Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziwna eksmisja na Sołaczu. Nie ma długów, ale musi się wyprowadzić

Karolina Koziolek
Dziwna eksmisja na Sołaczu. Nie ma długów, ale musi się wyprowadzić
Dziwna eksmisja na Sołaczu. Nie ma długów, ale musi się wyprowadzić Marek Zakrzewski
- Ta eksmisja to wielka niesprawiedliwość. Nie mam przecież żadnych długów wobec spółdzielni - mówi Czesław Piętyszek. I ma rację, długi uregulował, ale spółdzielnia jest nieugięta. Eksmisja jest w mocy, a komornik może przyjść w każdej chwili, bo z końcem marca przestał obowiązywać przewidziany okres ochronny.

Początek tej historii sięga przełomu wieków. Pod koniec lat 90. syn Czesława Piętyszka przestał płacić czynsz Spółdzielni Mieszkaniowej Jeżyce, a ta w konsekwencji pozbawiła go członkostwa. W 2001 r. Czesław Piętyszek wnioskował o jego przywrócenie. Bezskutecznie. (Obecnie korzysta z lokalu bezumownie, choć czynsz płaci). Kiedy długi narosły, spółdzielnia wystąpiła do sądu o eksmisję. Wyrok zapadł w 2004 r., lecz mimo iż się uprawomocnił, a eksmisja została opatrzona klauzulą wykonalności, spółdzielnia jakby zapomniała o wszystkim.

Zobacz: Eksmisja będzie dopiero za rok - zdecydowali urzędnicy [ZDJĘCIA]

Gorąco wokół sprawy zrobiło się znowu w ubiegłym roku, kiedy "trudny lokator" ostatecznie uregulował wszelkie zaległości i chciał cofnięcia nakazu eksmisji. - Starałem się o to wszędzie. W spółdzielni, w sądzie, u komornika. Po kolei w każdym z tych miejsc słyszałem odmowę - opowiada Czesław Piętyszek.

Problem w tym, że wyroku eksmisyjnego cofnąć się nie da. Potwierdza to prawnik doradzający Piętyszkowi. - Do tej pory można było jedynie odwoływać się i w ten sposób przeciągnąć sprawę. Po wykorzystaniu tej możliwości pozostaje liczyć na dobrą wolę spółdzielni - mówi Rafał Kołodziński, radca prawny z kancelarii Gestor, który doradza Piętyszkowi.

Sprawdź również: Grzyb, zimno i choroby - dla tej rodziny eksmisja jest wybawieniem

Władze spółdzielni twierdzą, że zdania nie zmienią. I pokazują drugą stronę medalu. - Syn pana Piętyszka, który de facto zajmuje wspomniane mieszkanie, sprawia problemy pozostałym mieszkańcom. Nadużywa alkoholu, niepokoi sąsiadów - opowiada Przemysław Stefaniak, prezes spółdzielni. Potwierdza, że obecnie lokal nie jest zadłużony, ale to nie jest okolicznością łagodzącą w sprawie. - Poza tym ZKZL przedstawiał propozycję lokalu socjalnego panu Piętyszkowi, ale nie było z jego strony zainteresowania - mówi Stefaniak.

Pietyszek odpowiada na to, że syn po prostu nie odbierał wówczas listów i termin przepadł. - Syn jest schorowany, boi się otwierać korespondencji - broni się. I dodaje, że od zeszłego roku ze względu na chorobę alkoholową syn jest ubezwłasnowolniony.

Prezes spółdzielni twierdzi, że nie może mieć względu na takie sprawy. - Przede wszystkim muszę bronić interesu spółdzielni - zarzeka się.

Jego zdaniem Piętyszek to "cwaniak", a syn to alkoholik, który bezprawnie podnajmuje pokoje we wspomnianym mieszkaniu. Zapewnia, że po opuszczeniu lokum Piętyszkowi zostanie wypłacona wartość rynkowa mieszkania. Czesław Piętyszek nie wierzy jednak, że dostanie te pieniądze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Dziwna eksmisja na Sołaczu. Nie ma długów, ale musi się wyprowadzić - Głos Wielkopolski

Wróć na gloswielkopolski.pl Głos Wielkopolski