Czy przełamie się Paweł Brożek? Odpowiedzi na te pytania poznamy w piątkowy wieczór.

Mecz Lecha z Wisłą rozpoczyna rozgrywki grupy mistrzowskiej. "Biała Gwiazda" nie gra ostatnio na miarę swoich możliwości. Przegrała cztery ostatnie mecze. O ile porażkę z Zawiszą można jeszcze przeboleć, o tyle przegrane z najsłabszymi ekipami ekstraklasy Zagłębiem, Widzewem oraz Podbeskidziem są już kompromitujące.

- Chcemy mocno zacząć tę rundę, a Wisłę traktujemy jako rywala silnego i trudnego. Jej teoretyczne osłabienia mogą się bowiem okazać szansą dla nowych piłkarzy, którzy dotąd grali w jej barwach mniej. Nie jest powiedziane, że Wisła będzie zatem słabsza niż zazwyczaj - mówił po wtorkowym treningu drugi trener Lecha Jerzy Cyrak. W meczu z lechem nie mogą zagrać kontuzjowany Arkadiusz Głowacki oraz pauzujący za karki Gordan Bunoza i Dariusz Dudka. Kto wie jednak, czy jeszcze większym problemem Wisły niż słabo grająca obrona nie jest strzelecka niemoc Pawła Brożka. Najlepszy snajper krakowskiego zespołu jesienią zdobył 11 goli. Natomiast w wiosennych meczach ani razu nie trafił do siatki i od razu odbiło się to na postawie zespołu. Tej klasy napastnika nigdy nie należy jednak lekceważyć, dlatego obrońcy Lecha muszą grać bardzo skoncentrowani. - Wisła ma swoją markę. Ja jeszcze jej nie skreślam. Ale my czujemy się naprawdę dobrze. Myślę nawet, że jesteśmy silniejsi niż w ubiegłym roku, a szczytowa forma nadeszła w najlepszym dla nas momencie - twierdzi kapitan Lecha Hubert Wołąkiewicz.

Ale warto przyjść na Bułgarską nie tylko by dopingować Lecha, ale także by przekonać się jak w grze przeciwko swoim byłym kolegom radził sobie będzie Semir Stilić. Bośniak spędził w Poznaniu cztery lata. Tu święcił swoje największe sukcesy. Zdobył mistrzostwo, Puchar Polski, rozgrywał kapitalne mecze w Pucharze UEFA oraz Lidze Europy. W 2012 roku zdecydował się opuścić Kolejorza i przez dwa lata szukał szczęścia na Ukrainie i w Turcji. To nie był dla niego dobry okres. - Sezon przed moim przyjściem do Karpat ten zespół grał w europejskich pucharach. W tamtym okienku transferowym bardzo się wzmocnił. Myślałem, że będzie dobrze. Drużyna nie miała jednak wyników, walczyliśmy o 12.-13. miejsce. Po sezonie właściciel się zdenerwował i prawie wszystkich zawodników wystawił na listę transferową. Dyrektor każdemu powiedział, że ma podpisać nowy kontrakt, zmniejszający zarobki. Bo klub nie ma już pieniędzy. Uznałem, że trzeba znaleźć kompromis, ale o czymś takim nie było mowy. Zostałem więc zesłany do rezerw. W Turcji mój klub też ma problemy finansowe. Uznałem, że lepiej będzie, jak odejdę zimą. Chciał mnie w swoim zespole Franciszek Smuda i tak znalazłem się w Wiśle - mówi Stilić w wywiadzie dla "Gazety Krakowskiej" o tym, co przeżył podczas tych wojaży. Semir w Poznaniu był wirtuozem, ciekawe ile zostało w nim piłkarskiego geniuszu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski